WYWIAD: Helena Ganjalyan opowiada o Saturday Night Live 3

Już od 2 grudnia na platformie ShowMax będziecie mogli śledzić polską odsłonę Saturday Night Live. Gościem specjalnym pierwszego odcinka będzie Piotr Adamczyk. My mamy dla Was wywiad z Heleną Ganjalyan, która należy do stałej obsady programu. Poprosiliśmy aktorkę o wtajemniczenie nas w cały format i podzielenie się odczuciami odnośnie nowej produkcji.

Helena Ganjalyan, fot. Arkadiusz Turek.

Czym jest dla Pani SNL Polska jako forma i program?

Helena Ganjalyan: Przede wszystkim jest ogromnym wyzwaniem, ponieważ wcześniej nie pracowałam tak stricte komediowo, raczej mam doświadczenie w rolach, powiedzmy bardziej dramatycznych. Natomiast też jako widz znam ten format. Miałam kolegów na studiach, którzy mnie karmili tymi skeczami, byli pozytywnymi psychofanami. Pierwszą myślą po usłyszeniu o castingach do SNL były te skecze, które już wcześniej widziałam.

Wiemy, że wcześniej pojawiała się Pani w kinie niezależnym. Czy takie doświadczenie można przenieść do SNL?

H.G: Czym będzie praca w SNLu, o tym się jeszcze przekonamy, bo na razie jesteśmy w fazie prób, które nie wiele odbiegają od prób czytanych w teatrze, z którego też się wywodzę. W takim porównaniu z filmem czy to niezależnym, czy produkowanym mainstreamowo, to tak naprawdę jest to po prostu praca z kamerą. Jednakże rodzaj aktorstwa w skeczach oraz komedii jest trochę inny, ponieważ jest bardziej oparty na rytmie, żeby rzeczywiście wszystko to trafiało w punkt, nie ma tyle czasu na rozgrywanie rzeczy, ponieważ te skecze mają określony czas.

Produkcja będzie miała format live. Na sali będzie publiczność. Czy jest to dla Pani dodatkowy stres?

H.G: Nie. Ciesze się, że będzie publiczność na sali, ponieważ będzie mi to wtedy przypominało bardziej pracę w teatrze, gdzie wiem, że jest ten odbiorca. Możemy poczuć wtedy, że nie gramy do pustki. Wydaje mi się, że sytuacja, w której realizujemy program, w tym formacie, do pustych ścian jest ciężka. Tutaj jednak jest ten odbiór i mamy tego odbiorcę namacalnie na żywo. Wiemy, kiedy ludzie się śmieją, na co zareagowali, możemy sobie sprawdzić w trakcie próby, tuż przed wejściem na żywo, co zadziałało, a co jeszcze można poprawić.

Helena Ganjalyan, fot. Arkadiusz Turek.

Jak Pani się współpracuje z pozostałą częścią obsady?

H.G: Jest super i mówię to bez kokieterii. Na prawdę się cieszę, że mogę być częścią tego zespołu, bo są to aktorzy, z którymi w dużej mierze nie pracowałam wcześniej. Cieszę się z tego, że każdy z nas ma inne doświadczenie. Wnosimy do SNL, swoje niepowtarzalne kolory i ufam, że Ci, którzy nas wybierali, nie zrobili tego przypadkowo.

Wiemy, że w każdym odcinku, na wzór amerykańskiego SNLa będzie pojawiał się gość specjalny? Jak Pani do tego podchodzi?

H.G: Jest to możliwość doświadczenia wielu inspirujących spotkań. Te osoby, które będą tymi gośćmi, będą mogły pokazać się nam od innej strony, której jeszcze nie znamy z filmów czy też ich codziennej działalności. Podczas burzy mózgów, kiedy spotykamy się z twórcami, w tym ze scenarzystami rozmawiamy o tym, aby te zaproszone osoby, mogły się wykazać i pokazać siebie z innej strony.

W kinie często jest tak, że reżyserzy są przyzwyczajeni do jakiejś łatki aktora, później ciężko wyrwać się z tego. Prawda?

H.G: Dlatego ten program jest dla aktorów wielką szansą. Często jest tak, że nie jesteśmy obsadzani na podstawie castingów, czy umiejętności, a tego, jak produkcja widzi nas prywatnie. W SNL będziemy mieli szansę pokazać się nawet z czterech stron. Odbieram to jako coś fantastycznego.

Jest to spełnienie dla aktora?

H.G: Moim zdaniem, warsztatowo jest to naprawdę niezły trening. Mam na myśli sprawność aktorską, żeby wszystkie czynniki trafiły w punkt.

Dziękujemy za wywiad.

Źrodło: Informacja własna

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…