Czterdziestoletni, kompletnie niedojrzały Adrien, zostaje porzucony przez marzącą o założeniu rodziny Maude. Wizja końca wielkiej miłości jest dla niego nie do zniesienia. Dzięki sprzyjającemu zbiegowi okoliczności postanawia zostać w ich wspólnym mieszkaniu i założyć w nim domowe przedszkole. Maluchy przewracają jego beztroskie dotąd życie do góry nogami, same przy tym ucząc się w jego towarzystwie prawdziwej sztuki survivalu. Nowe oblicze wkrótce-byłego-męża sprawia, że mur wokół serca Maude zaczyna kruszeć.
Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

To kino stawiające na rozrywkę, ale nie zawsze prostacką z samymi gagami, a z dużym dystansem, relaksującą i każącą wyhamować trochę w tej pełnej presji rzeczywistości. 6

Francuzi potrafią tworzyć niezobowiązujące kino komediowe, które jest na bieżąco ze światem i coś przemyci socjologicznego do zaplanowanej karuzeli śmiechu. Daddy Cool mimo pretekstowego scenariusza, nieciągłości w wielu momentach i przewidywalnych następstw w historii jest naprawdę cool i wcale nie kojarzy śmiesznego z ekstremalną głupotą. Na szczęście dla filmu.

Daddy Cool (2017) - Vincent Elbaz

Adrien i Maude wydawali się być przeznaczeni dla siebie na całe życie. Razem śmiali się za wiele, imprezowali za wiele i przekraczali bariery. Byli dwójką dzieciaków, która może i nie wiedziała co to znaczy miłość, ale była niewątpliwie w sobie szalenie zakochana. Tatuaż zamiast obrączki, koncerty rockowe zamiast randek, to była ich codzienność. Jednak Adrien został w przeszłości i dalej kultywuje rock and rollowe nawyki w życiu, a Maude wydoroślała (tak uważa) za nich oboje i zaczęła odnosić sukcesy jako rysowniczka komiksów. Spotykamy ich na etapie, kiedy przepaść jest na tyle już ogromna, że tamto połączenie dusz wydaje się mglistym wspomnieniem. Maude to kobieta, która nigdy nie zaśpi i głośno będzie tupała w swoich obcasach kobiety sukcesu, z poukładanym partnerem u boku, który zrobi kawę jej skacowanemu byłemu. Dawno podjęła decyzję o rozstaniu z Adrienem, o czym nasz duży chłopiec wie. Jednak mężczyzna gra na czas, nie ze względu na chęć walki o mieszkanie, a o nią. Chce się zmienić, nie zna definicji dojrzałości, ale jest pewien jednego – on i Maude są sobie przeznaczeni.

Adrien decyduje się po stracie swojego i tak niedochodowego wybitnie interesu, założyć domowy żłobek. Zajmował się jeden dzień dziećmi swojej siostry i żadne nie zginęło – to wystarczające kwalifikacje. Znajduje stary dyplom byłej dziewczyny, upoważniający go do pracy, przynajmniej oficjalnie. Jak się okazuje, chętnych rodziców do zostawienia dziecka lub w przypadku niektórych pozbycia się jest sporo, gdyż żłobek działa aż do 21. Dzieci hałasują, Adrien radzi sobie z nimi z taką skutecznością, jak niemowlę z korzystaniem z łazienki. Do tego Maude jest wściekła, gdyż pracuje w domu, a ten stał się niesprzyjającym jej koncentracji miejscem dziwnych zapachów i głośnych dźwięków. Z czasem Adrienowi idzie coraz lepiej, jego metody są bardzo dyskusyjne, ale to nie on zaczyna się zastanawiać nad sensem swojego życia, a Maude. Widzi ile temperatury straciło, co widać nawet w momencie pokazywania rysunków swojej szefowej, kiedy spotyka się z jej krytyką. To przekłada się na jej życie, bo wcześniej to z niego czerpała inspiracje.

Daddy Cool (2017) - Laurence Arné

Daddy Cool to historia, która chce pokazać przewrotność dojrzewania i przyzwyczajenia do porządku społecznego. Maude przestaje czerpać satysfakcje ze swojego życia zrobionego od linijki, natomiast Adrien z papierosem w ustach ucztuje w życiu i zaczyna naprawdę coraz więcej skupiać się na zajmowaniu dziećmi. Ma świadomość krytyki, z którą się spotka i podchodzi do niej na zasadzie dudeismu. Mamy dwie, ostro wyrzeźbione, strony barykady – nadmierną, wręcz znerwicowaną presję społeczną podporządkowaniu się bezkrytycznie wszystkiemu co dyktuje ludzkość, nawet jeżeli jednostce (Maude) to nie służy) i przerośniętego chłopca, który w całym swoim szaleństwie wykazuje postawę bardzo nonkonformistyczną, niechcący robi na złość swoim zachowaniem wielu, ale ma przynajmniej czas na uśmiech. Ładnie zostaje fabularnie wprowadzone słowo "kompromis" jako zachowanie równowagi, ale też nie diametralne przemeblowywanie swojego charakteru. Oraz ciekawie wprowadzony wątek ról społecznych i zadań, które nie muszą być zdeterminowane płcią ani wiekiem.

Oczywiście Daddy Cool jest schematyczny na wielu poziomach, ale prócz lekko wekalno-waginalnego poczucia humoru, potrafi wejść na wyższy poziom dowcipu i doskonale przekroczyć granicę poprawności, być pyskaty oraz nieulizany oraz spojrzeć na rzeczywistość, by wyśmiać ją bardzo głośno. A w szczególności ludzkie zachowania i absurdalne nawyki, które ich unieszczęśliwiają. To komedia nie do końca spięta formalnie, z lukami, ale też niespięta w kontekście pozytywnym. Pokazuje, że mówić: jestem gotowy/a na coś w życiu tak naprawdę nic nie znaczy, dopóki ten moment nie nadejdzie. Jest też trochę takim relaksującym utworem filmowym, niewymagającym od nas za wiele główkowania, ale też mający świadomość, że nie po to powstał – jest cool.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Proszę czekać…