Trzygrosz54

Do Gooosik.Jest takie powiedzenie o papierze,ktory wszystko przyjmie.Twoje recenzje będę brał z przymrużeniem oka,bo te peany na cześć gry aktorki grającej główną rolę ,dobudowywanie ideologii w jej obronie świadczą o tym,że albo piszesz na zamówienie,albo czegoś nie czujesz,nawet jeżeli wspaniale piszesz…………Wg mnie,większą odpowiedzialnością za jej manierycznie wkurzającą,na pewno nie profesjonalną grę obarczam panią reżyser,bo niestety konwencja,która (być może) sprawdza się w teatrze,nie zawsze funkcjonuje w filmie.

@Ellena .Chyba oglądaliśmy dwa różne filmy o tym samym tytule.Obejrzyj jeszcze raz i przyjrzyj się na "grę"aktorską głównej bohaterki.To jest rewelacja może w szkolnym przedstawieniu,a nie w filmie na skalę światową,a ja tylko z jej powodu miałem ochotę wyjść z kina.Dzisiaj,jeżeli nie masz odrobiny krytycyzmu,to sprzedadzą Tobie kit w pięknym opakowaniu,a ty będziesz piała ,że masz amerykański eliksir szczęścia.Oczywiście rewelacyjny.Wczoraj późno wieczorem,zupełnie przypadkowo obejrzałem film norweski "Tylko chmury poruszają gwiazdy",w którym grała dwójka dzieciaków.Powtarzają go w środę 15.06.,akurat w( UWAGA!!!) TV Trwam o 14.00.Przyznaję,że popełniłem taki wybryk po raz pierwszy,ale przerzucając kanały,coś mnie w jakiejś scenie zafrapowało.Dla mnie TAKI film,we wszystkich praktycznie scenach jest wzruszający i piękny ,a momentami autentycznie śmieszny poprzez niezakłamaną,szczerą grę młodziutkich aktorów,którym dałby dziecięcego Oskara.Ta cała Emilia Clarke mogłaby się od nich uczyć naturalności.Film "Zanim się itd."dzięki reklamie obejrzy ,powiedzmy 10mln widzów,a ten norweski 100 razy mniej.Ja natomiast ,gdybym miał do wyboru,to bym przyznał temu norweskiemu Oskara,a pani Clark "Złote Maliny 2016."………..

Nie mam dobrych wieści dla Metro-Goldwyn-Mayer..Główna bohaterka chciała koniecznie rozśmieszyć cały świat i z tego wyszedł ciąg namolnie powtarzających się,zupełnie nieadekwatnych,wręcz prymitywnych zachowań aktorskich,które wg mnie przynosiły wręcz odwrotny skutek.Film ratowali pozostali aktorzy i niezła fabuła.Pani Clark jest prawdopodobnie dobrą aktorką,ale gra komediowa to osobny,chyba najtrudniejszy rodzaj sztuki aktorskiej,któremu ona,jak i reżyser,który jest odpowiedzialny za jej grę zupełnie nie sprostali….Podejrzewam,że gdyby ona grała "po prostu",nie STARAŁA się być śmieszna,nie chlastała co chwilę brwiami i nie uśmiechała się -jak mówił niegdyś mój znajomy "-jak k….do milicjanta",to wyszedłby niezły film.Ani się nie wzruszyłem,ani pośmiałem,no,może trochę z początku,bo dobre teksty były.