Film, którego reżyserem jest Thorwarth nie zamierza na nowo odkrywać koła - to schematyczny przykład dzieła spod szyldu nazistowskiego kina wojennego, które czerpie garściami ze spaghetti westernów. 5
Naziści i złoto, czyli coś co nie raz i nie dwa było chętnie wykorzystywane, jako temat filmowy. Podobnie sprawa wygląda w przypadku najnowszego wojennego filmu platformy Netflix, czyli Krew i złoto.
Krew i złoto to film produkcji niemieckiej, który przed kilkoma dniami zadebiutował w serwisie platformy streamingowej Netflix. Głównym bohaterem opowieści jest niemiecki dezerter Heinrich, który wraca z wojny, aby odnaleźć swoją córkę. Pech chce, że trafia w ręce nazistów, którzy skazują go na śmierć. Cudem uratowany przez kobietę o imieniu Elsa ponownie wikła się w kłopoty, kiedy to grupa wspominanych nazistów przeczesuje pobliskie wsie w poszukiwaniu żydowskich kosztowności. W pewnym momencie Heinrich i Elsa dołączają do poszukiwania zaginionego złota, na którym zależy niemieckim żołnierzom.
Film, którego reżyserem jest Peter Thorwarth w żaden sposób nie zamierza na nowo odkrywać koła - to schematyczny przykład kina spod szyldu nazistowskiego kina wojennego, które czerpie garściami ze spaghetti westernów. I w ostatecznym rozrachunku akcji w filmie jest sporo, to przyjdzie nam na nią trochę poczekać. Całość okraszona została też sporą dawką brutalności i bezkompromisowych, krwawych pojedynków - szczególnie w ostatnim akcie Krwi i złota, co z pewnością spodoba się fanom takiego właśnie kina.
Dzieło Thorwartha traci jednak na wartości, kiedy bohaterowie odkładają na bok broń i zaczynają gadać. Dialogi i rozważania na temat ewentualnej lokacji złota nie są zbyt porywające przez co całość traci tempo i tak naprawdę potrafić wybić widza z rytmu oglądania. A to właśnie pojedynek naszych protagonistów z całkiem niezłymi postaciami złoli są tym, co najlepsze w filmie Netflixa. Na pewno scenarzyście udało się dokonać ciekawej rzeczy w kontekście głównego czarnego charakteru - nie będę dokładnie zdradzał o co chodzi, ale takie zakończenie jest czymś niezbyt często spotykanym.
Krew i złoto to kino rozrywkowe, od którego nie powinniście jednak oczekiwać cudów. To nie jest film, który wpisze się złotymi zgłoskami w swoim gatunku. To raczej ten rodzaj filmu, który odpalamy, kiedy nie mamy pomysłu na coś innego. No chyba, że jesteście wielkimi fanami kina wojennego, które nie gra w tej samej lidze, co największe klasyki (i nie tylko). Wojenny przeciętniak od Netflixa. Tylko tyle, i aż tyle.
No umęczyłem się przy tym filmie