Separację Bernarda i Joan boleśnie odczuwają ich dzieci, dwójka nastoletnich synów, Walt i Frank.

Grunt to rodzina. 9

Niekiedy kino bywa dla artystów próbą rozliczenia się z własną przeszłością. Filmy te przyjmują rodzaj seansu psychoanalizy, w którym filmowcy próbują zmierzyć się z własnymi lękami, aspiracjami czy marzeniami. Noah Baumbach, twórca niezależnych produkcji nie wpada jednak w ten "rozliczeniowy" wir - tworzy za to obraz osobisty, bez omijania trudnych i często wstydliwych tematów oraz upiększania wydarzeń. Reżyser wplata jedynie wątki autobiograficzne, by móc opowiedzieć niekonieczną barwną historię zawiłych relacji rodzinnych.

Walka żywiołów (2005) - Laura Linney, Owen Kline, Jeff Daniels (I), William Baldwin (I)

Cała opowieść skupia się na losach pewnej nowojorskiej rodziny. Z pierwszego punktu widzenia wyglądają na stabilną i szczęśliwą rodzinę. Kiedy przybliżymy się zachowaniom bohaterów zauważymy, że fundamenty pękają i owe szczęście pomału pryska. Rodzina dzieli się na dwa wrogie sobie obozy. Między dwoma stronami barykady stają ojciec Bernard (Jeff Daniels) i starszy syn Walt (Jesse Eisenberg) oraz naprzeciw nich matka Joana (Laura Linney) i Frank (Owen Kline), młodszy z braci.

Noah bardzo trafnie opisał klimat lat 80., w którym dzieje się cała akcja filmu, różne temperamenty i kontrasty społeczne. Filmowiec poddaje swoje postacie przenikliwej analizie, ukazując tym samym ich wady i sposoby na życie. Nie dzieli ich na bohaterów dobrych i złych. Nie komentuje ich decyzji i nie każe nam wybierać po której stronie barykady mamy stanąć, ale także nie wybiela grzeszków postaci. Ojciec jest tutaj do szpiku kości snobem, który ma się za wielkiego pisarza, mimo, że od jakiegoś czasu nie wydał żadnej znaczącej publikacji, syn jest rosnącym lojalistą. Ich postawy podczas trwania filmu nie ulegną zmianie. Nie będzie kolorowego happy endu. Baumbach nie idealizuje wizerunku rodziny, ale odwzorowuje jej wszelkie wartości w sposób bardzo realistyczny, nadając jej tym samym uniwersalny wymiar.

Walka żywiołów (2005) - Jeff Daniels (I), Halley Feiffer, Jesse Eisenberg

Scenariusz filmu powstały na bazie osobistych doświadczeń reżysera. Nominowany do Oscara scenopis to apogeum zestawienia produkcji innych niezależnych twórców, jak Allena, Smitha, Andersona (z którym nadal współpracuje przy różnego rodzaju produkcjach) czy Jarmuscha. Całą oś fabularną filmu stanowi separacja rodziców, ale historię ubogaca grono wątków, które budują historię i wizerunek rodziny, a nie przyczyniają się do faktycznego rozwoju zdarzeń. Szkoda, że film trwa tak krótko, bo niespełna półtora godziny. Stąd też otwarte zakończenie lub trafniejsze będzie określenie "braku" zakończenia, chociaż ostatnim kadrem Baumbach zmusza nas do chwili refleksji po tym, co zobaczyliśmy na ekranie.

Twórcy skompletowali imponującą obsadę, która poradziła sobie z powierzonymi zadaniami. Jeff Daniels, który na swoim aktorskim dorobku zanotował wiele wspaniałych kreacji, tutaj także odnotowuje kolejny sukces. Jego bohater, intelektualny snob narzuca wszystkim swoje wartości, cele, nie godząc tym samym na ich odrzucenie czy nie respektowanie. Znakomicie wypadli filmowi bracia, czyli Jesse Eisenberg i Owen Kline. Pierwszy z nich, wówczas 22-letni aktor zręcznie oddał cechy początkowego poddaństwa się pod jarzmo ojca, a następnie oznaki buntu.

Walka żywiołów (2005) - Jeff Daniels (I), Laura Linney

Do tego na wielkie uznanie zasługuję także dobranie utworów muzycznych (szczególnie wpadające w ucho jest "Swimming Song" Loudona Wainwrighta). Jeżeli już jestem przy piosenkach to muszę napomknąć o jednej rzeczy, która wydała mi się dość nielogiczna. Otóż, Walt wygrywa konkurs szkolny, śpiewając w słowo w słowo jedną z piosenek Pink Floydów "Hey You". Przy tym na całej sali nie znalazła się ani jedna osoba, która chociażby kojarzyła ten utwór.

Walka żywiołów to szczery obraz, trywialnie mówiąc, który bawi i uczy. Polecam entuzjastom kina gadanego zapoznać się z tym offowym filmem Noaha Baumbacha. Nie tylko wspaniale spędzą czas, ale także utwierdzą się w przekonaniu, że aby móc opowiedzieć o trudnych doświadczeniach nie trzeba schodzić na mielizny i uproszczenia fabularne.

4 z 4 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 4
Levi 7

Dzieci zawsze powinny być wychowywane z dwojgiem rodziców to nie jest przedmiot który można od tak sobie przenosić z rąk do rąk jak się znudzi.

ManFromTheBoat 6

Frank i ja, i umierająca rodzina

Quagmire 9

9/10 – Prawdopodobnie najlepszy film 2005 roku, raczej wtedy zignorowany i wyróżniony jedynie nominacją do Oscara za scenariusz. Będące wtedy na topie "Brokeback Mountain" i "Good Night and Good Luck" są przy tym obrazie jedynie siwymi włoskami na brodzie Jeffa Danielsa.

Baumbach od pierwszej sceny niesamowicie wnikliwie przygląda się kryzysowi małżeńskiemu który w konsekwencji prowadzi do rozpadu rodziny i zachwiania zachowaniem dorastających synów. Niesamowite jest z jaką płynnością puentuje humorem kwestie duszne, wstydliwe i nieprzyjemne których jesteśmy świadkami w trakcie tej opowieści. Dzięki lekkości swojej narracji Baumbach potrafi sprzedać także bardzo odważne zagadnienia dotyczące dorastania, szczególnie w przypadku bohatera granego przez Owena Kline’a. Musiało to być szczególnie trudne dla jego rodziców którymi są znani aktorzy Kevin Kline i Phoebe Cates od lat tworzący szczęśliwą parę. Ale rozumiem, że trudno było przegapić tak znakomity skrypt.

Twórca Frances Ha fantastycznie zwodzi widza, podsuwając mu w trakcie seansu argumenty do zajęcia każdej ze stron, aż w końcu finałową, bardzo prostą sceną pozwala wybrzmieć świetnej puencie, która jest odpowiedzią na wszystkie zadane w trakcie seansu pytania.

miodzik 8

Przejmujący obraz – Przejmujący i gorzki obraz rozpadającej się rodziny – przejmujący, bo jak to często bywa największe konsekwencje w takich przypadkach ponoszą dzieci – gorzki, bo rodzice zamiast im pomóc to zachowują się egoistycznie. Normalnie dałbym 7/10, ale daję 8 za kapitalną ścieżkę dźwiękową (szczególnie dziękuję za Pink Floyd).

Więcej informacji

Proszę czekać…