Na patrolu

Policjanci zostają wezwani z powodu kradzieży, której ofiarą padła przechodząca ulicą kobieta. Skradziono jej z torebki portmonetkę i telefon komórkowy. Sprzedawczyni z pobliskiego sklepu ma swoje podejrzenia, kim jest złodziej. Okradziona kobieta przypomina sobie, że była śledzona przez jakąś starszą panią. Policja otrzymuje zawiadomienie o przypadku przemocy domowej. Kiedy policjanci przyjeżdżają na miejsce, naprzeciw wychodzi im kobieta, która twierdzi, że jej przyjaciółka i sąsiadka jest bita przez swojego partnera. Kobieta prowadzi ich do mieszkania sąsiadów. Mężczyzna zaprzecza wszystkim zarzutom i twierdzi, że jest sam w domu. Sąsiadka nie wierzy mu, odpycha go na bok i wchodzi do mieszkania. Woła przyjaciółkę i szuka jej w każdym pokoju. Podejrzany mężczyzna próbuje ją wyprosić, oboje zaciekle się kłócą. Policjantom wydaje się, że nie ma podstaw do interwencji, gdy nagle słyszą dziwny dźwięk.

Przechodzący obok zabytkowych ruin mężczyzna zauważa migające w nich światło latarki i zgłasza na policję obecność wandali. Na miejscu okazuje się, że w ruinach są tylko dwaj wyposażeni w dziwne urządzenia młodzi chłopcy, i to śmiertelnie przerażeni pojawieniem się policjantów, których biorą za… duchy! Kolejne zgłoszenie dotyczy włamania i pochodzi od mężczyzny, który twierdzi, że został obrabowany. Policjanci widzą jednak mnóstwo nietkniętych wartościowych przedmiotów, wobec których złodziej nie pozostałby raczej obojętny. Podczas gdy nieco rozbawieni sytuacją policjanci spisują jego zeznania, do domu wraca żona mężczyzny, która ma dla niego szokujące wieści.