Walka wartości, miejsce jako bohater pięknej i delikatnej przypowieści o poczuciu przynależności, zepchnięciu na margines i gorzkiej dominacji siły nad rozumem. 7
Walka wartości, miejsce jako bohater pięknej i delikatnej przypowieści o poczuciu przynależności, zepchnięciu na margines i gorzkiej dominacji siły nad rozumem. Aspromonte nie jest filmem pozbawionym pewnych niekonsekwencji narracyjnych, jednak oczarowuje i hipnotyzuje kartkami poezji podziurawionymi od kul.
![](/assets/empty-2c4aa66e5ad9026a469eaf3dca27abb3e7c7f3f7baeb7fa68b6d64e8223d9edc.gif)
Odwiedzamy mieszkańców miasteczka Africo położonego w kalabryjskim Aspromante w czasach powojennych Włoszech. Miejsce z początku prezentuje się, jak piękny pejzaż, nieustannie doświetlany i ogrzewany słońcem, gdzie czas płynie inaczej, a potrzeby ludzi są skromniejsze i ich zażyłość pomiędzy sobą większa i niepodważalna. Jednak z czasem zauważamy, że to miejsce, które z drugiej strony jest targane wieloma wątpliwościami i problemami poprzez pozostanie w tyle za cywilizacją. To są ludzie, którzy dla komfortu państwa są zawekowani w tym miejscu i odcięci od wielu współczesnych możliwości. Ich brak pewnego razu doprowadza do śmierci kobiety i jej nienarodzonego dziecka. To determinuje mieszkańców do podjęcia własnych działań. Jednak budowanie drogi, która miałaby ich doprowadzić do miasta powoduje niezadowolenie dwóch środowisk: dominującego z sąsiedniej wioski przestępcę, któremu obecna sytuacja jest sprzyjająca Don Toto i władz miejskich ignorujących potrzeby mieszkańców od dawna i kompletnie zaniedbujących oddaloną społeczność. W mieście pojawia się w tym czasie zawieruchy i spięć nauczycielka z zewnątrz, która sama podjęła się inicjatywy nauczania młodych. Proponuje wiedzę zamiast siły, bo siła jest wiedzą. Jednak jej ideały i przekonania zostaną mocno zweryfikowane przez rzeczywistość.
Aspromonte czule się prowadzi pomiędzy konfliktem wyboru nauki i wiedzy, a tradycyjnym rozwiązywaniem spraw siłą i walką. To bardzo ciekawie snute z czerpaniem z gatunku westernu opowiadanie, które zaczyna się jak baśń, jednak później krawędzie codzienności robią się ostrzejsze. Władza reprezentuje model nauki, wykształcenia, a przynajmniej taki im się marzy w odbudowie kraju, dlatego z taką pogardą traktuje prostych, ale wrażliwych mieszkańców Africo. Natomiast Don Toto proponuje narracje przemocy. Bardzo ciekawie jest pokazane, które wartości są skuteczniejsze, a które po prostu "tylko" piękne, ale niepraktyczne. Jest w tym dużo niesztucznie sprowokowanej melancholii i smutku.
![](/assets/empty-2c4aa66e5ad9026a469eaf3dca27abb3e7c7f3f7baeb7fa68b6d64e8223d9edc.gif)
Nie da się ukryć, że czasami Aspromonte daje się zapomnieć zapomnieć czasami w swoim sentymentalizmie i powtarza swoje tezy. Jednak ta opowieść wygrywa wiarygodnością słabości ludzkiego charakteru – aktywizm społeczny i determinacja wyczerpują, a przywiązanie do nawet najpiękniejszej krainy może minąć w kontakcie z realiami. Czułe studium o sprawczości i trudzie wyboru między zachwytem, a rozsądkiem.