Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Pół na pół 0

Z pewnością bezpruderyjności i charakteru nie można odmówić produkcji Pół na pół, a właściwie postaciom w filmie wykreowanym. Gdyż z samym scenariuszem i fabułą jest już gorzej. To prosty układ, w którym propozycja bardzo nowoczesnych rozwiązań w relacjach na miarę XXI wieku przenika się z intrygą, humorem i dociskaniem gazu. Jednak jest to historia anegdotyczna, nic niewnosząca, a szał postępujący w produkcji oddala ją daleko od jakiegokolwiek realizmu. Coś niezmiernie ciekawie się zapowiadającego, zamienia się w bardzo irytującego i nieznośnie radującego się z hedonistycznego życia.

Sandrine i Jean są już małżeństwem z długim stażem. Widać z daleka brak przyspieszonego pulsu, żarliwości czy namiętności pomiędzy nimi, a rutynę i przyzwyczajenie w byciu ze sobą. Pewnego dnia bohaterka odkrywa, że mąż ją zdradza. Wydawałoby się, że teraz następuje czas na pojawienie się przerośniętej dramaturgii, morza łez albo motywu: kobieta skrzywdzona zaczyna nowe życie 2.0. Jednak film ma jeszcze inny pomysł na siebie. Sandrine po rozmowie z matką, która jej uświadamia, jak codziennym i powszechnym zjawiskiem, a wręcz nieuchronnym momentem w życiu kobiety jest bycie zdradzaną przez męża, spojrzy na sprawę zupełnie inaczej. Nie będzie w tym złożenia broni, czy kapitulacji. Rozpocznie grę. Zacznie się od intrygującego pomysłu spotkania się Sandrine z kochanką męża i zaproponowanie jej pewnego układu. Ten wydawałby się marzeniem każdego mężczyzny. Jednak do czasu…

Pół na pół to produkcja, która ma pewną fantazję i bez żadnych rumieńców zagląda do łóżek oraz mówi o potrzebach erotycznych, seksualnych ludzi. Pokazuje też antagonizmy ludzkie, ale sugeruje bardzo silnie i totalnie stereotypowo, że płeć warunkuje pewne zachowania. Całkowite oddanie mężczyźnie i walka o niego, która dociera do irracjonalnego zachowania jest przypisana kobietom. Wygoda, lenistwo i myślenie o jednym mężczyznom. Emocje i impulsy to przybory żeńskie, zdrada i ucieczka męskie. Wśród tych barwnych i dynamicznych sekwencji, przekaz tego filmu bardzo zuboża różnorodność istoty ludzkiej. Właśnie stąd słowo irytacja użyte na początku recenzji – ostatecznie każdy jest tutaj głupi i nie ciągnie to za sobą żadnych wniosków, a jeżeli już to bardzo wytarte: W miłości wszystkie środki są dozwolone. Wielkie uczucia sprawiają, że człowiek zapomina o godności. Te myśli gdzieś krążą w filmie, ale gag za gagiem wprowadzany jakoś wietrzy produkcje z jakiejkolwiek głębi.

To pół na pół udana produkcja. Rozbawić potrafi, jest pyskata i ma naostrzone pazurki, ale formalnie. Narracyjnie i fabularnie to zespół różnych gier i zabaw, z których nie wyciąga się skutecznie wniosku, że jakiekolwiek dłubanie przy cudzych uczuciach i manipulowanie nimi, nigdy nie kończy się dobrze. Pół na pół to dobrze zrealizowana komedia, nie pokraczna, wiedząca co robić, ale po prostu jedna z wielu.

Ocena: 5/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…