Plaga zamienia całą ludzkość w żądne krwi zombie. Zakażenia udało się uniknąć nielicznym. Wśród nich jest fajtłapowaty student Columbus (Jesse Eisenberg), który boi się własnego cienia oraz uwielbiający gorące laski, nieustraszony Tallahasse (Woody Harrelson). Razem muszą stawić czoła najbardziej przerażającemu wyzwaniu… zobacz więcej
Plaga zamienia całą ludzkość w żądne krwi zombie. Zakażenia udało się uniknąć nielicznym. Wśród nich jest fajtłapowaty student Columbus (Jesse Eisenberg), który boi się własnego cienia oraz uwielbiający gorące laski, nieustraszony Tallahasse (Woody Harrelson). Razem muszą stawić czoła najbardziej przerażającemu wyzwaniu w swoim życiu, czyli zniesieniu wzajemnego towarzystwa. W walce o przetrwanie towarzyszą im Emma Stone i Abigail Breslin. opis dystrybutora
Momentami można się na tym filmie świetnie bawić, ale obawiam się, że nie pozostanie po nim większy ślad w pamięci widzów, bo prócz fajnych scen i niezłego humoru nie ma nic więcej do zaproponowania. przeczytaj recenzję
Genialna, pełna dobrego humoru wizja post-apokaliptycznych Stanów Zjednoczonych Zombielandu. Powiew świeżości w skostniałej konwencji filmów o żywych trupach. przeczytaj recenzję
Reżyser Ruben Fleischer twierdzi, że inspiracją dla niego była inna komedia o zombie – Wysyp żywych trupów. zobacz więcej
Możliwe spoilery O produkcji — Już na wczesnym etapie przygotowań, Fleischer rozpoczął prace nad kształtowanie wyglądu filmu i postaci zombie. „Zanim rozpocząłem pracę nad "Zombieland", jedynym filmem tego rodzaju, jaki widziałem był 28 dni później,” przyznaje reżyser. „Nie byłem wtedy fanem filmów o zombie, ale podejmując pracę nad jednym z nich, zacząłem kompletować dokumentację i zaznajamiać... zobacz więcej
Rewelacyjny!! – Film jest super. Trochę horroru, trochę śmiechu. Bardzo lubię ten film i na pewno nie raz do niego wrócę.Polecam ten film serdecznie. Mam nadzieję że nakręcą część drugą. 10/10
7/10 – Miłe zaskoczenie. "Zombieland" łączy w sobie dużą porcję brutalności i komedii, a reżyserowi udało się to zgrabnie połączyć. Sceny akcji są dynamiczne i w przypadku filmów o zombie przede wszystkim krwawe. Z kolei akcent humorystyczny też jest niczego sobie- zwłaszcza epizod Bill’a Murray’a. Co do samej obsady postać Woody Harrelson’a jest wyrazista i zapada w pamięć. Jednakże moim zdaniem film ma jedną, ale znaczącą wadę, mianowicie Jesse Eisenberg- jest denerwujący zarówno przed kamerą jak i jako głos zza kadru. Chyba po prostu nie trawię tego gościa. Ale pomimo to warto obejrzeć ten film, ponieważ okazuje się, że można jeszcze wycisnąć coś świeżego z takiego tematu jak "zombie- movie".
Bardzo dobry film o zombiakach – z ciekawym humorem. Wiele świetnych scen, np. z Billem Murrayem.
Pomimo wkurzającego głównego bohatera, warto obejrzeć tę komedię, chociażby dla niezłej rozwałki zombiaków (jedna z najważniejszych zasad – dobić!) i dobrze napisanego scenariusza.
Polecam obejrzeć!
Tak, zgadzam się. Bardzo fajnie wyszła twórcom ta komedia. Leciutka, wciągająca i co najważniejsze z humorem (podobnym do "Wysypu żywych trupów), którego brakuje teraz w kinie. Podobały mi się te wszystkie zasady wygłaszane przez głównego bohatera. A najbardziej rozwaliła mnie sekwencja z Billem Murrayem.
6+/10
Wczoraj w telewizorni trafiłem przypadkiem na ten film i sobie odświeżyłem. I co? I zwiększam ocenę na ósemkę. Od razu napiszę, że generalnie nie lubię filmów o zombie, a ten jest dla mnie rewelacyjny. Taki pastisz trochę, i to lubię. Kalam się więc po poprzednim komentarzu, wygląda na to, że niektóre filmy trzeba obejrzeć kilka razy :)
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
Dość nierówny film. Sam początek od razu mnie wciągnął, szczególnie z dobrym podkładem Metaliki, niestety było różnie. Tak to wyglądało, jakby twórcy nie mogli zdecydować jakiej konwencji się trzymać. Tak to nie lubię. Gdyby nie, jak zwykle niezawodny Bill Murray i pomysłowe wtrącenie go epizodycznie do filmu, i doskonałą grę Woodego, nie było by siedem, tylko co najwyżej sześć. Mimo wszystko film się przyjemnie oglądało i tylko szkoda, że Eisenberg jakoś nie może postarać się.