Besson i jego Lucy 3

Mózg ludzki jest nieprzeniknionym i wciąż nie do końca zbadanym organem, który fascynuje i przeraża naukowców, stawiając ich przed pytaniami o możliwości jakimi dysponuje człowiek i w jaki sposób może wykorzystywać rozbudowane sieci neuronalna, aby poznawać siebie i otaczający go świat. Luc Besson oparł swoją produkcję o micie, w którym twierdzi się, że wykorzystujemy tylko 10% zdolności naszego mózgu. Reżyser puścił wodze fantazji, tworząc nadczłowieka – kobietę, która posiada władzę nad swoim ciałem, innymi ludźmi i otaczającą ją materią i sprytnie wkomponował ją w ramy gatunkowego kina akcji i science fiction.

Lucy (Scarlett Johansson) zostaje wplątana w sytuację bez wyjścia, staje się pierwszą istotą, która w całości wykorzystuje możliwości mózgu, a dzięki swojej zaradności obdarzy nieocenioną wiedzą rzeszę naukowców i psychologów. Samo wykorzystanie imienia „pramatki ludzkości” nie jest przypadkowe, ponieważ Besson często posiłkuje się odniesieniami do przeszłości, natury i rozwoju. Choć polowania i zbieractwo zastąpiliśmy supermarketami i szeroko pojętą rozrywką, to wciąż jesteśmy integralną częścią natury i świata zwierzęcego, bazując na pierwotnych instynktach i emocjach, które kierują naszymi zachowaniami. Zwiększanie wiedzy o otaczającym świecie nie uwolniło nas od prymitywnych zachowań i odczuć (strach, pragnienie, złość), które dominują nasze postępowania, co sprawia, że jesteśmy podobni do zwierząt. Reżyser nie ucieka od takich porównań, wykorzystuje zdjęcia i fragmenty przypominające dokumenty przyrodnicze, co niestety kłóci się wizualnie z całością obrazu. Besson ilustruje w ten sposób zachowania ludzie – zwierzęta, a przy okazji wizualizuje skomplikowane teorie profesora Normana (Morgan Freeman), jakby nie wierząc w zdolności widza do wykorzystywania wyobraźni.

Lucy łączy w sobie elementy kina akcji i science fiction, prowadząc akcję dwutorowo między Lucy a profesorem Normanem. W ten sposób niezwykła kobieta, która zakażona silnie syntetyczną substancją o narkotycznym działaniu zaczyna osobistą krucjatę przeciwko szefowi mafii (Min sik-Choi), stopniowo zwiększa wykorzystywanie mózgu, prowadzi pościgi, rozbraja gangsterów, staje się niezniszczalna niczym superbohater. Nie epatuje tylko siłą i determinacją, ale pragnie się podzielić zdobywaną wiedzą. Profesor Norman stanowi tło opowieści, wyjaśnia działanie mózgu, tłumaczy ludzkie zachowania i procesy, przez co jest tylko nośnikiem informacji, zbędnym narratorem, który wprowadza do produkcji elementy nauki. Właśnie przez zestawianie różnych obrazów, zmienną stylistykę i muzykę, Lucy staje się filmem ocierającym się o popkulturowy miszmasz przypominający teledysk.

Luc Besson chciał zagłębić się w intrygującą część nauki, sięgając po biologię, fizykę i chemię, lecz to kino akcji wypadło zdecydowanie lepiej. Scarlett johansson doskonale radzi sobie z bronią i z kamienną twarzą pokonuje uzbrojonych tajwańskich gangsterów, prezentując raczej ponadprzeciętne niż 100% wykorzystanie umiejętności umysłu. Twórca Wielkiego Błękitu miał dobry pomysł, który zagubił się w nadmiarze efektów specjalnych, spychając na dalszy plan pytania egzystencjalne pytania o siłę nauki i człowieczeństwa.

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 1

lifemovie

Może mit, może i nie mit – raczej mowa tu o niezbadanych lub niewykorzystanych obszarach mózgu… W dużym uproszczeniu, drugi wspomniany może służyć np. do gromadzenia danych (mi. wspomnień, kolorów, zapachów, emocji) – i tak jak w przypadku np. dysku komputera – nie od razu jest zapełniony (i pewnie nigdy nie będzie)… Ale twierdzenie, że mózg może robić takie "rzeczy" to grube przegięcie. IMHO to już nie jest fikcja naukowa, to już pójście w stronę czarów i magi. :P

Proszę czekać…