RECENZJA: Poradnik kryzysowego myślenia 1
Filmów o ostatnim wielkim amerykańskim kryzysie ekonomicznym lub/i jego konsekwencjach powstało już bardzo dużo. Większość z pozycji, które oglądałem to filmy co najmniej dobre, wśród których mogę wymienić niewątpliwie W chmurach, W firmie czy Chciwość. Po Big Short spodziewałem się więc wiele, ale to co dostałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Gdybym miał układać taki ranking produkcji podejmujących temat finansowej zapaści w USA, najnowszy film Adama McKaya znalazłby się bardzo wysoko. Możliwe, że piastowałby nawet pierwsze miejsce. Big Short, pomijając omawiany temat, borni się jako film o ludzkiej chciwości, słabościach, między uniwersalnym wyborem między złem a dobrem, które współcześnie nie do końca tak łatwo jest rozróżnić.
Film został oparty na prawdziwych wydarzeniach z lat 2004-2007, gdzie obserwujemy losy grupy ludzi związanymi z obrotem wielkich kapitałów. Niektórzy z nich dostrzegali pierwsze sygnały nadchodzącego druzgocącego kryzysu i wykorzystali to na swoją korzyść. Film mimo podejmowanej tematyki związanej z finansami i gospodarką ogląda się świetnie. Jestem pewien, że nawet dla laika ekonomicznego obraz przyniesie wiele frajdy, bowiem reżyser w bardzo przystępny i prosty sposób tłumaczy mechanizmy kryjące się za kurtyną zarządzania akcjami, obrotami i hipoteką. Adam McKay, znany głównie z komedii takich jak Policja zastępcza czy dwóch części Legendy telewizji stanął na wysokości tego zadania, wspaniale łącząc wątki i dialogi z zacięciem komicznym z pełnokrwistym dramatem ludzi na ekranie. Opowiadanie tej historii przychodzi mu z lekką ręką – bez trudu wprowadza nowe postaci (których w filmie jest naprawdę sporo!) i skacze między okresami czasowymi. Solidna robota reżyserka, która zasługuje na uwagę.
Obsada filmu jest wyborna. I jasne – Steve Carell tworzy tutaj dobrą, a nawet bardzo dobrą przekonywującą kreację, kolejną zresztą po roli w Foxcatcher. Nieźle wypada też Ryan Gosling, którego mam wrażenie dawno nie widzieliśmy na dużym ekranie. Christian Bale to wiadomo – klasa sama w sobie i tutaj pokazuje, że jest najwyższym profesjonalistą obecnie w branży obok Leonarda DiCaprio czy Michaela Fassbendera. Niewątpliwe jednak trzeba uznać świetny drugi plan filmu. Wiele z nazwisk tych osób (Rafe Spall, Jeremy Strong , John Magaro, Hamish Linklater i Finn Wittrock) jest mi obca, a udowodnili w filmie, że warto o nich usłyszeć. Wisienką na torcie pozostaje Brad Pitt w roli lekkiego paranoika.
Produkcja miała też bardzo symboliczne zakończenie (spokojnie, nic nie zdradzę), które bardzo cenie w filmach. Finał Big Short przypomniał mi o ostatnich minutach filmów, do których scenariusz napisał Aaron Sorkin m.in. The Social Network czy Moneyball (także oparta na książce Michaela Lewisa). Big Short rewelacyjnie bawi się z widzem burząc czwartą ścianę, bezpośrednią narracją czy wspaniałymi wstawkami z Margot Robbie czy Seleną Gomez wyjaśniającymi skomplikowane pojęcia z finansowej meandry. Film stawia też wiele ważnych pytań o kondycję nie tylko naszych gospodarek, ale przede wszystkim kondycję współczesnego społeczeństwa między innymi czy wzbogacanie się na czyjeś klęsce i nieszczęściu jest w porządku? Nie daje jednak jasnych odpowiedzi, bo nawet takowych nie ma. Na tym kryzysie wzbogaciło się za to amerykańskie kino, otrzymawszy tak świetny film jak ten.
Seans dzięki uprzejmości Multikina.
Komentarze 0