Bernadetto, wciąż mnie zaskakujesz. Filmu jeszcze nie widziałem, więc nie odnoszę się do tej płaszczyzny Twojej recenzji. Po prostu byłem, może nie przekonany, ale jednak szedłem w stronę następującą: kobieta, której recenzję czytałem i z takim odcieniem wrażliwości raczej nie zrozumiałaby surowego przekazu hip-hopu lat 90’. A tu coś takiego. No naprawdę, wiedz, że ten serwis odwiedzam przede wszystkim dla Twoich recenzji (i czytam wszystkie, nawet jeżeli nie pod każdą widnieją jakieś moje durne przemyślenia). Dziękuję
Proszę, niech mnie ktoś oświeci, co jest NIESAMOWITEGO w tym zwiastunie….
Bo z wyjątkiem arcydzieła Breakoutu w podkładzie – wydaje mi się, że to akurat live z Krakowa, ale nie jestem pewny, słyszałem wszystkie dostępne wersje i każda ma w sobie coś unikatowego – to tam hu..a jest
nagle słyszę ręce z kieszeni dokumenty.
odwracam się a to niebieskie mendy.
nikt nie ma dokumentów bo nikt nie jest pierd…nięty.
Pozdro 600
Zwiastun oczywiście może być nie po kolei, ale pokazuje główny problem filmów Peele’go. Scena pierwsza: mamy dziurę w ścianie. Scena druga: z tą dziurą jest coś nie tak, ta dziura jest zła. Scena trzecia: wsadzę rękę w dziurę w ścianie i zobaczę co się stanie :-D
Choć przyznaję, że jego filmy mają klimat i potrafi zbudować napięcie. Tylko jak oglądasz taki nielogiczny i zaprzeczający sam sobie i swoim założeniom szajs jak jego pierwszy film to koniec końców pod koniec seansu ryjesz ze śmiechu zamiast czuć grozę
Miałem dwa podejścia do jedynki – za pierwszym razem odpuściłem przy scenie w hotelu. Za drugim razem zrozumiałem, że ta scena, podobnie jak nurkowanie w pochwie było dla durnych Amerykanów, żeby uśpić ich czujność. Ten film jest tak ostrą satyrą, zbitą i pluciem w twarz tym idiotom, że mogliby to zauważyć tylko, gdyby nie byli takimi idiotami. Brawo Borat
@TheManWhoSoldTheWorld Jak wszyscy wiedzą z Bercikiem nie zgadzam się z zasady :-D Ale tym razem mój głos ląduje w tym samym miejscu. "filmu nie oglądałem – czy trzeba coś dodawać?" Tak, przydałoby się obejrzeć film :-0
Komentarze już zamieszczone pokazują, że Netflix osiągnął swój cel. Teraz wpisy pod nowymi projektami dotyczą tego, czego chcieli. Nie czy temat będzie się lepił i czy będzie dobry – pytaniem jest czy będzie tam pedalskie wzdychanie :-( Swoją drogą pokazuje też, że nie mają pojęcia jakie Jason ma zdanie w temacie
Każdy film o bluesie bierę w ciemno (zdarzają się szmiry, choć rzadziej niż przy innych tematach). Do tej pory absolutnym nr 1 jest Hounddog.
Co do samej Rainey to jednak daleko jej do Niny czy Arethy, ale z pewnością była prekursorką przenoszenia bluesa z pól bawełny na scenę.
@Movieman Gracjan, po to było ";-) :-D" Żeby była jasność, że tylko pół żartem odnoszę się do Twojego wstępu. Choć nie ukrywam, że napisałem to w ramach pewnej szpili wbitej w stosunku do tego właśnie wstępu, który miał na celu próbę podbicia zainteresowania – bo to, że w pewnym momencie historii na scenie pojawiła się Diana i Margaret nie jest żadną zmianą, a jedynie opowiadaniem znanej historii ;-)
Jego Moonlight był dla mnie największym rozczarowaniem od wielu lat. Spodziewałem się czegoś wręcz genialnego. Dostałem dupną historię – słabą, nudną – ale ja film oglądałem jako historię dwójki ludzi, którzy się kochają. Nic poza tym, oglądałem setki podobnych. Jednak Hollywood widział tam dwójkę pedałów i uznał ten film za coś nowego – bo Hollywood patrzył na to przez pryzmat swoich uprzedzeń i swojego rasizmu.
Proszę czekać…