W kancelarii zjawia się Joanna Dymek. Żona skazanego na 2 lata pozbawienia wolności przedsiębiorcy Mirosława Dymka, który odsiaduje karę, za dwie przegrane sprawy. Mirosław prowadził firmę, która zajmowała się produkcją i montażem małej architektury. W jednym momencie, kilka lat temu, prowadził trzy budowy. Dwie w ich województwie dla firmy Walczak Budowa i jedną poza województwem. Na wszystkich budowach były problemy z płatnościami od głównego wykonawcy, przez co Mirosław nie mógł płacić swoim podwykonawcom. Podwykonawcy zgłosili sprawę do sądu. Mirosław przegrał dwie, które toczyły się w ich województwie przeciwko Walczak Budowa. Prokurator regionalny, razem z biegłym stwierdzili, że Mirosław jest winny sprzeniewierzenia państwowych pieniędzy. Pomimo odwołania do drugiej instancji, wyroku nie zmieniono. Mirosław został skazany na 2 lata. Wciąż jednak toczył się proces w drugim województwie. Tam, po licznych odwołaniach, druga instancja skierowała sprawę do ponownego rozpatrzenia twierdząc, że to Mirosław został pokrzywdzony przez wykonawcę. Wygrał tamtą sprawę. Teraz pojawiło się pytanie – czemu trzy takie same sprawy skończyły się różnie?