W oparach absurdu, czyli… rzeczywistość schyłku PRL-u w krzywym zwierciadle 6
Lubię komedie Machulskiego. To nie deklaracja wiernopoddańcza, a fakt. Juliusz Machulski posiadł szczególną umiejętność zaintrygowania widza najpierw tytułem. Potem pojawia się iskrzący, inteligentny dowcip. To niewątpliwa zaleta wielu produkcji tego reżysera. Jeśli dołożyć zgrabną realizację i wyśmienite aktorstwo, powstaje komediowy majstersztyk. Większość filmów Machulskiego właśnie tytułem przyciąga niczym magnes. No bo ile waży koń trojański?…
Za pomocą akcji deus ex machina… a właściwie czasy się zmieniły, więc rozwiązania też są inne. Zbliża się nowe tysiąclecie, prorocze przepowiednie o rychłym końcu… Jeśli nie koniec, to z pewnością totalny kataklizm spowodowany „milenijną pluskwą”. Wszyscy z niepokojem oczekują niezwykłych zdarzeń.
Czterdziestoletnia Zosia, bohaterka filmu, zostaje przeniesiona w czasy swej młodości – rzeczywistość schyłku PRL-u. Dla młodzieży – zamierzchła przeszłość niczym bajka o żelaznym wilku, dla tych nieco starszych – całkiem nieodległa historia. Historia pełna absurdów i trudów życia codziennego, do której wielu wraca z sentymentem i nostalgią… Powrót do przeszłości to spełnienie urodzinowego życzenia bohaterki.
Czy poznanie tego, co ma zdarzyć się w przyszłości, obojętnie jakim sposobem, ułatwi, pomoże właściwie pokierować swoim życiem? A co stanie się z tym wszystkim, co już udało się osiągnąć? Jeśli Zosia chce pominąć pewien etap swego życia, czyli niezbyt udane pierwsze małżeństwo z Darkiem, to co stanie się z ich córką? Czyżby miała się wcale nie narodzić? Bohaterka, która dzięki teleportacji rodem z science-fiction znalazła się w czasach swej młodości, przeżywa takie właśnie dylematy. Czy uda się jej uniknąć popełnienia błędów, dokonać właściwych wyborów? Jeśli tak, życie byłoby mało ekscytujące i nudne. Jednakże z „najświeższej” komedii Machulskiego nie wieje nudą, mimo że nie bawi i nie śmieszy jak kilka wcześniejszych. Dowcip też nie jest aż tak wyrafinowany, ale czasy mało zabawne, szczególnie dla tych, którym przyszło w nich żyć… Raczej pełne absurdów i to one najbardziej śmieszą.
W najnowszej komedii Machulskiego mamy okazję zobaczyć „kawałek” niezłego aktorstwa komediowego w wykonaniu Roberta Więckiewicza i Ilony Ostrowskiej. Świetną kreację stworzyła Danuta Szaflarska, filmowa babcia Zosi – ciepła, serdeczna, życzliwa. Taka właśnie, jaka babcia być powinna. Ale Danuta Szaflarska to przecież legenda filmu polskiego i to nie tylko komediowego. Kto dziś jeszcze pamięta Zakazane piosenki czy Skarb?
Ile waży koń trojański? to zgrabnie i sprawnie opowiedziana dość zabawna historia. Jednakże mimo wcześniejszej deklaracji, że lubię komedie Machulskiego, ta, niestety, mnie nie zachwyciła. Jeśli na swej drodze artystycznej ma się takie osiągnięcia jak Seksmisja, trudno następne produkcje utrzymać na najwyższym poziomie.
No to ile waży koń trojański? Można sprawdzić…
Niezła komedia, choć nie czuć ani trochę klimatu PRLu, zdecydowanie Machulski swoje dobre filmy ma dawno za sobą. Choć nie powiem, film przyjemnie się ogląda.