Adamowi Winiarskiemu zarzuca się zabójstwo swojego byłego wspólnika Romana Piłarzewskiego. Trzy lata wcześniej w Otwocku mężczyźni razem okradli sklep jubilerski. Przed aresztowaniem ofiara zdążyła ukryć łup. Gdy po trzech latach opuściła więzienie, oskarżony zaczął domagać się swojej doli. Gdy to nie poskutkowało, postanowił ją wykraść. W tym celu zakradł się na Romana Piłarzewskiego, gdy ten wyjmował biżuterię ze skrytki, zadał mu cztery śmiertelne ciosy nożem i zabrał przedmioty o wartości około 100 tysięcy złotych. Dziś wyjaśnia, że całą feralną noc spędził ze swoją żoną. Na narzędziu zbrodni znaleziono jednak odciski jego palców, a w okolicy ślady jego butów. Adam Winiarski wyszedł z więzienia wcześniej za współpracę z policją. To on wydał im wspólnika. Dziś jednak twierdzi, że po tym wszystkim Roman Piłarzewski dobrowolnie chciał się z nim podzielić łupem. Żona ofiary jest całkowicie innego zdania. W sprawę jest ten zamieszany Igor Majchrzak, którego Roman Piłarzewski poprosił o sprzedaż kradzionej biżuterii. Ten twierdzi, że w sprawie nie chciał uczestniczyć – ma już wyrok na karku. Być może jednak bo zobaczeniu tak kosztownych fantów postąpił inaczej.