Feel-good movie o umieraniu i eutanazji, czy to w ogóle możliwe? "Wszystko poszło dobrze" to skromne kino o życiu, bez fałszu i zbędnego dramatyzowania. 8
Feel-good movie o umieraniu i eutanazji, czy to w ogóle możliwe? François Ozon swoim najnowszym dziełem zatytułowanym Wszystko poszło dobrze pokazuje, że jak najbardziej.
Emmanuèle i Pascale Bernheim to dwie siostry, których życie diametralnie się odmienia, kiedy ich ojciec w skutek udaru w ciężkim stanie trafia do szpitala. Pomimo tego wierzą, że wszystko z czasem się ułoży, a mężczyzna wyjdzie z tego bez szwanku. Niestety choroba powoduje nieodwracalne zmiany u ojca, który nie ma zamiaru czekać na śmierć w ciele, które nie tylko przynosi mu ból, ale również nie pozwala wykonywać czynności, które kocha, jak chociażby gra na fortepianie ze swoim wnukiem. André prosi, więc Emmanuèle, aby ta pomogła mu umrzeć.
François Ozon w przeciwieństwie do kilku innych twórców podejmujących temat starości, choroby, eutanazji czy wreszcie umierania, swoją historię opowiedział w zdecydowanie łagodniejszy, żeby nie napisać luźniejszy sposób. Wszystko poszło dobrze pomimo tego, że od pierwszej do ostatniej minuty porusza niezwykle trudne tematy, w żaden sposób nie szantażuje emocjonalnie, ani nie nakazuje nam myśleć tak, jak myśli autor. Ozon nie prezentuje nam taniego moralitetu, a raczej pozwala na indywidualne podejście do podejmowanego przez niego tematu. W trakcie seansu nie znajdziecie żadnych głębszych filozoficznych rozważań nad kondycją człowieka, na temat życia i śmierci.
Zresztą Wszystko poszło dobrze to nie tylko kino o umieraniu. To również film o przebaczaniu, żalu, godzeniu się i trudnych relacjach rodzinnych. François Ozon na szczęście w umiejętny sposób potrafi trudne dramatyczne wątki przeplatać niebanalnych poczuciem humoru. André Bernheim, postać ojca po udarze w kapitalny sposób sportretowana przez André Dussolliera, potrafi w najmniej nieoczywistym momencie rzucić żartobliwym tekstem rozładowującym całe napięcie. I to w tym filmie jest chyba najlepsze - kiedy reżyser zbliża się do granicy przedramatyzowania tej opowieści, szybko od niej odbija serwując nam coś lżejszego, aczkolwiek samoświadomego. Ten film jest jak André Bernheim - trudny do samego końca, ale jednocześnie świadomy, zabawny, niekiedy wręcz pogodny.
Wszystko poszło dobrze to skromne kino o życiu, bez fałszu i zbędnego dramatyzowania. To film, który nie chce nam wmawiać prawd objawionych, to film, który woli prowadzić dialog i chce, żebyśmy samemu zdecydowali, co byśmy zrobili w sytuacji sióstr Emmanuèle i Pascale.