Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Śmierć Ludwika XIV 0

Zrobić biografię, która zadziwi widza swoim wykonaniem można już na coraz mniej sposobów – nie kierując światła i szukając innych wiór, „przy okazji” świdrowania w wybranej postaci. Dlatego Śmierć Ludwika XIV w sposób spójny opowiada o ostatnich chwilach życia, bez pudrowania. Uczciwe kino spokojnie mówi, jak wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci.

Nie mamy żadnych retrospekcji. Fabuła dotyczy tego co w tytule, trzyma się tego konsekwentnie. Spotykamy Ludwika XIV, ale żadnej lekcji historii tym kinem nie nadrobimy, natomiast filmowej stanowczości w narracji i cierpliwości, tak. Bohater zaczyna podupadać na zdrowiu. Biszkopty nie smakują jak wcześniej, a niewielka rana na nodze zamienia się w gangrenę. Ludwik XIV w skromnej konstrukcji przestrzeni, umiera na oczach widza, powściągliwie, ale szczerze – bez przerysowanej dramaturgii czy spontaniczności.

To kino mimo braku oczywistego tempa i "atrakcji" dla współczesnego filmu, uwodzi niuansami, powściągliwością i inteligencją prowadzenia narracji. Ma w tym klasę, kadry są jak obrazy, ale też nie chowa się za kotarą. Pokazuje, że najwięksi w konfrontacji z cierpieniem i umieraniem stają się malutcy. Ale nie ma w tym mentalności wchodzenia z kamerą o krok za daleko, a jest baczne przyglądanie się i czujna obserwacja czyjegoś upadku.

Pojawia się w pewnym momencie nikomu nieznany bohater, który nie chce wyznać, gdzie ukończył medycynę, ale ma specjalną miksturę uzdrawiającą dla umierającego króla. Mimo sceptycyzmu jego bezradni lekarze podają specyfik – ten jednak nie pomaga. Bliżej bohaterowi do druida i maga, niż doktora medycyny. Pojawia się w tym momencie również refleksja o konflikcie pragmatyzmu i romantyzmu.

Reżyserowi nie zależy na zaglądania pod spódnicę historii, czy na wielkich obyczajowych demistyfikacjach i prowokacjach. Pomiędzy rozkładem ciała, a walką o ostatnie przyzwoite zachowania, kończy się czyjś żywot. Śmierć Ludwika XIV, z pozoru niczym nie wyróżniający się film, bez pośpiechu, spełnia postulaty czystego kina i próbuje opowiedzieć, jak ciężko być królem, kiedy się cierpi.

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…