Dark ograł ten motyw nieporównywalnie lepiej. I kolejny po Contratiempo teatr atrakcji, niestety mało udany. Lubię jednak kryminalną intrygę z przeszłości.
Poetyka Yanga jest bliska mojej wrażliwości kina. I choć z reguły nie jestem fanem snucia się na ekranie, to zbiór elementów tworzy z tego filmu prawdziwą bombę
Trudno nie zauważyć fantastycznego reżyserskiego warsztatu, klasycznej dramaturgicznej przewrotności i pięknych wizualiów. Nie odciska jednak dużego piętna.
Wchodzi do świadomości i jest przy tym bardzo dobrze skrojonym pod względem zdjęć i narracji eksperymentem.
To jak Rybczyński zgrywa różne elementy w prozę życia codziennego jest zajmujące. Wyprzedził swoje czasy.
Od początku wchodzi na właściwe tory, a kiedy bierze właściwy rozpęd (ok.połowa), to trzyma za gardło do ostatniej sceny. Whannell to b.dobry reżyser jednak.
Cieszy mnie, że jeszcze w rodzimej kinematografii nie zapomnieliśmy na dobre czym jest slasher, a nawet i horror. Nie obyło się bez wpadek, ale mogę wybaczyć.
W świecie, do którego weszło niewielu, Kowalski udanie portretuje społeczność, a przy okazji bada idee i źródła zła.
Narracja czasem męczy, ale skoncentrowanie się na ofiarach jest za to wygranym pomysłem. Szokuje i przeraża, ale jest też pożytecznym filmem.
Liczyłem na bardziej pojechany film. Nie jest też źle, bo to sympatyczna i zabawna produkcja. Śpiewająca Lupita złoto.
Proszę czekać…