Star Trek

7,4
Star Trek rozpoczyna największą przygodę wszech czasów - niezwykłą historię dziewiczej podróży młodej załogi na pokładzie najbardziej zaawansowanego technologicznie statku kosmicznego, U.S.S. Enterprise. W trakcie podróży wypełnionej czającym się w kosmosie niebezpieczeństwem, młodzi rekruci muszą znaleźć sposób na powstrzymanie zagrażającego ludzkości zła. Losy galaktyki znajdują się w rękach zaciekłych rywali - Jamesa Kirka (Chris Pine), szukającego dreszczu emocji chłopaka z Iowa oraz wychowanego w społeczeństwie odrzucającym wszelkie emocje Spocka (Zachary Quinto). Kiedy naturalny instynkt zderza się z opanowaniem i rozsądkiem, okazuje się, że to niezwykłe partnerstwo jest jedyną siłą będącą w stanie przeprowadzić załogę przez niewyobrażalne niebezpieczeństwo i udać się tam, gdzie nikt inny nie miał odwagi!
Zagorzały kolekcjoner Magic: the Gathering, fan gier ze stajni Black Isle oraz słodyczy :) Poniżej link do mojego bloga z moimi autorskimi tekstami: http://vermin.bloog.pl/

Nowy początek 8

Jest to już jedenasta kinowa odsłona legendarnego okrętu kosmicznego U.S.S. Enterprise, który bada odległe galaktyki, w poszukiwaniu inteligentnych istot. Cała saga zaczęła się w roku 1966 od serialu o tym samym tytule. W roku 1979 powstał pierwszy pełnometrażowy odcinek gwiezdnej sagi, który zapoczątkował długie i w sumie udane pasmo kinowych przygód U.S.S. Enterpise oraz jego załogi.

Star Trek (2009) - Anton Yelchin, Chris Pine (I), Simon Pegg, Karl Urban, John Cho, Zoe Saldana (I)

Obecna wersja opowiada losy jeszcze przed wybudowaniem owianego sławą okrętu. James T. Kirk przychodzi na świat w czasie gdy okręt, którym leci jego ojciec i matka zostaje zaatakowany przez dziwny i potężny statek Romulanów. Ojciec ratuje mu życie oraz załodze okrętu U.S.S. Kelvin taranując wroga i poświęcając w ten sposób swe życie. Lata mijają młody James to zawadiaka jakich mało, nie jest tym samym rozważnym człowiekiem jakiego znaliśmy w starej serii. Ostatecznie trafia za namową przyjaciela swego ojca do akademii floty, gdzie poznaje enigmatycznego, spokojnego Spocka. W przeciwieństwie do starej "rzeczywistości" obaj mężczyźni rywalizują ze sobą i drą koty na każdym kroku. W końcu po 25 latach od ataku na U.S.S. Kelvina, ponownie pojawia się tajemniczy Romulański okręt i sprawy przybierają jeszcze drastyczniejszy obrót.

Jak widać fabuła nowego "Star Treka" bardzo odbiega od znanej nam ze starszych części sagi. Na szczęście jest to efekt całkowicie zamierzony przez J. J. Abramsa, który napisał scenariusz do filmu, jak i stał za kamerą. Co więcej scenariusz bardzo gładko nawiązuje do starej historii i w drugiej połowie filmu wyjaśnia dlaczego tak potoczyły się losy Spocka, Kirka i samej Federacji. W efekcie dostajemy zupełnie nowy obraz początków sagi, który nie szpeci klasyku, a nadaje mu nowy wydźwięk. Naprawdę wielki szacunek dla pana Abramsa za ten wyczyn, gdyż stworzył dla nowego pokolenia całkiem nowy obraz załogi U.S.S. Enterprise. Niestety każdy kij ma dwa końce, więc ów dzieło może nie przypaść do gustu zażartym fanom pierwowzoru.

Star Trek (2009) - Simon Pegg, Karl Urban, John Cho

Jeśli idzie o grę aktorską to jest ona równie udana co scenariusz. Zwłaszcza podobała mi się postać Chrisa Pine'a, który wcielił się w osławionego Jamesa Kirka. Zabawne gagi sytuacyjne przeplatały się na przemian z ciętymi ripostami, jednak kiedy trzeba było myśleć trzeźwo, to na bok odstawiano zabawę. Zachary Quinto, odgrywający postać Spocka, również spisał się świetnie. Być może nawet lepiej od Pine'a, gdyż jego postać była bardzo trudna do odegrania. Wolkanie to rasa myśląca czysto, logicznie i bardzo umiejętnie skrywająca emocje, Spock natomiast jest mieszańcem, gdyż jego matka to Ziemianka. Powoduje to ciągłe rozterki wewnątrz naszej głównej postaci a do tego nieraz odzywa się w nim ludzka cześć natury. Na szczęście Zachary Quinto poradził sobie wyśmienicie z pogodzeniem tych dwóch przeciwstawieństw, tworząc naprawdę cudowny obraz naszego Wolkanina. Reszta aktorów również spisała się bardzo dobrze, co tylko przyczyniło się do większego poklasku.

No i dochodzimy w końcu do części czysto technicznej, czyli efektów specjalnych. Tych w nowym "Star Treku" nie brakuje, wręcz obraz Abramsa miejscami tonie w plejadzie komputerowych dzieł. Na pewno na największe wyróżnienie zasługuje sylwetka jak i scenografia wnętrza okrętu Romulańskiego, kapitana Nero. Jest to istne arcydzieło oraz majstersztyk komputerowej wizji, speców od efektów specjalnych. Gigantyczny okręt wręcz przytłacza swymi rozmiarami okręty federacji, zaś złowieszcze ramiona, wyglądają jak mroczne macki jakiegoś potwora. Wnętrze okrętu również posiada taki sam charakter, co tylko potęguje przytłaczającą potęgę Romulan. Sylwetki innych okrętów również są bardzo dobrze zrobione, tak samo przestrzeń kosmiczna, czy powierzchnie planet, mam tu na myśli głównie Wolkan. Jednak czasem ma się wrażenie, że są one zbyt barwne i aż za bardzo nierealne. Dopiero gdy na planie pojawia się okręt kapitana Nero, owe kolory blakną i całość nabiera zupełnie nowego znaczenia dla oka. W efekcie, widz czeka tak naprawdę ciągle na pojawienie się owego kolosa niż na pokaz smukłości U.S.S. Enterprise. Nie do końca jestem pewien czy takie było zamierzenie twórców, w każdym razie Romulanie w tej dyscyplinie zdecydowanie wygrywają z Federacją w obrazie J. J. Abramsa.

Star Trek (2009) - Chris Pine (I), Zachary Quinto

Innym mankamentem w całości, obok natłoku barw, jest niezbyt wpadająca w ucho muzyka. Nie jest ona zła, ale też nie porywa. Po raz kolejny dostajemy film, w którym ścieżka dźwiękowa robi przez cały czas jedynie za sympatyczny obraz. Dopiero utwór z napisów końcowych, które też są perełką grafików komputerowych, wpada w pamięć. Reszta po prostu jakoś przemija. Mimo to całokształt wypada naprawdę świetnie i mimo długiego czasu trwania ogląda się go przyjemnie bez jakiś znaczących dłużyzn.

Jak więc ocenić należy w ostatecznym rozrachunku nowy twór sagi "Star Trek"? Z pewnością nie jest to film zrobiony w klimacie pierwowzoru, jednak stworzono go na tyle zgrabnie, że ma własny, zupełnie nowy powiew. Jak dla mnie jest to pokazanie nowej wizji sagi, głównie z myślą o ludziach, którzy dotąd nie mieli z nią do czynienia. Co zaś się tyczy zagorzałych fanów, to sądzę, że z przymrużeniem oka mogą spokojnie zobaczyć obraz Abramsa, aby zrelaksować się po ciężkim dniu.

4 z 10 osób uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 56
wojth 1

STRaszny film. – Efekty górą fabuła to już inna para kaloszy. Nie chronologiczny,fabuła poza uniwersum ST, nic nie wnosi ciekawego do świata ST.
Adams nie powinien ruszać dzieł Roddenberrego. Pewnie nawet ich nieczytał.
Jednym słowem przesadzony gniot ze stanów przygotowany dla małolatów w stanach.

krytyk_filmowy 9

nie dlamnie ale 9!!! – nie jestem fanem-fanatykiem:) ale film pokazał wszystkim że ze star treka można jeszcze coś zrobić. Polecam

i_darek1x 4

Dostateczny ! – Zoe Saldana jest atutem tego filmu….
Ja nie należę do fanów tego "serialu"i ten odcinek też nie zachęcił mnie specyjalnie…
Nie jest to żadna rewelacja ,ale można pooglądać nie nudząc się….

regoat i_darek1x 10

hehehe hehehee heheheh, dobre.

mysza_007 i_darek1x 5

> i_darek1x o 2009-08-27 22:28 napisał:
> Zoe Saldana jest atutem tego filmu….
> Ja nie należę do fanów tego "serialu"i ten odcinek też nie zachęcił mnie
> specyjalnie…
> Nie jest to żadna rewelacja ,ale można pooglądać nie nudząc się….

właściwie to mógłbym to samo napisać……
do tego jak widzę wlatywanie do czarnych dziur , to już nie jest nawet sci-fi tylko fantasy

muniez1 i_darek1x

tak to znajdź definicję fantasy i sci-fi.

mysza_007 i_darek1x 5

> muniez1 o 2009-09-25 05:28 napisał:
> tak to znajdź definicję fantasy i sci-fi.

ciekawe po co??

Quagmire i_darek1x 9

A ja mam wrażenie, że za dużo myślicie na tych filmach. Oczywiście nie można wyłączać mózgu przed seansem, ale jednak daleko Star Trekowi do poziomu głupot Transformers2 i Terminator Salvation, i nie ma co się przyczepiać.

muniez1 i_darek1x

bo Star Trek to nie jest fantasy. proste

mysza_007 i_darek1x 5

no w całości to nie…..ale motyw ze statkiem lecącym w stronę czarnej dziury i przebieg tego lotu to się ewidentnie kwalifikuje…..
więc weź się tak nie podniecaj bo co do fantasy to się do tego motywu odniosłem…..

edit: byłoby generalnie jeszcze do czego się dowalić , ale w sumie bez sensu się star treka tak czepiać , to tylko rozrywka……

Chemas 4

Trochę się wynudziłem na tym filmie, ile razy można oglądać film, który wizualnie prezentuje się super, ale scenariuszowo jest do bani. Rozumiem, że to oparte w uniwersum Star Treka, ale ludzie, takie denne dialogi ? Brak jakichkolwiek emocji, wszystko tak sztuczne, że w pale się nie mieści. Moja ocena wynika tylko z efektów, bo nawet obsada jest średnia.

simonperch 5

Nawet optymalna produkcja. Żenada na niskim poziomie; w miarę trzyma się kupy i nie jest rozwleczony przez zbędne wątki.

Więcej informacji

Proszę czekać…