Zainspirowana "Jądrem ciemności" Josepha Conrada opowieść o losach kapitana Benjamina Willarda (Martin Sheen), któremu zlecono zlikwidowanie pułkownika Waltera E. Kurtza (Marlon Brando). By wykonać zadanie Willard wyrusza w niebezpieczną podróż w głąb azjatyckiej puszczy, gdzie wsławiony niezwykłym okrucieństwem pułkownik stworzył własne państwo.

Dźwięk

"Człowieku, do Pułkownika się nie mówi – jego się słucha."

Walter Murch był wielokrotnie nagradzany za mistrzowskie miksowanie i montowanie efektów dźwiękowych. Zawdzięcza to po części przełomowej realizacji dźwięku w "Czasie apokalipsy" w formacie Dolby 5.1, który 20 lat później stał się standardowym formatem dźwiękowym w przemyśle filmowym i który przyniósł mu nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej. Ścieżka dźwiękowa "Czasu apokalipsy" z wplecionymi odgłosami wojny wciąż budzi zachwyt i podziw. "Zremasterowaliśmy dźwięk w formacie SRD. Powrót do cyfrowego formatu dźwięku 5.1 w filmie, od którego wszystko się zaczęło, to była czysta poezja" – mówi Murch.

"W tym filmie dźwięk pełni bardzo ważną rolę. Na szczęście oryginalne materiały dźwiękowe wciąż były dostępne i w dobrym stanie" – mówi producent "Czasu apokalipsy", Kim Aubry – "Pół tuzina aktorów nagrywało postsynchrony do nowych scen, które do tej pory nie były ukończone. Wśród nich byli m.in. Robert Duvall, Martin Sheen, Sam Bottoms, Albert Hall i Frederic Forrest. Ale największe wrażenie zrobiła na mnie Aurore Clement, która nagrywała postsynchrony do scen, które przed 22 laty zostały całkowicie wycięte." (Clement zagrała młodą wdowę Roxanne w sekwencji na francuskiej plantacji.)

Kopie z naniesionym barwnikiem

"To był jeden z tych gości, którzy mają wokół siebie jakieś dziwne światło. Patrząc na takiego wiesz, że włos mu z głowy nie spadnie."

Nowa wersja "Czasu apokalipsy" wyświetlana jest na kopiach z naniesionym barwnikiem Technicoloru (technika znana dawniej jako proces reprodukcji filmu kolorowego z widmem trzech barw w Technicolorze). Mówi operator Vittorio Storaro: "Wybraliśmy tego rodzaju technikę, ponieważ chcieliśmy zapewnić widzom wrażenia co najmniej równe tym, które mieli podczas oglądania wersji oryginalnej z 1979 roku wyświetlanej na kopiach 70-milimetrowych."

Aubry dodaje: "W ten sposób dołączyliśmy do tych, którzy chcieli wskrzesić technologię stosowaną przez Technicolor od roku 1939 do wczesnych lat siedemdziesiątych – czyli właściwie od Królewny Śnieżki do Ojca Chrzestnego II- i która w ulepszonej formie powróciła kilka lat temu".

Technologia ta podobna jest do stosowanej przy drukowaniu czasopism czy litografii, ponieważ również polega na rozdzielaniu barw: kolory podstawowe – żółty, niebieski i czerwony - umieszczane są na oddzielnych kawałkach taśmy filmowej. Każda z tych matryc jest później wcierana w taśmę filmu, a efektem jest kopia z naniesionym barwnikiem. Jak zauważa Aubry, "w porównaniu do będącej obecnie standardem kolorowej obróbki płyt pozytywowych technologia nanoszenia barwników daje bogatsze, bardziej nasycone kolory, umożliwia lepszą kontrolę barw podczas procesu drukowania i umożliwia produkcję bardziej stabilnych i trwalszych kopii."

Mówi Vittorio Storaro: "Włożyliśmy wiele pracy w nakręcenie tego filmu, cieszyliśmy się więc słysząc, że wiele niewykorzystanych scen znajdzie się w jego nowej wersji. Podczas nadzorowania synchronizacji kolorów w "Czas apokalipsy. Powrót" prawie się rozpłakałem, wyglądało to tak pięknie. Technologia nanoszenia barwników umożliwiła nam odzyskanie z oryginalnego negatywu o wiele więcej kolorów, światła i cieni niż przy zastosowaniu każdego innego procesu. Praca przy reedycji tego filmu była jednym z najciekawszych doświadczeń wizualnych mojego życia.. Kolory są niezmiernie istotne dla sensu tego filmu, ponieważ traktuje on o ciemnej stronie człowieczeństwa, i ten mrok musi być obecny w wizualizacji obrazu. Stosując technologię przenoszenia barwników byłem w stanie przenieść do filmu emocje za pomocą barw. Myślę, że "Czas apokalipsy. Powrót" pokaże młodemu pokoleniu miłośników kina jak pięknie może wyglądać film."

Notatki z planu

Sajgon. Cholera. Wciąż jestem tylko w Sajgonie.

W maju 1979 roku, po trzech burzliwych latach od rozpoczęcia realizacji filmu, Francis Ford Coppola zaprezentował na Festiwalu Filmowym w Cannes fragment "roboczej wersji" swojego przełomowego obrazu "Czas apokalipsy". Film zdobył następnie Złotą Palmę w Cannes, był ośmiokrotnie nominowany do Oskara (w tym w kategorii Najlepszy Film), zamknął usta sceptykom odnosząc na całym świecie kasowe sukcesy, by na koniec stać się jednym z najważniejszych i najbardziej zapadających w pamięć filmów ostatniego ćwierćwiecza.

Również na Festiwalu Filmowym w Cannes 11 maja 2001 roku, Coppola zaprezentował nową wersję "Czasu apokalipsy" – "Czas apokalipsy. Powrót" - w całości zmontowaną z oryginalnych materiałów zdjęciowych, wzbogaconą o 49 minut nie pokazywanych dotąd scen. Film został nagrodzony długą owacją na stojąco i wzbudził entuzjazm krytyków. "Czas apokalipsy. Powrót" wszedł na ekrany amerykańskich kin w sierpniu 2001 roku, 22 lata po premierze oryginalnej wersji. "Ta nowa, kompletna wersja jest zabawniejsza, bardziej szalona, bardziej sexy, bardziej romantyczna, a także ostrzejsza politycznie" – mówi Coppola – "Przekazuje dokładnie te same treści, co wersja poprzednia, ale robi to w bardziej złożony i ciekawszy sposób, dzięki czemu nabierają one większej mocy." I dodaje: "Realizację pierwszej wersji filmu kończyliśmy w atmosferze intensywnych prasowych spekulacji. Pisano, że "film nigdy nie zostanie ukończony", że "to kompletna porażka", i tym podobne rzeczy. Od początku czułem, że główne przesłanie filmu, dotyczące moralności w czasach wojny, można było wyrazić lepiej. Uważałem, że niektóre dodatkowe sekwencje mogą dodać tej historii większej głębi i złożoności, a widzom umożliwić spojrzenie na nią z różnych perspektyw. Chciałem rozwinąć główny temat młodego człowieka pozostającego w sprzeczności z sytuacją, w jakiej się znalazł – nieważne, czy mowa tu o młodym chłopcu czy o młodej dziewczynie. 22 lata temu odczuwałem wielką presję nakręcenia filmu, który według ówczesnych norm byłby "zwykłym" filmem wojennym. Teraz mam okazję nadać mu nowy wymiar."

Nowa muzyka

"Nigdy nie wysiadaj z łodzi. Absolutna, cholerna racja. Chyba, że chcesz iść na całość."

Na ścieżce dźwiękowej "Czas apokalipsy. Powrót" pojawiły się dwa nowe motywy muzyczne, oba związane z dodaną sekwencją na francuskiej plantacji: pierwszy stanowi tło pogrzebu Cleana, drugi – sceny miłosnej Willarda i Roxanne.

Coppola: "Historia motywu "miłosnego" jest naprawdę wspaniała. Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że mamy do zmontowania tak dużą nową sekwencję, postanowiliśmy wykorzystać w niej skomponowaną już wcześniej muzykę. Jednak scena miłosna wymagała czegoś zupełnie nowego. Przed laty pracowałem nad muzyką do tego fragmentu z moim ojcem, ale on już nie żyje. Postanowiłem więc przejrzeć skomponowaną przez niego muzykę. Miałem nadzieję, że znajdę jakiś klasyczny kawałek i zmontuję go z resztą ścieżki. Przeglądając jego papiery natknąłem się na częściowo podarty zapis nutowy zatytułowany "Temat miłosny". Pomyślałem, że ojciec prawdopodobnie napisał go do sceny, która nie znalazła się w oryginalnej wersji filmu. I tak rzeczywiście było. Kiedy nagraliśmy ten fragment i podłożyliśmy pod scenę uwodzenia, pasował idealnie. To było to – coś w klimacie Debussy’ego. Miałem wrażenie, że ojciec znów ze mną współpracuje – tym razem z zaświatów."

Coppola wspomina oryginalną koncepcję muzyczną, dzięki której ścieżka dźwiękowa filmu nabrała niezapomnianego brzmienia: "Wpadłem na ten pomysł zainspirowany japońskim syntezatorem dźwięku Tomita. Chodziło o to, żeby zgrać muzykę instrumentalną z autentycznymi odgłosami dżungli i pola walki. Linia basowa zlewała się z odgłosem helikopterów, skrzypce pokrywały się z wyciem wiatru i pracą silników. Całość miała być utrzymana w tonacji charakterystycznej dla Jimiego Hendrixa. Mickey Hart, perkusista zespołu The Grateful Dead, zajął się sekcją rytmiczną. Ściągnął do studia wszystkie instrumenty perkusyjne znane człowiekowi."

Nowy materiał dodany do wersji reżyserskiej

Rozumie pan kapitanie, że ta misja nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć.

"Czas apokalipsy. Powrót" jest nową wersją filmu. Sceny z poprzedniej wersji zostały zmontowane od nowa. Reżyser dołożył również nowe, zrealizowane wcześniej sekwencje, które nie znalazły się w pierwotnej wersji. Nowa wersja trwa 3 godziny 16 minut. Wersja reżyserska zawiera następujące nowe sceny:

1. Słynna sekwencja na francuskiej plantacji, na którą składają się spotkanie nad brzegiem rzeki, pogrzeb Cleana, obiad w atmosferze rozgoryczenia oraz scena uwiedzenia Willarda przez Roxanne – młodą francuską wdowę (Aurore Clement). Podczas obiadu wiekowy właściciel plantacji Hubert de Marais (nieżyjący już Christian Marquand) zadaje retoryczne pytanie: "Dlaczego tu tkwimy? – "Bo to pozwala naszej rodzinie zachować jedność. Walczymy o swoją własność, podczas gdy wy, Amerykanie, walczycie o największe nic w historii świata".

W tej scenie, zdaniem Coppoli: "udało się uchwycić niezwykłą tęsknotę i żal za dawno utraconymi ideałami oraz chylącą się ku upadkowi filozofię życia, która przepowiada szaleństwo amerykańskich doświadczeń w Wietnamie. Postacie w niej występujące przypominają duchy z filmów Bunuela: "to ludzie uwięzieni w swoim sposobie myślenia sprzed lat. Zawsze bardzo lubiłem tę scenę, ponieważ właśnie w niej załoga łodzi naprawdę pozostawia za sobą cywilizowany świat i cofa się w czasie."

Aurore Clement dodaje: "Moim zdaniem sekwencja na plantacji jest bardzo ważna, ponieważ wcześniej w filmie mamy jedynie sceny walki i śmierci, walczących mężczyzn, a tu nagle pojawia się słodycz życia, zmysłowość i miłość. Sekwencja ta zawiera jedną z niewielu scen erotycznych w historii kina wojennego i jest to przepiękna, bardzo zmysłowa scena. W tym miejscu w filmie pojawia się wątek dwóch stron ludzkiej osobowości: jedna z nich kocha, a druga zabija."

"Postać grana przez Aurore pozwala Willardowi poczuć sens życia, daje mu poczucie ukojenia zanim stanie twarzą w twarz z totalnym obłędem Kurtza" – zauważa Coppola. Coppola wspomina, że podczas kręcenia zdjęć na plantacji prosił aktorów o improwizowanie dialogów i wykorzystanie w dyskusji własnych argumentów politycznych – takich, jakich mogliby użyć siedząc przy rodzinnym stole. Efektem tego jest atmosfera autentycznego obiadu, podczas którego rozmowy i tematy podejmowane są w naturalny sposób.

Długoletni współpracownik Coppoli montażysta Walter Murch odnotował, co następuje: "W 1979 roku próbowaliśmy sekwencję na francuskiej plantacji wkrótce po nakręceniu masakry na łodziach (z pominięciem pogrzebu Cleana). W nowej wersji pozwalamy Cleanowi umrzeć, robimy krótką pauzę podczas gdy łódź mija ogon zestrzelonego bombowca B-52 i dopiero wtedy z mgieł wyłania się obraz plantacji." Murch mówi, że czyniąc mgłę klamrą spinającą początek i koniec sekwencji, w naturalny sposób stworzył poczucie cofania się w czasie i mógł swobodnie pokazać ludzi, którzy dominowali tamte rejony przez z górą 150 lat.

Scenograf Dean Tavoularis tak wspomina poszukiwania idealnej lokalizacji: "Chciałem uzyskać efekt rodem z historii o duchach, szukałem miejsca, w którego istnienie trudno by uwierzyć. W końcu załoga łodzi jest już daleko w głębi kraju gdy znajduje francuską plantację. Zbudowaliśmy dekoracje w pobliżu rzeki – elewację z balkonem – a następnie pewien zamożny kolekcjoner pożyczył nam różne rodzaje kolonialnych mebli, dzięki czemu udało się stworzyć atmosferę dawnej elegancji."

2. Poszerzona sekwencja z króliczkami Playboya: niezapomniane króliczki Playboya, które w pierwszej wersji filmu odlatują helikopterem, w "Czas apokalipsy. Powrót" pojawiają się po raz drugi w scenie, którą Coppola zawsze chciał umieścić w filmie. W helikopterze unoszącym króliczki kończy się benzyna i maszyna ląduje awaryjnie w odległej bazie ewakuacji rannych położonej nad rzeką. Gdy łódź Willarda przybija tam do brzegu, ma miejsce niezwykła wymiana zdań. Chief Philips (Albert Hall) pyta wysiadającego z łodzi Willarda: "Kapitanie, odda pan naszą benzynę Króliczkowi Miesiąca?", na co Willard odpowiada: "Nie, Króliczkowi Roku."

Coppola wspomina: "Ta scena nigdy nie trafiła na stół montażowy, ponieważ kręciliśmy ją podczas tajfunu i trzeba było przerwać zdjęcia. Nigdy nie została ukończona. Teraz jednak Walter Murch znalazł sposób, żeby ją dokleić." I dodaje: "W pewnym sensie króliczki stanowią alter ego chłopców płynących łodzią - w tym, że one są wykorzystywane seksualnie. W istocie chodzi jednak o sam fakt wykorzystywania jednostki przez społeczeństwo, które mieni się moralnym choć wcale takie nie jest."

Aktor Sam Bottoms, grający kalifornijskiego surfera Lance'a, dodaje: "W nowej wersji filmu szczególnie podoba mi się to, że pojawia się w niej element kobiecości – króliczki i ich niewinność. Myślę, że ich obecność jest absolutnie niezbędna."

3. Nowa scena z Marlonem Brando, rzuca nowe światło na umysł i obłęd Kurtza. W scenie tej, trzymając Willarda uwięzionego w metalowej szopie, Kurtz objaśnia szaleństwo wojny i cytuje eksperta amerykańskiego wywiadu, który przybył niedawno do Wietnamu aby na polecenie prezydenta Nixona wybadać sytuację na froncie: "Tydzień temu powiedział prezydentowi: "Wszystko wygląda tu i pachnie o wiele lepiej.’" Następnie zaś pyta Willarda: "A jak tobie to wszystko pachnie, żołnierzu?" Scena ta została wycięta jako jedna z ostatnich w 1979 roku; realizatorom zależało na skróceniu filmu. "Przywrócenie jej w nowej wersji sprawiło, że ostatnia scena filmu stała się bardziej wyrazista" – mówi montażysta Walter Murch.

Coppola dodaje: "Od początku chcieliśmy uczynić postać Kurtza jak najbardziej tajemniczą, zaś doskonała gra aktorska Marlona Brando jeszcze potęguje ten efekt. Zależało nam na tym, aby Brando jak najczęściej pojawiał się na ekranie. Poza tym scena ta wiele wnosi do filmu jako że jest wymierzona w kłamstwo. Znakomicie także tłumaczy zachowanie Kurtza, lub – jeśli wolicie – jego obłęd."

4. Nowe sceny na łodzi patrolowej u progu wyprawy w górę rzeki. "Ta sekwencja wprowadza atmosferę koleżeństwa" – mówi Coppola – "Willard dowcipkuje z załogą. W tajemnicy wykradają deskę surfingową Kilgore'a. Wszystko wydaje się być zupełnie normalne i właśnie ta początkowa naiwność żołnierzy intensyfikuje tragiczny wymiar tego, co ich spotyka w trakcie podróży." Bottoms dodaje: "Dzięki tym scenom lepiej można zrozumieć poszczególne postaci i ich późniejsze szaleństwo."

Komentując nowy materiał zdjęciowy Coppola mówi: "Jestem bardzo zadowolony z nowej wersji "Czasu apokalipsy". Uważam, że dopiero teraz widoczny jest cały potencjał tego filmu. Potwierdzeniem tego była moja decyzja, aby podczas montażu wrócić do oryginalnych negatywów i od początku wszystko posklejać. Technicznie rzecz ujmując, "Czas apokalipsy. Powrót" jest obecnie jedyną istniejącą wersją filmu."

Od reżysera

Kiedy rozpoczynałem zdjęcia do "Czasu apokalipsy" moim zamiarem było stworzenie filmu epickiego, w którym spektakularna akcja przeplatałaby się z bogactwem filozoficznych rozważań na temat wojennych mitów. Jednak już wiosną 1979 roku całą ekipę ogarnęło przerażenie: film wydawał się zbyt długi, zbyt niezrozumiały i wbrew regułom gatunku nie kończył się wcale klasyczną bitwą. Groziła nam katastrofa finansowa. Zastawiłem wszystko, co miałem, żeby pokryć dodatkowe koszty w wysokości 16 milionów dolarów. Dziennikarze nieustannie dopytywali się, kiedy nastąpi apokalipsa, postanowiliśmy więc pójść w kierunku, który – jak nam się wydawało – mógł zadowolić ówczesnego przeciętnego widza: skoncentrowaliśmy się na podróży w górę rzeki, starając się utrzymać film w konwencji kina wojennego. Po z górą dwudziestu latach od zakończenia zdjęć, obejrzałem "Czas apokalipsy" w telewizji. Byłem zaskoczony, że film - uznany w dniu premiery za tak odważny i szokujący - wydał mi się teraz co najmniej stonowany, biorąc pod uwagę to, na co przygotowana jest dzisiejsza publiczność. Ów fakt, w połączeniu z telefonami, jakie całymi latami odbierałem od ludzi, którzy widzieli oryginalną, czterogodzinną wersję filmu sprawił, że postanowiłem na nowo zmontować "Czas apokalipsy".

Począwszy od marca 2000 roku, przez sześć miesięcy kleiliśmy nową wersję filmu. Zamiast po prostu wmontować sceny wycięte podczas oryginalnego montażu, stworzyliśmy go od początku z oryginalnych, nie zmontowanych materiałów.

Tym razem nie pracowaliśmy pod presją, mogliśmy więc poświęcić więcej uwagi poszczególnym wątkom, zwłaszcza kwestiom związanym z wojenną moralnością. Wydaje mi się, że każdy film wojenny siłą rzeczy staje się filmem antywojennym. Mój film jest jednak raczej wymierzony w kłamstwa związane z wojną niż w samą wojnę: przeraża mnie to jak nasza kultura potrafi kłamać na temat wydarzeń z pola bitwy; przeraża mnie, że wszelkie wojenne zbrodnie mogą być przedstawiane jako moralne i że to wszystko nakręca wojenną spiralę. Jest o tym mowa w oryginalnym scenariuszu Johna Miliusa: "Uczą chłopców zrzucać ogień na ludzi, ale nie pozwalają im bazgrać "dupa" na swoich samolotach." Joseph Conrad ujmuje to następująco: "Nie znoszę odoru kłamstwa."

Nowa, kompletna i ostateczna wersja "Czasu apokalipsy" niesie to przesłanie wszystkim młodym ludziom – chłopcom i dziewczętom, – którym każe się moralnie funkcjonować w niemoralnym świecie. Film jest dłuższy o 49 minut nie pokazywanych dotąd scen; jest wierniejszy oryginalnemu zamysłowi, zabawniejszy, bardziej szalony, bardziej sexy, bardziej romantyczny, a także ostrzejszy politycznie. Nowy materiał rozłożony jest równomiernie. Wśród dodanych scen znalazła się m.in. sekwencja na francuskiej plantacji, poszerzona sekwencja z króliczkami Playboya, nowe sceny na łodzi patrolowej u progu wyprawy w górę rzeki oraz nowa scena z Marlonem Brando, która nie mogła być wyemitowana 20 lat temu ponieważ jasno dowodzi w jaki sposób okłamywano amerykańską opinię publiczną.

W przypadku nowej wersji "Czasu apokalipsy" – "Apocalypse Now Redux" - moim celem było stworzenie bogatszego, pełniejszego i bardziej złożonego obrazu, który, podobnie jak oryginał, pozwoli widzom doświadczyć czym naprawdę był Wietnam: przybliży im szaleństwo, upojenie, horror, zmysłowość i moralne dylematy tej najbardziej surrealistycznej i koszmarnej wojny Ameryki.

Francis Ford Coppola maj 2001

Opinie na temat nowej wersji

"Bezwzględnie wyeliminować."

Dla wielu członków ekipy i obsady "Czasu apokalipsy" nowa wersja filmu była objawieniem, ostatecznym rozwinięciem potencjału, jaki już wcześniej dostrzegali w tej historii. Kilkoro z nich było obecnych na oficjalnym pokazie filmu w Cannes, gdzie publiczność nagrodziła "Czas apokalipsy. Powrót" długą owacją na stojąco. Aktor Sam Bottoms tak to wspomina: "Byłem zachwycony nową wersją. Ze znakomitego filmu Francisowi udało się zrobić dzieło genialne. Wydaje mi się, że przez te wszystkie lata obraz dojrzał jak dobre wino. W 1979 roku Ameryka nie była chyba jeszcze gotowa na "Czas apokalipsy". Ten film jest wciąż aktualny, mówi o rzeczach, z którymi nasze społeczeństwo jeszcze się nie uporało."

Aurore Clement, która pojawia się w "Czas apokalipsy. Powrót" w dodanej sekwencji na francuskiej plantacji, nazywa nową wersję "snem". O samym pokazie filmu mówi: "To było bardzo wzruszające, zwłaszcza gdy po skończonej projekcji zapaliły się światła i widać było, że wiele osób na widowni płacze. Wprost czuło się siłę, z jaką reagowali na film." Wzruszenie Clement było tym większe, że sceny z jej udziałem, wycięte 22 lata temu, teraz okazały się być kluczowe dla filmu. "Nigdy wcześniej ich nie widziałam, nawet wtedy gdy nagrywaliśmy postsynchrony do nowej wersji" – mówi aktorka – "W Cannes po raz pierwszy mogłam obejrzeć to, co nakręciliśmy tak dawno temu. To było niezwykłe przeżycie."

Scenograf Dean Tavoularis również był zaskoczony emocjonalną reakcją publiczności: "Nigdy nie myślałem o tym filmie jako o wyciskaczu łez. Zdałem sobie sprawę, że dopiero w tej wersji tak bardzo wyraźny jest motyw utraconej szansy, raju zniszczonego przez ciemną stronę ludzkiej duszy. To było naprawdę wzruszające."

Operator Vittorio Storaro uważa, że zmienił się nie tylko film, lecz również widzowie, którzy go oglądają - po raz kolejny lub po raz pierwszy. "Przez 22 lata publiczność zdążyła dojrzeć" – mówi – "Sądzę, że nareszcie jest gotowa wsiąść do tej łodzi i dokończyć wyprawę w nieco inny sposób."

Współczesnego widza może uderzyć w tym filmie brak efektów specjalnych. "Podobny realizm nie mógłby być osiągnięty za pomocą efektów komputerowych i technologii cyfrowej" – zauważa Dean Tavoularis – "Kiedy na planie wszystko dzieje się naprawdę, obraz nabiera pewnej "soczystości". Żaden z helikopterów w tym filmie nie został sztucznie wygenerowany. Naprawdę tam latały, przecinając sobie nawzajem drogę. Właśnie z takiego rozmachu pochodzi magia Czasu apokalipsy".

Pierwotny scenariusz

"Każdy dostaje to, czego chce. Ja chciałem misji i dostałem ją - chyba za karę."

Francis Ford Coppola po raz pierwszy usłyszał o pomyśle, który stał się podstawą scenariusza do "Czasu apokalipsy" w końcu lat 60-tych od Johna Miliusa i George’a Lucasa. Pracował wtedy w wytwórni Warner Bros. jako scenarzysta. "John opowiadał niewiarygodne historie o wielu swoich przyjaciołach - surferach którzy wrócili z Wietnamu i o tym, co się tam działo" - wspomina Coppolla. "Chciał napisać o tym scenariusz i zatytułować go "The Psychodelic Soldier" albo "Czas Apokalipsy". W międzyczasie Carroll Ballard planował rozpoczęcie produkcji "Jądra ciemności", a ja pisałem scenariusz Rozmowy. Można więc powiedzieć, że wzajemnie się inspirowaliśmy."

Gdy Coppolla założył w San Francisco swoją nową firmę produkcyjną, American Zoetrope, zlecił Johnowi Millusowi napisanie scenariusza "Czasu apokalipsy", którego właścicielem stała się w końcu właśnie Zoetrope. "Zadzwoniłem do George'a Lucasa, powiedziałem mu, że mam prawa do tego scenariusza i zapytałem, czy chciałby go wyreżyserować. George zaczynał jednak właśnie pracę nad nowym filmem science-fiction i miał być zajęty przez ponad rok. Zadzwoniłem więc z tą samą propozycją do Johna Miliusa, ale on także zajmował się już czymś innym" - mówi Coppolla - "Pomyślałem więc, że gdybym sam wyreżyserował film wojenny na taką skalę, to American Zoetrope zarobiłaby mnóstwo pieniędzy które moglibyśmy przeznaczyć na realizację mniejszych, bardziej osobistych projektów".

Podczas realizacji filmu Coppolla coraz częściej sięgał do "Jądra ciemności" Conrada. "Zamiast scenariusza nosiłem w kieszeni małą, zieloną książkę w miękkiej okładce, gęsto zapisaną notatkami i pełną odnośników. Stopniowo całkiem naturalnie zacząłem korzystać z niej częściej niż ze scenariusza, a film stawał się coraz bardziej surrealistyczny i coraz bardziej przypominał opowieść Conrada" - mówi reżyser.

Coppolla dodaje: "Wiele najbardziej pamiętnych scen zostało wziętych wprost z oryginalnego scenariusza Johna Miliusa: wygląd łodzi i jej załoga, niezwykły atak helikopterów z odtwarzaną z głośników muzyką Wagnera, tygrys, króliczki Playboya i dziwaczny most Do Lung. Mój wkład w scenariusz to uwydatnienie podobieństw do noweli Conrada oraz rozbudowanie większości scen, m.in. sekwencji na francuskiej plantacji i prawie całego zakończenia filmu. Dennis Hopper miał początkowo grać Colby'ego, oficera wysłanego w celu zabicia Kurtza, który dołącza do jego ludzi. Kiedy jednak pierwszego dnia zobaczyłem Dennisa, ubrałem go w barwną, wzorzystą koszulę, powiesiłem mu na szyi pęk aparatów fotograficznych i tak narodził się szalony fotoreporter przypominający trochę tego z opowieści Seana Flynna. Sama postać pochodziła natomiast ze stron opowieści Conrada - był to Rosjanin towarzyszący Kurtzowi."

Na ostateczny kształt scenariusza miało wpływ wiele osób. Sam Coppolla mówi, że najwięcej zawdzięcza "Johnowi Miliusowi, twórcy oryginalnego scenariusza, autorowi narracji Michaelowi Herrowi i wszystkim aktorom, którzy swoją improwizacją wnosili cenny wkład w wiele scen pisanych przeze mnie późno w nocy."

Produkcja wersji pierwotnej

"Horror, horror."

Jeśli "Czas apokalipsy" jest burzliwą, halucynogenną, przerażającą i operową epopeją, to w ten sam sposób można określić realizację filmu w 1979 roku. Coppola rozpoczął ją u szczytu sławy, będąc już laureatem Oscara (Ojciec chrzestny). Jeszcze przed zakończeniem pracy nazywał on cały projekt "Idiodyseją".

Coppolla wspomina: "Podobnie jak Kapitan Willard płynąłem w górę rzeki przez nieznaną dżunglę, szukając odpowiedzi i mając nadzieję na jakiś rodzaj katharsis. Kręciliśmy "Czas apokalipsy" w taki sam sposób, w jaki Amerykanie prowadzili wojnę w Wietnamie: było nas zbyt wielu, mieliśmy za dużo pieniędzy i sprzętu – i stopniowo traciliśmy zmysły."

* Kręcenie filmu (w plenerach na Filipinach) było zaplanowane na 4 miesiące a trwało 15. Coppola zużył podczas 238 dni zdjęciowych prawie 600 tysięcy metrów taśmy filmowej (czyli nakręcił 370 godzin filmu), podczas gdy zazwyczaj zdjęcia do filmu trwają około 55 dni. Często do późna w nocy pisał od nowa sceny na następny dzień. Zdarzało się więc, że aktorzy dostawali plan pracy na kolejny dzień zdjęciowy z adnotacjami "scena nieznana".

* Po trzech tygodniach produkcji Coppolla musiał wymienić aktora grającego jedną z głównych ról (Harvey Keitel).

* Następca Keitela (Martin Sheen) doznał prawie śmiertelnego ataku serca (ksiądz dał mu już ostatnie namaszczenie). Aby nie przerywać zdjęć Coppola ściągnął na Filipiny brata Sheena, który występował jako jego dubler w czasie gdy aktor wracał do zdrowia.

* Marlon Brando niesamowicie przytył; wielokrotnie groził też porzuceniem pracy. Nie pasował na niego żaden z przygotowanych wcześniej mundurów pułkownika Zielonych Beretów. "Dlatego zdecydowałem się kręcić go tylko od klatki piersiowej w górę, co spowodowało, że wyglądał jak olbrzym w typie Paula Bunyana" - mówi Coppola.

* Po trzech miesiącach zdjęć, podczas kręcenia sceny ewakuacji rannych, nad Filipinami przeszedł najgwałtowniejszy od 40 lat tajfun wstrzymując produkcję na sześć tygodni. Jak wspomina współproducent Gray Frederickson, "deszcz był tak gwałtowny, że nie widziało się dalej niż na wyciągnięcie ręki." Prawie wszystkie starannie przygotowane dekoracje Deana Tavoularisa zostały zniszczone i trzeba je było odbudowywać.

* Budżet filmu rozrósł się z 16 milionów dolarów do ponad 32 milionów (Coppola oddał w zastaw hipoteczny wszystko, co posiadał, aby z własnej kieszeni pokryć dodatkowe koszty).

* Jeden z członków ekipy wydawał w czasie produkcji filmu czasopismo "Rumor Control".

* Postprodukcja, trwająca zwykle nie dłużej niż pół roku, ciągnęła się przez ponad dwa lata.

* Dziennikarze rutynowo już tytułowali materiały dotyczące filmu "Kiedy apokalipsa?"

Mimo to w końcu powstał film, który zapisał się w pamięci widzów jako dzieło klasyczne. Został on niedawno uznany przez ekspertów American Film Institute za jeden ze stu najlepszych amerykańskich filmów w historii.

"Jednej rzeczy jestem pewny" - powiedział w 1979 roku Martin Sheen – "To będzie jeden z najgłośniejszych filmów w historii kina". "Czas apokalipsy. Powrót" sprawia, że dyskusja o tym filmie nabiera nowego wymiaru.

Zakończenie nowej wersji filmu

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

"To koniec, mój jedyny przyjacielu, koniec."

"Zakończenie jest takie samo" – mówi Coppola – "Lecz teraz, gdy cały film został swobodniej opowiedziany i nabrał większego rozmachu, wydaje się ono być bardziej właściwe i bardziej satysfakcjonujące niż przedtem."

Gdy "Czas apokalipsy" wchodził w 1979 roku na ekrany kin, wszystkie kopie były w formacie 70 milimetrów – bez napisów początkowych i końcowych (zamiast nich widzom wręczano specjalny program). "Kiedy jednak zapadła decyzja o rozpowszechnianiu 35-milimetrowych kopii, pomysł z programem stracił sens" – tłumaczy reżyser – "Prawdopodobnie popełniłem błąd decydując się umieścić napisy końcowe na tle eksplodującej siedziby Kurtza. Zbudowaliśmy na Filipinach całkiem pokaźne dekoracje na potrzeby filmu, a po zakończeniu zdjęć tamtejsze władze zażądały ich usunięcia. Postanowiliśmy więc plan filmowy wysadzić w powietrze, a całą akcję sfilmować. Jednak widok napisów robił wrażenie nowego zakończenia – zupełnie, jakbyśmy nakręcili dwie wersje: tę bardziej i tę mniej "wojenną". Nie było to moim zamiarem, więc kiedy tylko zrozumiałem, że napisy na tle eksplozji wywołują mylne wrażenie, wycofałem wszystkie kopie i zleciłem umieszczenie napisów na czarnym tle. Chciałem, żeby film kończył się pacyfistycznym akcentem: Willard rzuca broń, po czym to samo robią wszyscy tubylcy. W nowej wersji filmu mniej ściśle trzymamy się założeń gatunku kina wojennego. Ta swoboda czyni film i jego przesłanie bardziej przekonującym. Również zakończenie – tak nietypowe i filozoficzne – wydaje się teraz być zrozumiałe i właściwe."

Więcej informacji

Proszę czekać…