Kiedy umiera żona Walta Kowalskiego, nikt już nie może wmówić mu, że świat jest dobry. To była ostatnia osoba, która miała na niego pozytywny wpływ. Według Walta, wszystko co młode, nie-amerykańskie i mało trzymające się jakiegokolwiek kodeksu, jest złe i nie powinno się tego tolerować. Więc kiedy do mieszkania obok domu Walta wprowadzają się "żółtki", czyli emigranci z południowo-wschodniej Azji, Walt zaczyna się niecierpliwić, ba, wręcz okazuje nienawiść swoim nowym sąsiadom. A do tego jeden z nich, młody chłopak, pod naciskiem miejscowego gangu, próbuje ukraść jego cenny wóz, tytułowego Forda Gran Torino. Jednak pewnego dnia Walt obroni rodzinę sąsiadów przed owym gangiem i postanowi nauczyć młodego Azjatę, jak taki ktoś jak on może przeżyć w USA...
email: nawrocki281@wp.pl

Eastwood, czemuż nas opuszczasz? 8

Zapyziały rasista i weteran wojny w Korei, Walt Kowalski, właśnie stracił jedyne oparcie w swoim życiu, mianowicie ukochaną żonę. Kowalski ma, krótko mówiąc, ciężkie życie, ale dzięki sobie samemu. Nie potrafi dogadać się ze swoimi dorosłymi synami, być może dlatego, iż jeden z nich proponuje mu pobyt w domu spokojnej starości, nie potrafi zaakceptować swoich egzotycznych sąsiadów, którzy są chińskimi góralami z plemienia Hmong. Na dodatek jeden z nich, za namową miejscowego gangu, próbuje zasunąć mu wóz: Forda Gran Torino. Walt początkowo traktuje z niechęcią młodego Chińczyka, który w ramach odkupienia win postanawia u niego pracować. Z czasem jednak zaczyna z nim sympatyzować, a wkrótce postanawia rozprawić się z wyżej wspomnianym gangiem. Cóż, fabuła tego filmu nie jest może czymś odkrywczym, jednak ma swój urok. Tym urokiem mogę bez zająknięcia nazwać samego reżysera, który brawurowo wciela się w rolę zatwardziałego rasisty. Eastwood wielokrotnie udowadniał, że kreacje bezwzględnych, cynicznych twardzieli wychodzą mu najlepiej, a rolą Kowalskiego jeszcze podbudował tę opinię, panującą już w świecie filmu od dobrych kilkudziesięciu lat. Ale przecież ten obraz to nie tylko Eastwood i jego fenomenalna gra. Mamy tu także kilka innych aspektów, na które warto zwrócić szczególną uwagę podczas seansu.

Gran Torino (2008) -

Pierwszą z nich są na pewno świetnie napisane dialogi. Są naturalne, nie "polukrowane", jak to się ma w większości amerykańskich filmów, przeznaczonych dla szerszej publiczności. Bohaterowie klną, ile wlezie, ale nie jest to przeklinanie bezproduktywne. Może to głupio zabrzmi, ale niektóre ostrzejsze kwestie zawierają w sobie więcej prawdy niż długie, kulturalne przemowy, w niepotrzebnie przedłużonych scenach. Szczególnie tę tezę potwierdzają mądrości, serwowane nam przez samego Kowalskiego, który przeżył i widział za wiele, by milczeć. Z czasem zaczyna uświadamiać swojego młodego przyjaciela (jeśli mogę go tak nazwać). A już najbardziej dosadnym przykładem jest scena u fryzjera, jedna z najśmieszniejszych i najlepszych w filmie. Właśnie, co do komizmu. Film jest napakowany humorem po brzegi, choć porusza dość ważne i drażliwe tematy, w których w USA mówi się bardzo niechętnie, a pokazywanie ich we filmie jest już szczytem odwagi obyczajowej. Ale Eastwood nie obawia się krytyki, bo on już robi filmy chyba dla własnej i przy okazji naszej przyjemności. Wracając do humoru, jak już mówiłem, niemal od pierwszej sceny jest on ukazany w bardzo oryginalny sposób. Sroga mina dziadka Walta, gdy patrzy na goły brzuch swojej młodej wnuczki, na pogrzebie swojej żony, wzbudza śmiech, choć w głębi serca czujemy, iż czulibyśmy się tak samo, jak bohater, ukazany na ekranie w sposób nieco przerysowany, ale jednak prawdziwy. Bo tacy ludzie, jak Walt Kowalski, żyją na naszym świecie. W Polsce też. Bo przecież czy nie wyrobiliśmy sobie opinii nietolerancyjnych? Zresztą, wystarczy spojrzeć na nazwisko Walta. Syndrom Polaka. Nieco przewidywalne zakończenie i niektóre dłużyzny zostają puszczone w niepamięć, kiedy przypomnimy sobie co śmieszniejsze sceny i zawarte w nich dialogi, oraz świetną kreację reżysera, który podobno tym filmem żegna się z aktorstwem. Kiedy obejrzałem jego ostatni film, aż mi się ciężko na sercu robi, że ten aktor już ma się więcej na ekranie nie pojawiać.

1 z 2 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 52
Krzyk_Sowy 10

Świetny film. Polecam każdemu obejrzeć.

niebieski_joe 9

Clint – Jak zawsze konkretny i nie owijający w bawełnę Eastwood. Świetny film.

RomekBoryczko

zacny – 9/10 – przyłączam sie do licznego grona osób pozostających pod wrażeniem filmu. Fajne, dobre kino.

pelczyn24 9

9/10 – jak byłem młody nie lubiłem filmów z jego udziałem, sądziłem ze jest słabym aktorem. jednak teraz gdy minęło kilka lat doceniam jego kunszt gre aktorska. super film polecam

Chemas 9

Jak ja uwielbiam tego typu proste, ale jakże refleksyjne filmy. Eastwood jest mistrzem w tej dziedzinie. Ma niesamowity sposób patrzenia na otaczający nas świat. Poza tym nie zgodzę się z tym, że to film jednego aktora.

Więcej informacji

Proszę czekać…