Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: LEGO NINJAGO: FILM 1

Co może być atrakcyjniejsze i hipnotyzować bardziej od klocków? Poruszające się, żyjące, mające swoje przygody, klocki. Dlatego twórcy nie zarzucili pomysłu i stworzyli kolejną część LEGO, tym razem jest to historia LEGO NINJAGO: FILM. I tutaj ciężko nie mieć wrażenia, że film odcina kupony, bo naprawdę sporymi fragmentami brakuje paliwa i jest „na siłę”. Jednak przygoda dalej trwa.

Tym razem mowa będzie o wojownikach ninja, którzy mając swoje żywioły, nieustannie ratują Ninjago City przed złym i żądnym władzy Lordem Garmadonem – przy każdej okazji żartobliwie wszyscy, nawet on sam i to dumnie, przypomina że jest najstraszniejszym człowiekiem wszech czasów. Tytuł nie byle jaki. Żeby było ciekawiej, jeden z wojowników Zielony Ninja – Lloyd, to syn tego złego i nieustannie tak naprawdę walczy ze swoim ojcem – ten jednak o tym nie wie. Zostawił Lloyda i jego matkę, kiedy chłopiec był mały, gdyż czuł, że się lepiej spełnia jako człowiek niszczący świat. Zielony Ninja podczas jednej z kolejnych misji musi użyć broni ostatecznej. Okazuję się nią być… no właśnie i tutaj zaczyna się lekko chwiać wyobraźnia twórców.

Mamy wrażenie, że produkcja jest bardzo nierówna. W jednym momencie mamy naprawdę karabin maszynowy udanych żartów, odniesień do superbohaterów, czy kultury współczesnej i szyderstwa z filmów o tych złych i tych dobrych oraz chociażby z tego całego coachingu. Jednak później dostajemy atak krótkich obrazów w przyspieszonym tempie albo momenty, gdzie wydaje nam się, że nikt nie wie co powiedzieć – bohaterowie improwizują i bawią się w nieudany stand up.

LEGO NINJAGO:FILM spełnia wszelkie warunki, by być udanym AHOJ PRZYGODO, jednak jest chwilami bardzo niespójny i dla oka starszego nie będzie infantylny (bo to produkcja dla dzieci przecież!), ale po prostu zrobiony jakoś na skróty, bez dłuższego zastanowienia. Wszystko co się udało, tak piekielnie skutecznie na poziomie szyderstwa i dekonstrukcji mitów, bez patosu, w LEGO BATMAN: Film, tutaj bywa. Natomiast LEGO PRZYGODA była istną orkiestrą pomysłów, tutaj niektóre instrumenty czasami fałszują albo grający robią sobie przerwy.

Jednak jeżeli macie ubawić dziecko czymś w kinie, to dalej wam się uda, bo ruszające się klocki nawet w gorszej kondycji, działają na tym poziomie. Na innym nie zawsze do siebie pasują i są połączone na siłę.

Ocena: 4/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…