Intrygujące to kino o odkrywaniu, z pewną urodą anatomii potrzeb serca, jednak czasami, tak miniaturowe, że minie jak letnie zauroczenie. 6
Wakacyjne przygody nasuwają skojarzenia niezobowiązania, niecodziennych epizodów i lżej ważącej odpowiedzialności. Jak gdyby wraz z rozgrzanym słońcem myśmy też czuli pewną podwyższoną temperaturę i odwagę być bardziej widoczni albo spróbować… inaczej. Tak też jest w nieintensywnym, chwilami aż zbyt letnim, ale pięknie lojalnym wobec rzeczywistości i naturalizmowi filmie Każdy ma swoje lato. Nie ma określonej granicy wieku, w której człowiek już nie doświadcza, nie odczuwa, nawet jeżeli mówi się jesień życia, to dosięgają go letnie promienie i szuka powodów, by być rozpromienionym. Trójka, a nawet czwórka bohaterów jest tutaj wydawałoby się w kompletnie innym momencie życia, a tak naprawdę każdego z nich pewne emocje dalej dotyczą. Przyszłe, obecne lub przeszłe. Nie jest to rewolucyjne kino, ale błyskotliwe, szczere i mieniące się różnymi kolorami, ale nie sztucznie wytworzonymi, tylko złapanymi na gorąco.
Agata przyjeżdża do miasta, by dorabiać jako kucharka w małym miasteczku na oazie. Jednak zdecydowanie to miejsce nie należy do oazy spokoju i ona też będzie miała w tym swój ogromny udział. Poznajemy trzy-osobową rodzinę, która nie prowadzi ze sobą zbyt wiele dialogów dotyczących czegoś więcej, niż godziny posiłków i wymiana opieką nad ojcem i dziadkiem. Jest tam jakaś duchota niewyjaśnionych spraw, jakiś zaległych nieprzeżytych emocji. Mirek, który opiekuje się dziadkiem prócz tego pracuje przy produkcji mięsa w trakcie wakacji. Pojawienie się tajemniczej nieznajomej oczywiście zwróci uwagę „lokalsów”, ale najbardziej Mirka, który niespiesznie będzie chciał zdobyć jej uwagę. Jego dziadek też zwróci jej uwagę, jednak zupełnie z innego powodu - będzie dla niego jakimiś uruchomieniem w głowie ważnego momentu z przeszłości. Nie wiemy dokładnie co to oznacza, ale jesteśmy przeświadczeni, że zdeterminowało życie ich rodziny i obecną relację jego mamy ze swoim ojcem, czyli z jego dziadkiem. Ta mieszanka bez wielkich wybuchów doprowadzi do różnych sytuacji i ekspresji, na którą mniej lub bardziej zdobędzie się każde z nich. Pytanie tylko, czy to skończy się wraz z porą roku?
Każdy ma swoje lato bez nadmiernego uwikłania, z rozwiązywaniem jakiejś tajemnicy z przeszłości w tyle skupia się na teraźniejszości, tęsknotach, potrzebach i emocjach bohaterów na różnym etapie życia. U niektórych jeszcze nie do końca uświadomionych, u niektórych zaległych, a jeszcze u innej postaci wypieranych. Film umiejętnie oprowadza nas po świecie bez podkręcenia, bez wykalkulowanych i nachalnych scen dramatycznych, czy komediowych. Jest takim mieszańcem emocjonalnym. Chwilami jest to naprawdę ciekawie przyciągająca do siebie historia o wartości chwili i osadzona w realizmie impulsywna opowiastka o debiutantach życiowych. Pierwszym spotkaniu z prawdą, z odwagą, z uczuciem. Z uroczym, nieprzesłodzonym i ludzkim podejściem do bohaterów, ze świadomością różnorodnych emocji i ich pomyłek, bez wartościowania, a w lekkim sosie coming of age, z różnymi naiwnościami po drodze.
Tomasz Jurkiewicz bardzo umiejętnie referuje historię osadzoną na polskiej prowincji, nie przerysowując jej w żaden sposób, a bardzo naturalnie obserwując wiele uczuć, które nie potrzebują wielu postaci ani wielu miejsc, by się nienapastliwe i bezpruderyjnie wydobyć. Intrygujące to kino o odkrywaniu, z pewną urodą anatomii potrzeb serca, jednak czasami, tak miniaturowe, że minie jak letnie zauroczenie.