Uzależnienie od aplikacji czy serwisu społecznościowego to nie przypadek. One już tak zostały zaprojektowane, by wydzielać dopaminę – substancję, która sprawia, że czujemy się usatysfakcjonowani. W jaki sposób właściciele poszczególnych mediów cyfrowych i aplikacji żerują na naszej dopaminie, opowiada ten serial.
Serwis randkowy Tinder korzysta z mechanizmu „losowej nagrody” przejętej od behawiorystów. Zarabia na „słajpowaniu” (ang. „swipe”) i płatnych kontach. Jakie jeszcze stosuje sztuczki, aby utrzymać odpowiedni poziom dopaminy u swoich użytkowników?
Serwis społecznościowy Facebook oparto na ukrytym mechanizmie walidacji społecznej, który tworzy bańkę. Trzeba polubić (lajkować) tych, którzy polubili nas i w ten sposób bańka rośnie. Właściciel robi wszystko by zatrzymać nas w tej bańce bo bezwzględnie żeruje na naszych danych. Ale na tym pułapka się nie kończy; szpieguje się także tych, którzy zlikwidowali konto, albo nigdy go nie mieli.
„Candy Crush” oparta jest na teorii gestalt. Gra jest darmowa i stosunkowo łatwa do momentu uzależnienia, potem poziom trudności rośnie i wygrana staje się wyzwaniem. Z pomocą przychodzą właściciele, proponując płatne bonusy. Jakie jeszcze sztuczki stosowane są w „Candy Crush”?
Instagram, oparty na mechanizmie społecznego uznania, wykorzystuje bezwzględnie naszą potrzebę przynależności do grupy. Możemy promować siebie, aby zyskać uznanie w oczach innych. Wtedy zostajemy polubieni. My także możemy polubić innych i stać się śledzącymi (followersami). Wśród nich czają się influencerzy (ludzie, którzy mają wiele polubień) lokujący na swoich kontach produkty znanych marek, by w ten sposób podświadomie wpływać na nasz wybór i zarabiać na reklamach. Tak oto zaciera się granica między konsumowaniem treści a przyswajaniem reklam.
Znany ze swej cenzury serwis video online – YouTube – pokrętnie tłumaczy swoje ingerencje mętnym regulaminem. Zarabia na reklamach, płatnych usługach i sprzedaży danych swoich użytkowników. Dane te są analizowane w algorytmie „głębokiego uczenia się” (deep learning). Ale na tym jego manipulacje się nie kończą: zamyka swych użytkowników w „komorze echa” i poddaje „efektowi Zeigarnik”.
Znikające filmy i fotki jako prezent - to może wciągać jak bagno. Snapchat oparty na "efekcie Ikea" i mechanizmie pozornej interakcji społecznej okazuje się szczególnie wpływowy na młodzież. "Snapowanie" i pilnowanie "streaków" staje się niepostrzeżenie codziennym rytuałem, a może i nałogiem.
Twitter to na pozór niewinna aplikacja do wysyłania/odbierania krótkich wiadomości. Jednakże to niewiniątko potrafi wzbudzić niepokój, a niepokój - odpowiednio dozowany - może uzależniać. Oparte na zasadzie "dyskontowania hiperbolicznego" algorytmy pobudzają użytkowników do większej aktywności utrzymując ich jednocześnie w bańce filtracyjnej, co może prowadzić do wypaczonego obrazu świata.