Pomyłka za pomyłką w wyrafinowanym komicznym stylu. 8
W tym roku jesień w polskim kinie jest dość dorodna, jeśli mamy na myśli ilość rodzimych tytułów. Co do jakości nie można się jeszcze wypowiadać. Końcowe słowo może zapaść po ostatnich premierach kończącego się roku.
Do sporej liczby polskich filmów tego sezonu w kinach dokłada się To nie tak jak myślisz, kotku. Główny bohater, Filip Hoffman (Jan Frycz) to człowiek sukcesu. Jest bogatym neurochirurgiem z wielkim domem, drogim samochodem, piękną żoną i piękną kochanką. Z tą drugą postanawia wybrać się nad morze na weekend wmawiając pani Hoffman (Katarzyna Figura), że wyjeżdża na zjazd do Warszawy. Korzystając z absencji męża i jego samochodu, kobieta również decyduje się odpocząć z kochankiem Bogusiem (Tomasz Kot), który przy okazji ucieka po napadzie na bank. Tak się przypadkowo składa, że państwo Hoffmanowie trafiają do jednego hotelu nieświadomi swojej wzajemnej obecności i co ważniejsze osób im towarzyszących. Zamieszanie zaczyna spotkanie z profesorem (Igor Przegrodzki), który pomyłkowo kochankę Filipa bierze za jego żonę. Dopełnieniem rozgardiaszu jest asystent Hoffmana – Bazyl (Jacek Borusiński), który oczekuje na przyjazd swojej narzeczonej Jane (Małgorzata Kocik) i jej ojca (Jerzy Schejbal) i przy okazji rozpędza obłędne koło sprzeczności. Chaos przybiera coraz to bardziej skomplikowane formy, gdy niemal każdy podaje się za kogoś innego. W filmie nie brakuje motywu występującego w setkach innych produkcji – dwie identyczne teczki. W jednej znajduje się referat Filipa, a w drugiej cztery miliony złotych skradzione przez Bogusia. Teczki dodatkowo potęgują zamęt w sytuacji, która wydaje się nie mieć końca.
To nie tak jak myślisz, kotku to komedia nieprzerwanych nieporozumień. Łańcuch pomyłkowych zwrotów akcji wydaje się ciągnąć bez kresu, by w końcu pęknąć w finałowej scenie, która nie jest tak łatwo zrozumiała, a może to tylko ja miałem wątpliwości przy zaakceptowaniu jej. Jednak nawet bez owego zakończenia film warty jest wybrania się do kina. Obraz spełnia wymagania swego gatunku i wywołuje coś więcej niż delikatny uśmiech. Prawdę mówiąc, okazji do parskania śmiechem nie brakuje. Aktorstwem pozytywnie zaskakuje Jacek Borusiński, którego postać, Bazyl, wzbudza najwięcej powodów do chichotu. Katarzyna Figura swoją grą przypomina Rysię z Kilera, a Jan Frycz nie odbiega od standardowych postaci, w które wcielał się w swoich ostatnich filmach, czyli zamożnego i poukładanego mężczyzny sukcesu. Oprócz obsady na tę bardzo dobrą komedię składa się także świetny scenariusz precyzyjnie zaplanowany przez Sławomira Kryńskiego, który jest również reżyserem tej produkcji. Mimo iż fabuła wydaje się przewidywalna, bo widz ma nieustanne wrażenie, że za chwilę pojawi się coś, co jeszcze bardziej pogmatwa akcję, to i tak dostarcza wiele powodów do śmiechu. A przecież o to chodzi w komedii, by podczas oglądania wykorzystywać mięśnie twarzy i przeponę najczęściej jak to tylko możliwe.
Moze mam specyficzne poczucie humoru ale śmiałam się przez caly film.