Aktywność

Człowiek, który wiedział za dużo (1956)

@tropical Dokładnie. Po latach (kilka miesięcy temu) odświeżyłam sobie "Człowieka…". Chciałam zweryfikować swoje zdanie. Miałam nadzieję, że może dostrzegę coś więcej, czego nie widziałam wcześniej? Zwłaszcza, że przez ten czas od poprzedniego seansu, obejrzałam kilka innych dzieł reżysera. Co się okazało? Film wciąż niczym mnie do siebie nie przekonał. Wciąż tak samo nudny. Mało tego, nawet ta końcówka, którą te 7 lat temu uważałam za fajną, dziś już nie zachwyca. Raczej już do niego nie wrócę. Wolę ponownie obejrzeć "Psychozę" lub choćby "Okno na podwórze"…

Rok pierwszy (2009)

Ooo to znaczy, że jest nas więcej (nas – czyli tych, w czyje poczucie humoru nie trafił ten film). Moja ocena taka sama jak Quagmire.
Zaskoczyło mnie to bo raczej gdzie Jack Black, tam można się pośmiać. Tutaj zabawnych scen jak na lekarstwo.

Titanic II (2010)

Ten film jest – pomyłką. Dno i 3 kilometry mułu. Nasuwa się pytanie po co to nakręcili. I taka też moja ocena.
Aktorstwo bardzo słabe. Film ten mógłby być akademickim przykładem: jakich filmów nie kręcić.

Wschodząca gwiazda (1999)

8/10 – Bardzo dobry film biograficzny. Ciekawie opowiedziany. Nie nudzi. Aż chce się go oglądać. Polecam.

Dziennik nimfomanki (2008)

Nie dziwią mnie negatywne opinie – Jeśli ktoś chce polecam przeczytać książkę. Akurat miałam okazję widzieć film na długo po przeczytaniu książki i muszę stwierdzić, że dawno nie widziałam filmu opartego na treści książki, który w tak rażący sposób mija się z treścią książki. Kto czytał zapewne wie co mam na myśli. Gdybym nie czytała wcześniej odniosłabym wrażenie, że Valerie po tym jak zostawiła Jaime nie miała nic lepszego do roboty więc poszła do burdelu. Dla tych którzy nie czytali: ten powód był inny.
Dziwi mnie, że pominięto tak wiele wątków (np. rozstanie z Jaime też wyglądało inaczej). No i parę rzeczy filmie jest (nie tyle pominięte) co zmienione. Tak jakby po najmniejszej linii oporu chciano zakończyć tą historię. Jak dla mnie za mało było w filmie ukazania prawdziwego życia dziewczyn z nocnego klubu. Nie tyle samej Valerie co właśnie tego jak między nimi się "wiodło".
Pod tm względem uznaję film za średni 5/10

Środki nadzwyczajne (2010)

9/10 – Warto zobaczyć. Interesująca fabuła oparta na autentycznych faktach, film nie nudzi ani chwili. Do tego Harrison Ford – według mnie jedna z jego lepszych ról. Poleca.

Ciacho (2010)

1/10 – No po prostu żenująco nieśmieszna komedia. Zresztą cudów się nie spodziewałam. Zarówno to, jak i denna "Zamiana" beznadziejne. Do niczego. Omijać szerokim łukiem. Strata czasu.

Czarny łabędź (2010)

A ja z kolei powiem tak:
"Requiem dla snu" ma u mnie 5/10. Kompletnie nie trafił do mnie i nie rozumiem zachwytu na punkcie tego filmu. Z kolei "czarny łabędź" oceniam na 8/10.
Nie widziałeś psychologii?
A rywalizacja między tymi laskami? A Ogromna chęć zagrania głównej roli w "Jeziorze Łabędzim", pragnienie wczucia się w rolę? Czy to nie wyjaśnia tych ostatnich 20 minut właśnie?
Nauczyciel baletu strofował ją i mówił jej że się nie nadaje, że "nie czuje roli". Dziewczyna zaczęła bardziej ćwiczyć, obawiać się rywalek. A na koniec widz się dowiaduje, że wszystko co działo sie do tych właśnie ostatnich 20 minut to była jej chora ambicja.
Jak dla mnie majstersztyk.
A "Requiem" no cóż. Wielki zawód. Po tylu opiniach na portalach filmowych, po ocenie jaką można zauważyć. Bardzo przecietny. A najbardziej wkurzajaca (jak dla mnie) była właśnie ta kobieta co się uzależniła od tych leków na odchudzanie. Dla mnie "Requiem" był jedną wielką dłużącą się nudą

Emma (1996)

2/10 – Osoba pode mną sądzi że jest to film głównie dla dziewczyn. No…możliwe ale dla mnie nie. Może jestem za stara na takie historyjki i może jest dla dziewczyn (poniżej 18, lub 15 roku życia). Mnie nie urzekł. Film nudny, ciągnie się jak flaki z olejem. Megasłodkie dialogi. W dodatku wkurzająca mnie Gwyneth Paltrow. Nie wiem dlaczego ale drażni mnie ta aktorka. Wyjątkowo beznadziejna rola. Panna miała wredny charakter. Wszystkim chciała układać życie na swój sposób, a swojego nie potrafiła przypilnować. Chyba to jej ciagłe doradzanie wszystkim dookoła tak mnie irytowało.
Może książka jest lepsza, nie wiem. Może kiedyś po nią sięgnę z braku laku. Na pewno nie przekonuje mnie do niej film. Musiałam po takiej dawce słodkości włączyć Polsat z "Predatorem", mimo, że nie lubię Arnolda. i co prawda też nie oceniłam go nie wiadomo jak wysoko, ale przynajmniej coś się w nim działo. W przeciwieństwie do "Emmy", gdzie przez dużą część filmu nie dzieje się nic.

Ajlawju (1999)

Mam to samo zdanie jeśli chodzi o tą produkcje wiec się podpisze pod Tobą. też sądzę, że Pazura tu się nie sprawdził i tylko sceny z młodym Koterskim – mimo że jakoś nie przepadam za jego osobą – były najciekawsze. Nie widziałam "Nic śmiesznego" może kiedys obejrzę to sobie porównam;-)
Bardzo mnie irytowały sceny z Figurą – lubię tą aktorkę w "Kilerze" i "Kingsajz" lub w "autoportrecie z kochanką", ale tu niektóre sceny były wręcz głupie. A relacja z Adasiem wydała mi się tak sztuczna. Do bólu. Spodziewałam sie więcej po tym filmie bo z opinii znajomych miał być świetny. Według mnie "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" był lepszy.
A "Ajlawju" kiepski. 3/10

Proszę czekać…