Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Królowa Kier 0

Królowa Kier to bardzo zuchwała psychodrama, która bez mrugnięcia okiem pokazuje, jak można podejść z innej strony do tematu erotyki, zdrady i ewoluowania bohaterów oraz niekonwencjonalnie przetasować role społeczne. O pożądaniu, roli w społeczeństwie jako rzeczy najważniejszej i świecie, gdzie karta królowej jest najwyższą. To kino pozornie surowe, ale w swojej dyscyplinie szczerości budzące w nas kompletną bezradność i wysysające wiarę, że w świecie rentowna jest moralność.

Historia opowiada o Annie, która zajmuje się ochroną nastoletnich ofiar molestowania seksualnego. Razem z mężem Peterem mają bardzo schludne, jak gdyby stworzone na miarę życie z katalogu. Domek z kart zburzy im obecność chłopaka o imieniu Gustaw, który jest synem z pierwszego małżeństwa Petera. Mąż Annie cieszy się, że będzie miał szansę zbliżyć się do chłopaka po wielu latach nieobecności. Annie podchodzi do tego rozważnie i rozsądnie, wręcz z charakterystyczną dla siebie estymą. Powietrze w wiecznie przewietrzonym i czystym mieszkaniu jednak zgęstnieje z czasem, kiedy Gustaw swoją obecnością bez żadnej strategii przypomni Annie o pewnych niedoborach w małżeństwie. Kobieta zaczyna upatrywać w młodym chłopaku energię, werwę oraz ten podniecający fakt, że jest trochę zakazanym owocem. Jej odruchy, emocje oraz impulsy biorą górą nad rozsądkiem.

To film, który nas zakleszcza swoją amoralnością, wręcz wywołującą klaustrofobię. Czujemy się osaczeni współczesną femme fatale, kobietą modliszką, którą jest w tej historii Annie. To co niebezpieczne i szalone szybko zamienia się w szkodliwe i niszczące, ale dla niższej karty w talii, czyli Gustawowi. Destrukcyjne działanie kobiety oraz brak odpowiedzialności za decyzje jest dla widza miażdżące oraz sprawia, że ciężko nam przełykać ślinę podczas seansu. To wynika z doskonałego balansu pomiędzy subtelnymi sugestiami, a kompatybilnymi z zachowaniami bohaterów zrywami narracyjnymi i wrzącą temperaturą.

Reżyser bez chwili zawahania konstruuje portrety ludzi z zastygłymi lub powycieranymi uczuciami. Rzeczywistość wywróconych wartości, ale potrzeby komfortu ponad wszystko. Świat zionący pustką emocji spontanicznych, wiarygodnych. To doskonały, cierpki obraz tyranii psychologicznej, którą dla zachowania swojego statusu i uniknięcia prawdy o romansie prowadzi Annie. Wykorzystuje swoją wiedzę, inteligencję i zawód, gdzie tak naprawdę zajmuje się takimi despotami, do których sama zaczęła należeć. Autor przy tym pokazuje sprytnie mechanizmy stereotypów krzywdzonego, a krzywdzącej i sprawdza je na nas. Sytuacja „zazwyczaj”, procentowo pewnie byłaby odwrotna. Młoda i naiwna dziewczyna kontra starszy napastnik.

W Królowa Kier szybko się sprząta, ale nie myśli i refleksje z głowy widza. Niezgoda na sytuacje, ale też brak pola manewru bohatera powoduje u nas wewnętrzną niezgodę i historia jest bez mrugnięcia okiem prowadzona, tak do końca. To rozdanie wygrała królowa. Nawet jeżeli oszukiwała – chodzi przecież o wynik. Tragiczne show must go on.

Ocena: 8/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…