„24 godziny” wskażą kierunek, jakim powinien podążać człowiek z niepohamowanym temperamentem altruisty 7
„Damy ci włączyć syrenę w radiowozie” – przekonuje policjant zapłakaną dziewczynkę. Jej matka ma zostać pozbawiona praw rodzicielskich. Interwencja patrolu wprowadza popłoch w mieszkaniu dziecka. Policjant w podstępny sposób usiłuje uspokoić dziewczynkę. Rafa jest prawnikiem zajmującym się z porywu serca sprawami osób poszkodowanych przez życie. Los dziecka obejdzie mężczyznę tak jak dziesiątki podobnych przypadków. Rafa ujmuje się za niesłusznie eksmitowanymi lokatorami czy ofiarami banków, ludźmi zaciągającymi niespłacalne kredyty. „W naszych czasach praca to skarb” – rzuci mimochodem Azucena. Kobieta, podobnie jak Rafa, żyje kłopotami innych. Na swoje własne ma coraz mniej czasu. Kiedy już się nad nimi pochyli, wykaże całkowitą bezradność. „Masz urodziny 21 marca?” – dopytuje nieśmiało Rafa swojego pasierba, Raula, którego miał odprowadzić na miejsce zbiórki przed szkolną wycieczką. Akcja z dziewczynką pokrzyżowała te plany. Do takich detali jak data urodzin pasierba Rafa nie ma głowy. Zajmują go inne, bardziej szlachetne problemy.
„Nikt inny nie mógł się tym zająć?” – nie dowierza była żona Rafy, gdy ten tłumaczy, dlaczego nie zawiózł jej do szpitala na planowaną operację. Adwokat uciśnionych nie znalazł czasu dla bliskiej osoby, choć aż nadto wygospodarował go wobec obcych. Azucenie (Penélope Cruz) sypie się jej własne małżeństwo. Mąż zamiast ją dopingować, ciągle narzeka. Wypomina Azucenie na przykład jej rzekomo zbyt ekspresyjne zachowanie podczas manifestacji, która miała miejsce w trakcie jakiejś eksmisji. Raul patrzy zaś na poczynania Rafy z litościwym przymrużeniem oka. „Osobiście niewiele zyskujesz” – trzeźwo ocenia nastolatek niewytłumaczalne zaangażowanie ojczyma. Chłopiec pytany o stosunek rodzinny zawsze podkreśla, że jest zaledwie pasierbem mecenasa. „Co cię kręci?” – pyta ktoś nastolatka. „Nie jestem pewien, chcę mieć dla siebie czas” – chłopiec nie umie sprecyzować swoich życiowych celów. Ale bezgraniczne poświecenie Rafy coraz bardziej imponuje Raulowi.
24 godziny to w gruncie rzeczy prostolinijna opowieść o zderzeniu dwóch postaw życiowych. Ta nonkonformistyczna zawstydzi wprawdzie wszystkie obojętne. Jest jednak przy okazji w stanie zasiać na jałowej glebie nośne ziarno refleksji. Film Juana Diego Botto nie ustawi swoim wyrazem do kąta wszystkich tych, którzy z różnych powodów (koniunkturalnych, wygodnickich) pozostają bierni na niedolę słabszych i odrzuconych. 24 godziny wskażą co najwyżej kierunek, jakim powinien podążać człowiek z niepohamowanym temperamentem altruisty. Ktoś taki może dawać przykład, ale w żadnym wypadku nie powinien moralizować i pouczać. Juan Diego Botto swoim filmem sam w tym względzie dał bardzo dobry przykład taktu, wyczucia i smaku.
„Stresującego masz ojca” – przyzna Raulowi ktoś postronny. „Ojczyma” – sprostuje bez chwili zawahania chłopiec. Mąż Azuceny nie wspiera żony. Mężczyzna wręcz wstydzi się jej aktywności, uznając je za histerycznie krzykliwe, przesadzone, żenujące. Zarówno Azucena, jak i Rafa nie mogą się za życia doczekać nagrody uznania płynącej z kręgu bliskich. „Tak, to mój ojciec” – wykrztusi wreszcie z siebie pasierb Rafy, gdy ten po raz kolejny dowiedzie, iż gotów jest do największych poświeceń na rzecz słabszych. Trudno przesądzić, co konkretnie sprawi, iż dla nastolatka adwokat przestanie być naiwnym frajerem niedbającym o własne interesy. Niepodobna jednak ocenić, czy w przyszłości chłopiec zechce pójść śladami Rafy. I czy w ogóle znajdzie na to czas.