Pewny swego Krawiec mówi do swego monarchy, który dla niego jest tylko klientem: „Cywilizacja to ja, Ekscelencja to tylko Ekscelencja...” Dodajmy: ubrany, Ekscelencja nagi nie jest już Ekscelencją, czyli samą doskonałością. Tłuściutki Ekscelencja w bieliźnie, siateczce na włosach, żałosny i wystraszony widmem nadciągających Barbarzyńców, zaiste, nie ma w sobie żadnych znamion dostojeństwa. Mistrz, który w swoich kreacjach wyrażał zawsze cały majestat władzy, nalega nawet, by Ekscelencja zechciał chirurgicznie „złagodzić swą męskość”, całkiem niepotrzebne „trochę anatomii”, zakłócające twórczą wizję kreatora. Ekscelencja słabo protestuje przeciwko szarganiu świętości i poprawianiu natury, jednak odwieczny konflikt między naturą a kulturą rychło przenosi się na inną płaszczyznę.