Fernando - nie warto oceniać byczka po rogach 1
Historia Fernanda – łagodnego byczka, który kocha kwiaty – podbiła serca ludzi w 1936 roku, gdy Munro Leaf wydał książkę z ilustracjami Roberta Lawsona. Ciepła, urocza opowieść o tym, że pozory mylą (i nie warto oceniać byczka po rogach) od lat stanowi piękny przykład tolerancji i akceptacji. Animowana ekranizacja tej klasycznej bajki wyprodukowana przez 20th Century Fox i Blue Sky Studios gości już na ekranach polskich kin.
„Byczek Fernando” to bajka autorstwa Munro Leafa z ilustracjami Roberta Lawsona. Przetłumaczono ją na 75 języków i trafiła na listy bestsellerów – między innymi „Time’a”. To piękna opowieść o akceptacji i dzisiaj jest tak samo chwytająca za serce i aktualna jak w 1936 roku, kiedy ją napisano. Warto zapoznawać z nią kolejne pokolenia i uczyć dzieci tolerancji dla różnorodności.
Za kamerą animacji Fernando stanął nominowany do Oscara Carlos Saldanha – reżyser Rio i kilku części Epoki lodowcowej.
Kiedy się dowiedziałem, że wytwórnia planuje ekranizację tej książki, bardzo się ucieszyłem. Pokochałem ją od pierwszego przeczytania – zachwyciła mnie przesłaniem o akceptacji i różnorodności. To idealny moment, by na ekrany weszła współczesna, fajna animacja na podstawie tej klasycznej bajki.
Bruce Anderson, który pracował z Saldanhą przy Rio, przyznaje, że „Fernando” to bajka jego dzieciństwa.
Mama była bibliotekarką i ciągle prosiłem, by przyniosła mi z pracy właśnie tę książkę. To pochwała oryginalności i bycia sobą. Uczy, że świat jest pełen indywidualności i należy to pielęgnować. Historia niesie piękne przesłanie – ważne, by dzieciaki poznawały takie bajki. Dzięki nim odkrywają i akceptują siebie. – mówi.
Jednym z największych wyzwań związanych z ekranizacją krótkiej książeczki dla dzieci było rozbudowanie fabuły i dodanie nowych postaci.
Ta historia ma mocny wstęp i zakończenie i na tym się oparliśmy, dbając o to, by rozwinięcie świetnie do nich pasowało. - mówi Anderson i dodaje: - Pragnęliśmy, żebyście poznali Fernando bliżej i chcieliśmy uczynić go nieco bardziej współczesnym. Wprowadziliśmy też nowe fantastyczne postaci, których nie było w książce, a które cudownie wpasowały się w historię i jej przesłanie.
Saldanha przyznaje, że właśnie przesłanie umożliwiło mu skonstruowanie logicznej, wciągającej fabuły.
Im bardziej zgłębialiśmy historię, tym mocniej utwierdzaliśmy się w tym, że właściwie każdy może ją interpretować po swojemu. Nasz film opowiada o trudnym świecie, w jakim żyjemy - mówi reżyser.
Akcja książki i filmu dzieje się w barwnej i pięknej Hiszpanii. Saldanha i paru członków ekipy pojechało tam, aby się zainspirować. Ekipa odwiedziła Madryt, Sewillę i południe kraju. Górzyste miasto Ronda w prowincji Malaga – właśnie tam Fernando znajduje szczęście u boku Niny i jej ojca.
Chcieliśmy, by sztuka pokazywała piękno tego świata. Miejsce akcji jest samo w sobie tak bajkowe, że pragnęliśmy, by animacja oddawała piękno, historię i kulturę - mówi reżyser. - To niezwykłe, jak pięknie współistnieje tam stare z nowym. Stare wiatraki, a obok nich autostrady. Historyczne miasteczka i nowoczesne metropolie. Fascynujące sprzeczności. Widzieliśmy piękne tradycyjne hacjendy, rozmawialiśmy z hodowcami bydła. Pojechaliśmy do La Manczy, zobaczyliśmy na własne oczy słynne Plaza de Toros de Las Ventas w Madrycie. Dzięki temu łatwiej było pokazać je na ekranie - kontynuuje.
Dzięki prężnie rozwijającej się technologii artyści Blue Sky Studios stworzyli niebywale piękny świat – zadbali o nawet najmniejsze detale, takie jak źdźbła trawy czy tekstura tkanin, a nawet niezwykły światłocień charakterystyczny dla Andaluzji.
Co roku pojawia się unowocześniona wersja naszej technologii CGI, a my wykorzystujemy ją jak najlepiej się da - wyjaśnia reżyser. - Nie chodziło nam o spektakularne efekty, lecz o realizm i piękną grę światła. Osiągnęliśmy to dzięki ray-tracingowi [technika generowania fotorealistycznych obrazów scen trójwymiarowych. Opiera się na analizowaniu tylko tych promieni światła, które trafiają bezpośrednio do obserwatora. W rekursywnym śledzeniu promieni bada się dodatkowo promienie odbite, zwierciadlane oraz załamane – źródło: Wikipedia]. To naprawdę niezwykłe i zapewnia widzom niezapomniane doznania wizualne. Efekty są fenomenalne, a jednocześnie subtelne.
Scenograf Thomas Cardone pracował z Blue Sky przy takich filmach jak Rio 2, Horton słyszy ktosia czy Epoka lodowcowa: Odwilż.
Zachwyciłem się Fernando, bo to pełna serca opowieść o garstce postaci – mogliśmy nadać jej wymiar osobisty - mówi.
Twórca postaci – Sang Jun Lee – od początku miał pomysł na Fernando: łagodnego, przyjaznego byczka.
On ma wielkie serce, ale i wielki zadek. To ogromny byk, który nie nosi żadnego kostiumu – jest po prostu zwierzęciem. Zależało nam na tym, by dopracować go w 110% – również dlatego, że występuje w zdecydowanej większości scen, dlatego pragnęliśmy, aby jego fizjonomia i ruchy były takie, jak powinny.
Fragment animacji zatytułowany: Fernando, czy to ty?
Południe Hiszpanii – piękne krajobrazy, charakterystyczna flora i fauna – odgrywają ważną rolę w filmie. Emocje targające Fernando mają swoje odbicie w pokazanych lokalizacjach. Farma w Rondzie, za którą tęskni bohater, to zielona kraina szczęśliwości.
Z kolei ranczo, na którym go uwięziono, nie tętni życiem, a wręcz przeciwnie – przywodzi na myśl raczej jesień i zimę, kiedy roślinność obumiera - wyjaśniają twórcy.
Charakterystyczna hiszpańska architektura: stiuk, czerwone dachówki, żywe kolory. To dało artystom duże pole do popisu. Scenograf zwraca uwagę, że wizualna strona filmu ma podkreślać jego przesłanie:
To historia z wielkim sercem. Wszystkim nam zależało na tym, by opowiedzieć ją jak najpiękniej – oświetleniowcy, scenografowie, techniczni. Mieliśmy wspólny cel i daliśmy z siebie wszystko, aby go zrealizować - wyjaśnia Cardone.
Wokalista Nick Jonas zachwycił się historią byczka Fernando:
Znałem tę książkę i ucieszyłem się, że powstaje animacja. A jeszcze bardziej, że zaproszono mnie do współpracy, bo marzyłem o tym, by napisać piosenkę do filmu.
Mowa o utworze „Home”, który opowiada o akceptacji.
Napisałem go razem z moimi przyjaciółmi – Justinem Tranterem i Nickiem Monsonem. To kawałek o potrzebie akceptacji, bycia kochanym i szukaniu swojego miejsca. Dla mnie dom to rodzina i bliscy oraz nasze wspólne doświadczenia - mówi młody artysta.
Reżyser i twórcy podkreślają, że praca przy Fernando była niezwykłym doświadczeniem i zgodnie twierdzą, że bardzo się cieszą z udziału przy tej produkcji.
Fernando jest już na ekranach polskich kin, jeśli wahacie się czy wybrać się na seans przeczytajcie recenzję Bernadetty Trusewicz oraz zobaczcie jeden ze zwiastunów animacji.
Źrodło: Imperial - CinePix
Komentarze 0