Keanu Reeves wciela się w postać Klaatu, pozaziemskiej istoty, której przybycie na Ziemię rozpoczyna nieprzerwaną serię wydarzeń zagrażających ludzkości. W desperacji, by ocalić populację, rządy i naukowcy ścigają się z czasem chcąc wyjaśnić tajemnicę kryjącą się za pojawieniem przybysza. Kiedy pewna kobieta (Jennifer Connelly) wraz z pasierbem odkrywa powiązanie z planem obcego, szybko staje się jasne, że są oni jedyną nadzieją na powstrzymanie apokaliptycznej zagłady.

O efektach specjalnych

Żeby zrealizować ten film z rozmachem, twórcy musieli sięgnąć po technologię CGI. Reżyser Scott Derrickson podkreślał jednak, że efekty specjalne mają być tylko uzupełnieniem filmu. „Myślę, że dla widzów najważniejszy jest realizm opowiadanej historii. Film science-fiction musi przemawiać do wyobraźni i zachwycać, ale efekty specjalne nie są najważniejsze” – tłumaczy reżyser.

Wyzwaniem było odtworzenie trzech kultowych elementów z filmu z 1951 roku – sceny, w której Klaatu przylatuje na Ziemię (statek kosmiczny), postaci jaką przyjmuje Klaatu (w oryginale był trzydziestoletnim mężczyzną ubranym w skafander) i Gorta (robota Klaatu).

„W oryginale doskonale było widać, że Klaatu, Gort, ich stroje i statek kosmiczny pochodzą z tego samego świata, ale nie z Ziemi. Chcieliśmy, aby w naszej wersji było to równie oczywiste, ale jednocześnie współczesne i łamiące schematy klasycznego science-fiction. Obce cywilizacje przedstawia się zazwyczaj jako rozwinięte technologicznie, my chcieliśmy pokazać ich zaawansowane podejście do biologii i ekologii. Zrezygnowaliśmy z latających spodków, ogromnych statków kosmicznych i broni laserowej; dzięki temu historia jest bardziej prawdopodobna” – mówi Derrickson.

Reżyserowi bardzo zależało na tym, aby nie przesadzić z ilością efektów specjalnych. „Chciał, aby film był jak najbardziej realistyczny, mimo że to science-fiction. Zaprojektowanie statku kosmicznego i dziewięciometrowego robota, które będą wyglądać naturalnie nie było łatwe” – mówi nadzorca efektów wizualnych, Jeffrey Okun.

Derrickson i Okun konsultowali się ze scenografem Davidem Brisbinem. Wygląd Klaatu przed i po przybraniu ludzkiej formy, a także postać Gorta musiały być spójne. Ustalenie jednego z tych elementów inspirowało nas do zaprojektowania pozostałych” – mówi Derrickson.

Keanu Reeves miał spory wpływ na scenariusz. „Wniósł sporo ciekawych pomysłów, miał artystyczne podejście do sprawy. Niczego nie narzucał Scottowi i Davidowi, ale dzielił się z nami swoimi koncepcjami; niektóre były naprawdę niezłe” – wspomina Okun. „Miał interesujące przemyślenia. Zauważył na przykład, że filmowi kosmici zazwyczaj mają ludzką lub zbliżoną do ludzkiej formę, ale nie powinniśmy się tym sugerować. Możliwe, że przybysze z innych planet w ogóle nie mają postaci” – kontynuuje.

Finalnie zadecydowano, że Klaatu przed przybraniem ludzkiej postaci będzie świetlną istotą. Stworzeniem go zajął się (pod okiem Brisbina) artysta Aaron Sims. Przed twórcami pojawiła się kolejna trudność – w co ubrać postać stworzoną ze światła? „Dużo dyskutowaliśmy na temat tego, jak kino przedstawiało przybyszów z kosmosu. Uznaliśmy, że nie chcemy ich pokazywać jako zielonych ludzików, nowatorsko podeszliśmy też do skafandrów. Postanowiliśmy, że dla kosmity skafandrem będzie to, co umożliwia mu funkcjonowanie na obcej planecie – czyli skóra.” – mówi Okuna.

„Skafander Klaatu to postać, która przybrał na Ziemi. Jest kosmitą w ciele człowieka” – dodaje Derrickson.

Doktor Helen Benson, inni naukowcy i wojsko po raz pierwszy widzą Klaatu w jego świetlnej formie, gdy ląduje on w Central Park. Gdy zostaje postrzelony, światło znika i ich oczom ukazuje się szara postać przypominająca znanych z innych filmów kosmitów. Pod szarą skórą kryje się ludzka postać Klaatu. Nie tylko chroni Klaatu-człowieka, ale i spełnia nasze wyobrażenia dotyczące przybyszów z innej planety.

Przedstawienie różnych form Klaatu i przybranie przez niego ludzkiej postaci zostało osiągnięte dzięki technologii CGI i innym efektom specjalnym. „Metamorfoza jaką przechodzi Klaatu nie była łatwa do odtworzenia, wszystko zostało zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach” – mówi Okun.

Dzięki CGI stworzono świetlną postać Klaatu, a także ukazanie się szarej istoty, z której wychodzi człowiek. Charakteryzator i makijażysta Todd Masters stworzył ze swoją ekipą dwumetrową, szarą powłokę przypominająca ciało. W trakcie filmu zostaje ona chirurgicznie usunięta z Klaatu i okazuje się, że znajduje się pod nią ludzka postać. Masters stworzył ciało obcego z mieszanki plastiku, silikonu i innych materiałów.

Derrickson chciał, by również statek kosmiczny nie przypominał znanych z filmów science-fiction pojazdów, a tym bardziej latającego spodka z oryginalnego „Dnia, w którym zatrzymała się Ziemia”. Wraz ze Scarpą wyobrażali sobie statek przypominający planetę, chcieli aby był otoczony światłem i czymś, co przypomina pył kosmiczny. Okun i jego ekipa zaprojektowali pojazd. Inspirowali się niemal wszystkim – budową molekuł, kroplami wody, czy powierzchniami Saturna i Jupitera. W końcu uznali, że statek nie musi być pojazdem, a raczej powinien przypominać portal, przez który Klaatu i jego rasa przenosi się z jednego świata do drugiego.

Pomysł wydawał się prosty, ale wprowadzenie go w życie było dość trudne. „Pracowałem przy filmie „Kula”, więc wiedziałem, że przed nami niełatwe zadanie. Tworząc ciało niebieskie nie ma się konkretnego punktu odniesienia” – mówi Okun.

Ustalono, że będzie miało prawie sto metrów średnicy. Filmowcy musieli dopracować szczegóły – na przykład to, w jaki sposób Klaatu wysiada z pojazdu. „Wszystko musieliśmy opracować – w jakiej odległości od statku stoją naukowcy i wojsko, jak ten pojazd wygląda z bliska. Dopracowanie szczegółów było kluczowe” – dodaje Okun.

Pojazd Klaatu nie jest jedynym, który pojawia się na Ziemi. Przylatuje dużo mniejszych statków (te trzymetrowe zostały zbudowane, a potem naniesiono efekty specjalne), natomiast ten należący do głównego bohatera powstał dzięki technologii CGI.

Przed koordynatorem efektów specjalnych , Tonym Lazarovichem, było nie lada wyzwanie. „Razem ze swoją ekipą tworzyłem niemal wszystko, ale żadne z nas nie wiedziało jak zabrać się za te ciała niebieskie” – mówi.

Lazarovich zwrócił się o pomoc do Custom Plastics – firmy, która budowała obiekty na zamówienie parków rozrywki Disneya. Ze względu na wielkość, zostały dostarczone Lazarovichowi w częściach; ekipa musiała je złożyć. Każda kula ważyła około trzystu pięćdziesięciu kilogramów. „Kiedy już je złożyliśmy, próby przetoczenia zajęły nam jakieś dwanaście godzin” – wspomina Lazarovich.

Przenoszenie kul i oświetlenie ich również stanowiło kłopot. „David Tattersall i jego ekipa oświetleniowców musiała umieścić lampy w taki sposób, by kule się nie stopiły” – tłumaczy Tony.

W filmie z 1951 roku pokazano wnętrze pojazdu, ale Derrickson postanowił zrezygnować z tego w swojej wersji. „Pozostawiłem to wyobraźni widzów. Film nigdy nie dorówna naszym wyobrażeniom” – wyjaśnia reżyser.

Również robot Gort różni się od swojego pierwowzoru. W filmie z 1951 roku unicestwiał ludzi i niszczył przedmioty przy pomocy specjalnego lasera, a do działania zmuszała go przemoc. Potrafił także ożywić śmiertelnie postrzelonego Klaatu. W rolę robota wcielił się w niego dwumetrowy szatniarz z Grauman’s Chinese Theatre, którego ubrano w gumowy kostium przypominający skafander. W nowym filmie Gort ma prawie dziewięć metrów i został stworzony komputerowo (w technologii CGI). Kiedy Klaatu zostaje uznany za wroga naszej planety, to właśnie Gort uruchamia mechanizm mający unicestwić całą ludzkość.

Okun, Derrickson i Brisbin przejrzeli setki materiałów, które pomogły im w zaprojektowaniu robota. „Pierwsze, co nam przyszło do głowy, to że Gort w ogóle nie powinien przypominać człowieka. Rozważaliśmy wiele opcji, oglądaliśmy różne zwierzęta, czy nawet ryby” – mówi Brisbin.

„Początkowo nasze projekty zbyt przypominały kosmitów znanych z innych filmów. Niektóre wersje przerażały, inne zachwycały, ale żadna nie wydawała się tą właściwą” – dodaje Okun.

W końcu twórcy sięgnęli do pierwowzoru i zastanowili się nad tym, co sprawiło że spodobał się ówczesnym fanom science-fiction. „Przypominał człowieka, miał na sobie prosty strój, ale był niezniszczalny. Ta prostota jego postaci była najbardziej przerażająca. Poza tym był cichy, nie wiedzieliśmy o czym myśli, ani czego chce. Postanowiliśmy, aby pozostać przy ludzkiej formie, ale dodaliśmy elementy związane z rozwojem technologii” – mówi Derrickson.

Ruchy Gorta stworzono dzięki technice motion capture. Okun i ekipa MoCap nakręciła kilka scen z prawdziwym aktorem, dzięki czemu postać robota porusza się realistycznie. „Jestem bardzo zadowolony z efektu – z jednej strony wzorowaliśmy się na oryginalnym Gorcie, a z drugiej wykazaliśmy się dużą pomysłowością” – mówi Derrickson.

Dzięki efektom wizualnym przedstawiono także tajną technologię, dzięki której rząd chce badać Klaatu. Użyto „The Surface Table” Microsoftu, które przypomina komputer dotykowy reagujący na dotyk dłoni, ale i przedmiotów (Microsoft planuje wprowadzenie go w barach i restauracjach, gdzie klienci będą uzyskiwać informacje na przykład po postawieniu drinka na stole).

Za efekty wizualne odpowiada nagrodzona Oscarem ekipa Weta Digital z nowozelandzkiego Wellington. Stworzyli broń Gorta, ciała niebieskie, a także „kosmiczną” powłokę Klaatu. Za inne efekty odpowiadają Cinesite, Flash Filmworks i CosFX.

„Scott, Jeff i reszta ekipy wykazała się ogromną pomysłowością. Inspirowaliśmy się oryginałem, ale zastosowano dużo nowych rozwiązań; wcielenie koncepcji w życie też nie było łatwe” – mówi Keanu.

„Włożyliśmy w ten film całe serce – chcieliśmy, żeby nie był tylko rozrywką, ale przede wszystkim niósł przesłanie” – dodaje Okun.

O filmie

Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” to nowa wersja filmu fantastyczno-naukowego z 1951 roku. Jennifer Connelly wciela się w doktor Helen Benson, która poznaje Klaatu (Keanu Reeves) - kosmitę usiłującego ostrzec Ziemian przed katastrofą.

Gdy władze odmawiają Klaatu spotkania z przedstawicielami ONZ i traktują go jak wroga, Helen i jej pasierb (Jaden Smith) dowiadują się, że nie ma on złych zamiarów. Od doktor Benson zależy los całej planety – musi przekonać przybysza, że Ziemianie zasługują na to, by ich ocalić. Pytanie brzmi, czy nie jest już na to za późno…

Ludzie od dawna zastanawiają się, czy istnieje życie pozaziemskie. Literatura i filmy science-fiction to nie tylko rozrywka, ale i próba odpowiedzi na to pytanie. Również rozwój technologii zmierza w pewnym stopniu do tego, by rozwikłać tę kwestię.

Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” to klasyk z 1951 roku, który stał się inspiracją dla rzeszy fanów i twórców tego gatunku. Wyreżyserował go Robert Wise; film opowiada o przypominającym człowieka kosmicie Klaatu. Ląduje on w Waszyngtonie i pragnie spotkać się z przywódcami świata i uświadomić im, że przemoc jakiej dopuszczają się ludzie ma wpływ na losy innych cywilizacji. W dotarciu do władz pomaga mu robot Gort, zostają jednak schwytani. Klaatu zaprzyjaźnia się z pewną kobietą i jej synem; dzięki nim poznaje ludzką naturą i postanawia nakłonić ludzi do zmian.

Film był rewolucyjny – nie tylko ze względu na sposób przedstawienia kosmitów i robotów, ale także metaforę czasów Zimnej Wojny. „Amerykańskie science-ficiton z lat pięćdziesiątych w ogóle dotyczyło napięć między wschodem, a zachodem. Kosmici zawsze symbolizowali komunistów. „Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” przełamał ten schemat, opowiadał o ludziach i o tym, że powinniśmy się bać nas samych” – zauważa producent, Erwin Stoff. To nie jedyne różnice. „Film opowiedziany jest z perspektywy kosmity. Rzadko się zdarza, żeby „obcymi” byli ludzie” – dodaje Stoff.

Erwin Stoff od początku widział w roli Klaatu Keanu Reevesa. Pracowali razem przy filmie „Speed- niebezpieczna prędkość.” Jak wspomina producent – „Spotkałem się z przedstawicielami wytwórni Twentieth Century Fox, chciałem z nimi porozmawiać o swoim pomyśle na film. W gabinecie, w którym rozmawialiśmy wisiał plakat do filmu „Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia”. Od razu zaproponowałem nakręcenie remake’u z Keanu Reevesem. Nie podchwycili tej koncepcji, ale na szczęście udało mi się zrealizować ten film – mimo, iż czekałem na to dwanaście lat”.

Scenarzysta David Scarpa i reżyser Scott Derrickson nieco zmienili wydźwięk. Tematyką nie jest przemoc, ale niszczenie środowiska. „Jestem fanem filmu, jak na tamte czasy był przełomowy – zarówno jeśli chodzi o efekty specjalne, jak i o to, w jaki sposób komentował Zimną Wojnę. Nie znam człowieka, który nie widziałby tego filmu – między innymi dlatego, postanowiliśmy coś zmienić. To fantastyczna historia, chcieliśmy jednak, żeby opowiadała o współczesnych problemach” – mówi Derrickson.

„Oryginał opisywał ludzką naturę, dlatego jego przesłanie jest ponadczasowe. Komentował ówczesne czasy i my chcieliśmy zrobić to samo. Ochrona środowiska to ważna kwestia i postanowiliśmy poruszyć tę kwestię” – mówi Stoff. „Zmieniliśmy fabułę, żeby opowiedzieć o ważnym, współczesnym problemie. Nasze działania mają wpływ na środowisko. Wielu ludzi martwi się losem Ziemi; tym filmem chcieliśmy metaforycznie pokazać te niepokoje” – mówi Keanu Reeves.

Derrickson jest fanem Roberta Wise’a; jako student szkoły filmowej wziął nawet udział w festiwalu, na którym nagrodzono reżysera. Miał możliwość spotkania się z Wise’em i poprosił go rady dla początkującego filmowca.

„Powiedział, że jeśli interesuje mnie konkretny gatunek, powinienem zacząć od horroru, bo taki film pokaże, na co mnie stać. Pierwszym filmem jaki nakręciłem, były „Egzorcyzmy Emily Rose” („The Exorcism of Emily Rose”). W życiu bym się nie spodziewał, że zabiorę się za remake „Dnia, w którym zatrzymała się Ziemia” – wspomina Derrickson.

„Byłem zachwycony „Egzorcyzmami Emily Rose” i bardzo chciałem, żeby reżyserią zajął się właśnie Scott. W naszym filmie też jest element napięcia rodem z horroru, Scott świetnie to oddał” – mówi Stoff.

Na planecie Klaatu doszło do katastrofy ekologicznej, dlatego leci on na Ziemię by zapobiec kolejnej, która może mieć wpływ na inne planety. „Dobro Ziemi zależy od ludzi. Klaatu ma sprawdzić, czy są oni zdolni do zmian i właściwego działania. Jeśli nie, rozwiązaniem problemu zajmą się obcy” – mówi Reeves.

Klaatu chce się spotkać z przedstawicielami ONZ, ale zostaje wrogo potraktowany. Dochodzi do wniosku, że rasa ludzka jest barbarzyńska i niezdolna do poprawy. Przybywa na Ziemię wiedząc, że niszczymy środowisko, na dodatek robimy na nim złe wrażenie” – mówi Derrickson.

Klaatu podchodzi do swojej misji z dużym zaangażowaniem. „Nigdy nie zapomnę jednej ze scen. Oczy Keanu zrobiły się zupełnie czarne. Nie wiem jak do tego doszło, ale on na moment naprawdę stał się kosmitą” – wspomina laureatka Oscara, Kathy Bates, która wciela się w filmie w amerykańską sekretarz obrony.

„Chciałem pokazać obiektywizm swojego bohatera. Przybiera ludzką postać, ale nie jest człowiekiem. Natomiast poprzez kontakty z ludźmi zaczyna rozumieć, co to znaczy być człowiekiem i czym są takie uczucia, jak nadzieja” – tłumaczy Reeves.

Keanu świetnie zagrał. Konsultowaliśmy się w kwestii Klaatu, ale tak naprawdę sam zbudował tę postać. Inaczej grał go na początku, a inaczej pod koniec filmu, kiedy jego bohater poznał ludzi. Dopiero przy montażu zauważyłem jak wiele serca włożył w ten film. Wspaniale zagrał to, że Klaatu po prostu staje się człowiekiem. Uniknął przesady, zrobił to w przemyślany i subtelny sposób. Oglądając nasz film warto zwrócić szczególną uwagę na grę Keanu” – mówi Derrickson.

Postać Klaatu nie była łatwa do odegrania i Stoff od początku widział w niej Reevesa. „To fantastyczny aktor, z którym miałem już okazję współpracować. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś lepiej wcielił się w Klaatu, Keanu jest do tej roli stworzony. Tylko on potrafił oddać bijące z tej postaci cynizm i jednocześnie optymizm” – mówi producent.

Reeves konsultował się zarówno ze Stoffem, jak i Derricksonem, i Scarpą. „Nie tylko świetnie zagrał, ale i pomagał w realizacji. Razem nanosiliśmy poprawki do scenariusza; w pełni zaangażował się w ten film” – mówi Derrickson.

„Fantastycznie współpracowało mi się ze Scottem i Davidem” – dodaje Keanu. „Film jest dziełem grupy twórców. Nie unikaliśmy rozmów na temat tego, co chcemy pokazać, a przede wszystkim przekazać”

„Kiedy Klaatu nawiązuje bliższe kontakty z ludźmi zaczyna dostrzegać w nich to, co dobre. Przybrał ludzką postać, zaczyna więc też poznawać różne emocje. Okazuje się, że poznaje nas lepiej, niż się tego spodziewał” – mówi Derrickson.

Klaatu poznaje ludzi dzięki doktor Helen Benson, astrobiolog. „Ona zajmuje się badaniem życia w kosmosie” – tłumaczy Seth Shostak, astronom z instytutu SETI w Kalifornia i konsultant filmu. „Nie znaczy to, że zajmuje się kosmitami – raczej możliwością występowania życia poza Ziemią. Bada na przykład takie rzeczy, jak występowanie wody na Marsie”.

„Astrobiologia to wąska dziedzina, dlatego potrzebowaliśmy specjalisty, dzięki któremu postać Helen będzie autentyczna. Seth naniósł także poprawki do scenariusza” – mówi Derrickson.

Helen jest pierwszym człowiekiem, którego poznaje Klaatu. „Chcieliśmy, żeby widzowie się z nią identyfikowali. Helen podejmowała trudne decyzje. Jest naukowcem i poznanie Klaatu to dla niej niezwykłe przeżycie” – mówi Derrickson.

Gdy Regina Jackson, sekretarz obrony, ogłasza że Klaatu ma pozostawać w rękach rządu, Helen przeżywa moralne rozterki. Nie potrafi pogodzić się z tym, że przybysz jest traktowany jak więzień. „Klaatu docenia jej współczucie. Doktor Benson pomaga mu uciec i robi wszystko, by przekonał się, że ludzie potrafią być dobrzy. To właśnie dzięki niej Klaatu poznaje naszą rasę i zdanie” – mówi Reeves.

„Moja Helen jest inna od tej, w którą wcieliła się Patricia Neal. W oryginale postać doktor Benson nie była aż tak istotna, a jej kontakt z Klaatu bliski” – mówi Jennifer Connelly.

Twórcy od początku widzieli w tej roli nagrodzoną Oscarem Connelly. „Szukaliśmy charyzmatycznej aktorki, która sprosta trudnemu zadaniu, jakim jest wcielenie się w piekielnie inteligentną i wrażliwą panią naukowiec” – tłumaczy Stoff.

Jennifer to fantastyczna, wiarygodna aktorka. Widzowie na pewno jej zaufają” mówi Derrickson.

Podobne zdanie mają o niej pozostali twórcy, cenią ją równie wysoko, co Reevesa. „Jennifer zagrała wspaniale, włożyła w tę rolę całe serce. Nie wierzę, by istniał ktoś, kogo nie wzruszy postać doktor Helen Benson” – mówi Keanu. „Ten pojedynek aktorski przegrałem” – dodaje ze śmiechem.

Helen nie tylko próbuje zapobiec katastrofie ekologicznej. Musi sobie poradzić z problemami rodzinnymi i niepokornym, jedenastoletnim pasierbem Jacobem. Jego ojciec zmarł pogrążając żonę i syna w głębokim smutku. Oboje cierpią, a Helen paradoksalnie odsuwa od siebie Jacoba próbując się do niego zbliżyć.

Trudna relacja między macochą, a pasierbem odzwierciedla w pewnym stopniu nadchodzący kryzys. „Sytuacja jest napięta i nieuchronnie zbliżają się zmiany” – mówi Jennifer.

Klaatu niespodziewanie pomaga Helen i Jacobowi. „W oryginalnym filmie relacja między Klaatu, a synem Helen była bardzo ważne. Dzięki niej Klaatu zaczął inaczej postrzegać ludzi. Nie chcieliśmy rezygnować z tego wątku, jednak wprowadziliśmy pewne zmiany, aby odzwierciedlał jak skomplikowane są współczesne związki międzyludzkie” – mówi Derrickson.

W nowym filmie Jacob nie chce mieć nic wspólnego z nowym znajomym macochy. Nie wie nawet, że jest kosmitą, ale nie podoba mu się, że w życiu Helen pojawił się nowy mężczyzna. „Jacob to trudne dziecko. Nie do końca rozumie dlaczego koło jego mamy kręci się jakiś facet, ale nie podoba mu się to. Ja jestem grzeczny, więc niełatwo grało mi się tę postać” – mówi Jaden Smith.

„W nowej wersji fantastyczne jest to, że do roli Jacoba mogliśmy zatrudnić dziecko dowolnej rasy. Jaden ma talent, a jednocześnie jest idealnym przykładem współczesnego dzieciaka. Tak samo jak Billy Gray, który był przeciętnym dzieckiem dorastającym w latach pięćdziesiątych” – mówi Stoff. Jak dodaje Derrickson – „Jaden ma chyba aktorstwo w żyłach. Zatracał się w granej roli, robił dużo więcej niż po prostu odgrywanie tego, co było w scenariuszu. Włożył w ten film dużo serca”.

Keanu Reeves również chwali młodego aktora- „Klaatu i Jacob stopniowo zbliżają się do siebie. Chłopiec zaczyna ufać nowoprzybyłemu, a Klaatu jest głęboko poruszony niewinnością dziecka i jego cierpieniem po stracie ojca” (Jaden uwielbia karate i poznał Keanu na planie drugiej części „Matrixa”, w której zagrała jego matka, Jada Pinkett Smith).

Kiedy Jacob dowiaduje się, że Klaatu nie jest człowiekiem (obserwuje jego starcie z policjantem, podczas którego kosmita używa nadprzyrodzonych mocy) nie jest przerażony. Bardziej bał się tego, że zostanie sam; jego ojciec umarł i liczył się z tym, że Helen również go opuści. Ona z kolei widzi w Jacobie swego męża, co potęguje żałobę.

Scott, Jaden i ja dużo rozmawialiśmy o relacji między Jacobem, a Helen. Jak powinni pogodzić się ze stratą bliskiej osoby i nawiązać ze sobą kontakt. Przed nami było wyzwanie, ale Jaden jest bardzo utalentowany i jego Jacob wzbudza ogromną sympatię, a relacja z Helen to kluczowy element fabuły” – mówi Connelly.

Początkowo wzajemna niechęć między Jacobem i Helen utwierdza Klaatu w przekonaniu o ułomności rasy ludzkiej – niszczą swoją planetę i odnoszą się do siebie bez zrozumienia i szacunku. Z czasem jednak zauważa, że pasierb i macocha zbliżają się do siebie, co bardzo go wzrusza.

„Poznanie Helen i Jacoba ma na Klaatu ogromny wpływ. Zaczyna rozumieć, że ludzie się zmieniają, a podjęta przez niego decyzja o anihilacji może być błędna. Dochodzi do wniosku, że warto ocalić rasę ludzką” – mówi Reeves.

Czas ucieka, a Helen robi wszystko, by Klaatu uratował ludzi. Poznaje go z profesorem Barnhardtem, noblistą. „To niezwykle inteligentny człowiek, który postrzega świat zupełnie inaczej, niż reszta. Fascynuje go rozwój i to, że ludzie pracują nad tym, by żyło im się lepiej” – mówi wcielający się w Barnhardta John Cleese.

Klaatu pomaga profesorowi poprawiając skomplikowane obliczenia. „Wtedy Barnhardt zaczyna rozumieć, że Klaatu jest nieprzeciętnie inteligentny, inteligentniejszy od niego. Niewielu ludzi może się poszczycić taką mądrością. Musiałem wkuć na pamięć skomplikowany wzór, nad którym mój bohater pracował sześćdziesiąt lat. Zapisałem go na tablicy bez mrugnięcia okiem. Nie było łatwo, ale z drugiej strony w „Rybce zwanej Wandą_” mówiłem po rosyjsku, choć nie miałem pojęcia o czym” – śmieje się Cleese. Zdradził też swoje poglądy dotyczące życia pozaziemskiego – „Niespecjalnie interesuje mnie, czy na innych planetach jest życie. Dużo ciekawsze wydaje mi się to, dlaczego my znaleźliśmy się na Ziemi i jaki jest sens życia?”.

Gdy Barnhardt poznaje szczegóły misji, jaką ma wykonać Klaatu, postanawia przekonać go, że warto dać ludziom szansę. „Bardzo spodobało mi się to, co mój bohater powiedział do Klaatu. Poprosił, aby nie oceniał ludzi po tym co robią, a po tym, do czego są zdolni. Tkwi w nas olbrzymi potencjał, ale współczesny świat kręci się wokół pieniądza. Bezsensowna pogoń za zyskiem rzeczywiście nie jest najmądrzejsza, nie dziwię się że inteligentni obcy mogliby mieć o nas złe zdanie” – mówi Cleese.

„Obsadzenie kogoś w roli Barnhardta było bardzo ciężkie. Mimo, że pojawia się w tylko jednej scenie, jest bardzo ważną postacią. Poznałem kiedyś Johna Cleese'a i pamiętałem, że to niezwykle inteligentny facet. Od razu pomyślałem, że świetnie zagrałby profesora i tchnął w tę postać życie. Nie zawiodłem się” – wspomina Stoff.

Barnhardt robi wszystko, by przekonać Klaatu do ocalenia Ziemi. W tym samym czasie sekretarz obrony, Regina Jackson, musi opracować plan obrony przed atakiem kosmitów. „To silna kobieta, która ciężko pracowała na to, co osiągnęła. Należy jej się ogromny szacunek” – mówi o granej przez siebie postaci Kathy Bates. „Nie wierzy w życzliwe zamiary Klaatu, przyjmuje postawę obronną. Próbuje panować nad zaistniałą sytuacją”.

„Ciężko przychodziło mi wypowiadanie słów „Jestem sekretarzem obrony!” Konsultanci doradzali mi w kwestii odpowiedniego zachowania. Byli niezwykle pomocni i dzięki nim udało mi się wcielić w postać Reginy. Trzymali za mnie kciuki i udzielali wsparcia” – wspomina Bates.

Kathy Bates mogła spędzić na planie tylko dwa tygodnie, gdyż czekała ją kolejna produkcja. „To wspaniała aktorka. Jeszcze nigdy nie współpracowałem z tak bezpośrednim artystą. Była bardzo konkretna. Gdy dawałem jej wskazówki, prosiła bym pokazał, czego oczekuje. Odgrywałem więc dane sceny przed laureatką Oscara, co było trochę krępujące” – wspomina Derrickson.

„Niestety nie miałam zbyt dużo czasu, dlatego zależało mi na szybkim tempie pracy. Żeby dobrze zrozumieć, czego chce Scott musiałam zobaczyć to na własne oczy. Wielu aktorów czerpie wiedzę o swoich postaciach z czytania scenariusza. Dla mnie ważniejsze jest ustalenie o jaki ton, czy emocję chodzi reżyserowi” – tłumaczy Bates.

Gdy sekretarz obrony uświadamia sobie, że zmobilizowanie wojsk tylko pogorszyło sytuację, pozwala Helen na ponowną próbę przekonania Klaatu, aby ocalił Ziemię. Nie chodzi tylko o ludzi, ale wszystkie żywe stworzenia zamieszkujące naszą planetę. Na ostatnią rozmowę z Klaatu jedzie nie tylko Helen, ale i doktor Michael Granier (wcielił się w niego Jon Hamm znany z roli w serialu „Mad Men”). „Michael jest między młotem, a kowadłem. Z jednej strony jest naukowcem, który całe życie czekał na to, by odkryć zagadkę życia pozaziemskiego. Z drugiej jednak pracuje dla rządu, który nakazał mu zabić Klaatu” – mówi Hamm. Mimo, że sam zawsze interesował się nauką. Hamm przyznaje, że wcielenie się w naukowca nie było łatwe – „Wypowiadane przeze mnie kwestie są naszpikowane specjalistyczną terminologią, czasem nie do końca wiedziałem o czym mówię. Zwłaszcza, jeśli powtarzałem daną scenę szósty raz”. Klaatu, Jacob, Helen i Michael rozpoczynają wyścig z czasem – chcą ocalić planetę. Może się okazać, że jest już za późno i nawet kosmita nie będzie w stanie uratować Ziemi...

„Klaatu poznaje zarówno jasną, jak i ciemną stronę ludzkiej natury. Dowiaduje się też, że ludzie popełniają błędy, ale wyciągają z nich wnioski i są zdolni do zmian. Nawet jeśli te zmiany są efektem trudnych, czy tragicznych zdarzeń” – mówi Derrickson.

Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” niesie pozytywne przesłanie. „Wszyscy chcemy wierzyć, że mamy wpływ na własne życie. Nakręciliśmy film science-fiction, ale płynie z niego nadzieja. Mam nadzieję, że widzowie wyniosą z niego tyle, że nie należy się poddawać i trzeba robić wszystko, by poprawić swój los” – mówi Stoff.

„Tak naprawdę film opowiada o tkwiącym w ludziach dobrze. Pokazuje nasze wady, ale i to, że jesteśmy zdolni do pracy nad sobą” – dodaje Reeves.

„Działalność człowieka miewa zgubny wpływ na środowisko. Ale to nie znaczy, że jesteśmy skazani na katastrofę – wręcz przeciwnie, mobilizuje do działania” – mówi Derrickson.

„Chciałabym, żeby ludzie zrozumieli że to nie jest tylko „nasza” planeta. Będą na niej mieszkać nasze dzieci, wnuki i prawnuki. Trzeba dbać o środowisko” – komentuje Bates. „Bycie Ziemianinem, to nie tylko bycie Amerykaninem, czy Europejczykiem, przedstawicielem rasy białej lub czarnej. To przede wszystkim bycie człowiekiem” – dodaje Hamm.

„Największą satysfakcję miałbym wtedy, gdyby nasz film sprowokował ludzi do dyskusji albo chociaż zastanowienia się nad poruszanymi kwestiami. Niemniej ważne jest to, żeby wyszli z kina bez poczucia, że stracili dwie godziny. Mam nadzieję, że udało nam się nakręcić fajny film science-fiction i ludzie nie będą żałowali pieniędzy na bilet” – podsumowuje Derrickson.

O realizacji

Scott Derrickson wzorował się na oryginale nakręconym przez Roberta Wise’a. „Zawsze szanowałem w nim to, że nie miał jednego stylu pracy. Niczego nie narzucał, sprawiał że dana historia zaczynała żyć własnym życiem. Chciałem osiągnąć to samo – współpracowałem z pozostałymi członkami ekipy, a film jest dziełem nas wszystkich” – mówi Derrickson.

Szczególnie blisko współpracował ze scenografem Davidem Brisbinem, operatorem zdjęć Davidem Tattersallem i ich ekipami. Inspirowali się współczesną technologią. „Zależało nam na efektownej formie, kolorystyce i oświetleniu, ale przede wszystkim film miał być wiarygodny. Nie chcieliśmy, żeby przypominał komiks” – mówi reżyser.

Kolorystyka była tym, od czego zaczął Derrickson. „To dla niego ważna sprawa” – mówi Brisbin, który pracował już z Derrickson przy „Egzorcyzmach Emily Rose”. „Wybór odpowiedniej palety barw to podstawa. Gdyby Scott odrzucił czerwienie, a w którejś ze scen wypatrzył pomidora, kazałby się go pozbyć” – tłumaczy.

„Kino operuje kolorami. Kocham filmy za kolorystykę, która każdemu z nich nadaje innego wyrazu. „Chłopcy z ferajny” kojarzą mi się z ciemną zielenią i bordowym, „Taksówkarz” z żółcią taksówki. Barwy są jedną z głównych rzeczy, którą zapamiętujemy po obejrzeniu danego filmu” – opowiada Derrickson.

Wybierał kolory razem z Brisbinem i Tattersallem. Wzorowali się na różnych fotografiach. „Nie chciałem, by film był zbyt barwny, ale jednocześnie zależało mi na tym, aby nie był monochromatyczny. Dyskutowaliśmy o poszczególnych scenach i szukaliśmy rozwiązania. Pragnąłem, by widzowie zapamiętali to, jak film wyglądał, z jakich kolorów się składał” – mówi reżyser.

Przez film przewijają się głównie niebieskości, zielenie i pomarańcze. „Dobrym przykładem wybranej kolorystyki jest komora, w której wojsko umieszcza Klaatu i Gorta. Pojawia się tam lawa o ostro pomarańczowej barwie. Z rozgrywających się tam scen najlepiej zapamięta się szarości i pomarańcz” – mówi Brisbin.

„Trzymanie się konkretnej palety barw nie jest takie proste. Sprostanie żądaniom Scotta nie zawsze było łatwe, ale współpraca z nim to czysta przyjemność; wszystkie pomysły konsultuje ze scenografem i innymi artystami” – dodaje.

„Korzystaliśmy z techniki, dzięki której barwy są nieco subtelniejsze, prawie pastelowe” – mówi Tattersall. Często dyskutował z Derricksonem na temat poszczególnych scen – film nie był kręcony w jednym stylu. „Niektóre sceny wymagały dynamizmu; jedne szerokiego obiektywu, a drugie długoogniskowego. Zrobiliśmy wszystko, aby przejścia były płynne” – mówi Derrickson.

„Korzystaliśmy zarówno z klasycznych, jak i nowych technik” – podsumowuje Tattersall.

„David Tattersall jest świetny. To mistrz oświetlenia, nikt nie potrafi ożywić planu tak, jak on” – mówi o koledze Brisbin.

Wiedza Tattersalla i jego talent były dla filmu bardzo istotne. Zdjęcia powstawały między innymi w Vancouver, w środku zimy. Nieprzewidywalność pogody, a także scenariusz obfitujący w sceny rozgrywające się nocą (podczas deszczu, śniegu, czy mgły) sprawiły, że wiele scen nakręcono w studiu. Specjalista od oświetlenia był nieoceniony.

Brisbin i jego ekipa zbudowali niesamowitą scenografię – między innymi las, bagno i ośnieżony górski grzbiet. „Mam cudownych współpracowników, jestem zadowolony z tego, co udało nam się osiągnąć. Jednak to, że scenografia wypadła wiarygodnie jest w dużej mierze zasługą operatora zdjęć. To prawdziwy geniusz” – mówi Brisbin.(Podobnie jak Tattersall ma już na koncie scenografię przedstawiającą nocny krajobraz; odpowiada za scenę przy ognisku z „Mojego własnego Idaho” z Keanu Reevesem i Riverem Phoenixem.)

Zmiany pogodowe były w filmie istotne (niektóre powstały dzięki efektom specjalnym i technologii CGI). „Z pracy przy tym filmie najbardziej zapamiętam śmierdzącą mgłę. To było okropne” – mówi Jaden Smith.

News Corporation, do której należy 20th Century Fox angażuje się w ochronę środowiska i zaangażowało się w film o ekologicznym przesłaniu. „Po raz pierwszy współpracowałem ze studiem, które podeszło do produkcji filmu w sposób ekologiczny i dbało o to, by na przykład nie marnować papieru” – mówi Brisbin. Mimo, że ekipa korzystała z dużej ilości zdjęć, drukowano ich jak najmniej, większość oglądano na komputerach. Używano też produktów biodegradalnych i podlegających recyklingowi.

Tish Monaghan i jej ekipa kostiumologów również pracowała ekologicznie – nie marnowali papieru, używali przyjaznych środowisku środków. Po zakończeniu zdjęć stroje zostały zachowane do innych produkcji, a także przekazane organizacjom charytatywnym (często praktyką jest po prostu wyrzucanie ich).

Twórcy dbali także o nie marnowanie prądu i paliwa. „Wszyscy podeszli do sprawy bardzo poważnie. Praca nad tym filmem była niesamowita – kręciliśmy obraz o ekologicznym przesłaniu i sami dbaliśmy o ochronę środowiska” – mówi Okun.

Więcej informacji

Proszę czekać…