Miniserial opowiada szaloną, tragiczną i kontrowersyjną historię życia i kariery boksera wagi ciężkiej, Mike'a Tysona (Trevante Rhodes) - jednej z najbardziej polaryzujących postaci sportu.
Redaktor Naczelny FDB. Od czasu do czasu, lubię obejrzeć sobie jakiś film :)

"Mike" to bezbolesna i niestety całkiem bezpieczna biografia jednego z największych bokserów w dziejach dyscypliny. Szkoda, ponieważ można było wyciągnąć z tego więcej. 6

Jako fan boksu z wielką niecierpliwością wyczekiwałem premiery miniserialu Mike, który opowiada historię jednego z największych pięściarzy w historii tego sportu, czyli Mike'a Tysona. Po seansie wszystkich odcinków, które możemy znaleźć na platformie streamingowej Disney+, czuję lekkie rozczarowanie i poczucie, że można było wyciągnąć z tej historii zdecydowanie więcej.

Mike w ośmiu odcinkach trwających około 25-30 minut prezentuje nam życie Mike'a Tysona od pierwszych kroków stawianych na bokserskim ringu. W trakcie seansów poszczególnych epizodów dane jest nam obcować z dzieciństwem i latami młodzieńczymi tytułowego bohatera. Tego w jaki sposób poznał legendarnego Cusa D'Amato, który pokazał mu czym jest boks. Poznajemy Mike'a u szczytu sławy, a także jego powolne staczanie się na dno i kolejne problemy z prawem.

Sposób w jaki twórcy prowadzą narrację nie do końca przypadł mi do gustu. Główny bohater ze sceny teatralnej opowiada nam o swoim życiu przedstawiając nam najbardziej głośne sytuacje, o których mówił cały świat. Scenarzyści nie tylko skupiają się na sportowych dokonaniach oraz porażkach Mike'a, ale także próbują infiltrować jego życie prywatne. Relacje z kobietami, Donem Kingiem, matką czy wreszcie łamanie prawa. Mam wrażenie, że dla twórców serialu właśnie te drugie elementy są zdecydowanie ciekawszymi do opowiadania, aniżeli aspekt czysto sportowy.

Mike Tyson w tym serialu to przede wszystkim życiowa bestia, która została przeżuta przez branżę oraz Dona Kinga. To historia człowieka zniszczonego przez ciągłą presję związaną z udowadnianiem innym (i sobie samemu zresztą też), że jest się maszyną nie do pokonania. Nawet jeśli serial chce nam pokazać bestię w ringu (brutalne nokauty czy legendarna walka z Evanderem Holyfieldem), to robi to po macoszemu i nie zawraca sobie zbytnio tym głowy. Mike nawet nie stara się zaprezentować nam ciekawych pojedynków bokserskich, w zasadzie tego elementu w serialu brak. Nawet ciężko nazwać koncepcję twórców do pokazywania walk... walką. Jeśli spodziewacie się pojedynków chociażby na miarę serii "Rocky" to będziecie mocno zaskoczeni. Na minus.

Ambiwalentne uczucia kierują mną również wtedy, kiedy myślę o Trevante Rhodesie, czyli odtwórcy głównej roli. Na pewno pod względem fizycznym oraz sposobie mówienia odnajdziemy w aktorze cząstkę Mike'a Tysona, jednak przez większość seansu - szczególnie sceny, w których Trevante przemawia do publiczności w teatrze - czułem w jego grze nienaturalność. Próbę pokazania czegoś super, co zostanie zapamiętane na lata, a tak naprawdę wyszło nieco karykaturalnie.

Mike to bezbolesna i niestety całkiem bezpieczna biografia jednego z największych bokserów w dziejach dyscypliny. Szkoda, ponieważ można było wyciągnąć z tego więcej.

0 z 2 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Proszę czekać…