Historia o odwiecznej walce dobra i zła, a także próba odpowiedzi na ważne pytania Hioba. 9
„Jabłka Adama” zaczynają się lekko i przyjemnie, jak na zwykłą komedię przystało. Anders Thomas Jensen, którego do tej pory w Polsce znamy przede wszystkim ze scenariuszy do „Wibur chce się zabić”, czy niedawno goszczący w naszych kinach obraz „Bracia”.
Zaczyna się lekko, jednak wszystko się zmienia, gdy na resocjalizację przyjeżdża Adam. Już samo pierwsze spotkanie pastora i neofaszysty, kiedy to Ivan z wielkim entuzjazmem próbuje nawiązać kontakt z Adamem, a on na niego patrzy przeszywającym wzrokiem. Oprócz nowoprzybyłego „zła” na resocjalizacji, pod okiem pastora Ivana, przebywają jeszcze 3 osoby: arab Khalid, który lubi strzelać do ludzi i wron; Sarah, której dziecko najprawdopodobniej urodzi się z porażeniem mózgowym i Gunnar, otyły mężczyzna, który podobno wcześniej był mistrzem w tenisa ziemnego. A wszystkimi opiekuje się ciężko doświadczony przez życie Ivan. Adam wybiera sobie jako cel „naprawy” życia duchowego, upieczenie szarlotki. Jabłka musi zebrać z rosnącej samotnie jabłonki przed kościołem.
Film jest bardzo ciekawy, ambitny i bardzo zaskakujący. Jest to przede wszystkim interesująco opowiedziana historia, która ani na moment nas nie nudzi, wręcz jesteśmy ciekawi tego, na co jeszcze stać jest Adama, gdyż po każdej jego wypowiedzi i zachowaniu, coraz bardziej utrwalamy się w zdaniu, że jest nieprzewidywalny. Scenariusz wciąga, błyskotliwe dialogi, nawiązania do biblii, odwiecznej walki dobra i zła, neofaszyzmu, a także księgi Hioba. W szczególności najwięcej widać przenośni do tego ostatniego. Film podobnie jak ten poemat próbuje odpowiedzieć na dwa zasadnicze pytania: Dlaczego niewinni cierpią i dlaczego Bóg pozwala, by na Ziemi istniało zło?
Aktorstwo stoi na wysokim poziomie. Ulrich Thomsen, który wcielił się w rolę Adama po raz kolejny popisał się dobrym warsztatem. Wcześniej poznałem go w filmie „Bracia”, gdzie był bardzo dobry, jednak w „Jabłkach Adamach” nie miał dosyć łatwej roli. Był bardzo autentyczny, momentami myślałem, że gdyby zgolił się na łyso mógłby startować do bojówki skinów z takim image’m. W sumie nikomu nie można niczego zarzucić, bo zarówno Mads Mikkelsen jako pastor, Ali Kazim jako Khalid, czy nawet Paprika Steen jako szalona, przyszła matka sprawdzili się w swoich rolach, idealnie pasowali do swoich barwnych postaci i ich usposobienia charakteru. Reżyser potrafił stworzyć naprawdę charakterystyczne postacie, nawet te drugoplanowe jak lekarz, który zajmował się Ivanem, a chociażby stary Poul, który odegrał epizodyczną, ale wyrazistą rolę.
Duńskie kino już na dobre zadomowiło się na naszych ekranach. „Jabłka Adama” dowodzą tego, że kino te, trzyma także wysoki poziom. Film jest sprawnie nakręcony, piękne przesłanie, mimo iż czasami wydawał się wprost naiwny, gdy dookoła działo się tyle przypadków i cudów, ale mimo wszystko ogląda się go z zaciekawieniem i przyjemnością. Jest to piękny komediodramat, pełen czarnego humoru. Mimo poruszania ważnych kwestii opowiedziany bez wciskanych na siłę dogmatów i bez patosu. Zdecydowanie polecam.
Jabłka Adama – Film absolutnie genialny, urzekający w swej prostocie a jednocześnie niosący wiele prawd o życiu. Wspaniała gra aktorska Mikkelsena, Bro, Kaasa, Thomsena czy Ole Thestrupa podkreśla niepowtarzalny klimat tej opowieści. Aktorzy spotkali się jeszcze na planie m in. Zielonych Rzeźników czy Błyskających Świateł. Polecam bo warto !