Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: The Place 0

Robić kino psychologiczne można na wiele sposób, jeżeli chodzi o formułę. Jednak zawsze nacisk musi być postawiony na człowieku (obiekcie badanym), fabuła musi dążyć do „diagnozy” i sytych wniosków. Takie też intencje ma film The Place. Nie o miejscu, wbrew tytułowi będzie mowa, a na chłodno o ludzkiej moralności, niekonsekwencji, usprawiedliwianiu się i egoizmie na skalę światową. Dobra, analityczna robota, jednak brakuje ducha , a forma jest tak wykoncypowana, że ciężko poczuć ciężar działań. To niespełnione dzieło, które lepiej by sobie poradziło jako opowiadanie w formie papierowej.

W kawiarni siedzi sobie mężczyzna. Nie widać, żeby pod włosami chował rogi, chociaż trochę jego obcość i intencje sugerują, że jest niczym współczesna wersja Wolanda, tylko że z plikiem dokumentów, mniejszym rozmachem, popijającego smolisty napój kofeinowy. Odwiedzają go kolejno postaci. Szczątkowo i bardzo skromnie Paolo Genovese odkrywa przed nami fabułę. Schodzimy coraz niżej schodami, niczym w jego poprzednim filmie – Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Poprzez wyłącznie dialog „pacjenta” i „doktora” odsłania się przed nami intencje obu stron, bardziej jego interesantów. To słowo będzie bliższe rzeczywistości, gdyż w celu spełnienia własnych marzeń i pragnień ludzie są gotowi przyjąć zadanie, które ma skrzywdzić kogoś innego. Dla własnego szczęścia, potrafią zniszczyć cudze. A ten, który im to radzi, nie wiedzieć czemu, cieszy się wielkim autorytetem, skoro niewidomy mężczyzna wierzy mu, że kiedy zgwałci odzyska wzrok, a starsza kobieta pragnąca odzyskać świadomość chorującego męża jest gotowa podłożyć bombę w miejscu publicznym. Otóż nic bardziej mylnego.

Ta najbardziej engimatyczna figura skupia całą swoją uwagę na osobie, która go odwiedza. Tylko z początku to on jest dla nas największą zagadką. Z biegiem historii kilkunastu postaci uświadamiamy sobie, że to personifikacja niemalże ich głosu wewnętrznego, eksperymentator, który udowadnia ludzką desperację. On nikogo z nich do niczego nie nakłania. To każdy z bohaterów przychodzi po kontrowersyjną poradę, to taki handel marzeniami, gdzie nieznajomy doradca fizycznie wydaje się nie mieć z tego żadnych korzyści. On tutaj jest dla tych ludzi, tylko sens jego obecności jest inny, niż im się na początku wydaje.

Jak gdyby stolik w kawiarni i mężczyzna pełnią rolę konfesjonału skrojonego na współczesne czasy, pod prawdziwy obraz człowieka, mający intencje obnażania, a nie nawoływania do naprawiania – chyba, że swojego świata. Wybaczenie jest dla człowieka i jego lepszego samopoczucia, a grzechy są wyznawane nie z powodu żalu, a dlatego, że inaczej nie dostaniemy rozgrzeszenia.

To chłodna i sterylna historia pokazująca jak daleko człowiek jest w stanie się posunąć w imię własnych interesów. Właściwie nie jesteśmy świadkami, kiedy bohaterowie popełniają różne grzechy, by dostać to czego pragną, a słyszymy już to w statycznej formie opowiadania cały czas w tej samej przestrzeni. Dynamika historii na tym wcale nie traci.

The Place to kino inteligentne, ale mimo swoich intencji, zachowawcze. Spodziewamy się przewrotności, która następuje, zazębienia wątków i przekładańca. Reżyser tworzy sztuczne, nieprawdopodobne okoliczności, które są wciągającym zabiegiem, eksperymentem na żywym organizmie, by pokazać ludzkie słabości, jednak w pewnym momencie wyhamowuje, jakby jego samego przeraziła skala degrengolady, którą mógł zobrazować. Efekt jego działań analitycznych i psychologicznych traci na sile, rozmachu i zapowiedzi imponującego scenariusza. Nie demaskuje. To nagłe ogromne człowieczeństwo, pobudka bohaterów, otucha, które siadają obok tej piekielnej wyliczanki grzechów głównych i ich powszechności gryzie się ze sobą w filmie. Spiłowanie ostrych krawędzi tej przestrzeni i sytuacji wychodzi o wiele bardziej nienaturalnie, niż okoliczności i rzeczy, które słyszymy po drodze i nie jesteśmy do końca w stanie uwierzyć tej ludzkiej pazerności i bezradności. Otucha jest tutaj niepotrzebna, nie dotarliśmy do ekstremum, to nie jest aż tak przerażająco narysowane, by trzeba było to "cenzurować". Przez to nabiera charakteru anegdoty, traci swój ciężar.

The Place to film o wielkich ambicjach i niesamowicie intrygującym kierunku oraz balansujący na krawędzi gatunków filmowych i formy opowiadania. Jednak ostatecznie koncepcja i wykonanie traci energię, ponieważ ktoś tutaj się boi jednak wysokości i zatrzymuje się w pewnym momencie schodząc po tych schodach.

Ocena: 6/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…