Kiedy wynalezione zostaje lekarstwo na mutacje, mutanci po raz pierwszy dostają możliwość wyboru: mogą zatrzymać swoje unikalne zdolności, które są jednak powodem ich izolacji i osamotnienia, albo pozbyć się ich i stać się normalnymi ludźmi. Różne punkty widzenia dwóch przywódców mutantów Charlesa Xaviera (Patrick Stewart), który domaga się tolerancji i zgody pomiędzy ludźmi i mutantami oraz Magneto (Ian McKellen), który wierzy, że przetrwać mogą tylko najsilniejsi, doprowadzają do ostatecznego testu: wojny, która ma zakończyć wszystkie wojny.

Rozczarowujący finał znakomicie zapowiadającej się trylogii 6

Bryan Singer nakręcił jedne z najlepszych filmów opartych na komiksie. Udało mu się stworzyć widowiskowe kino akcji, w którym – w przeciwieństwie do większości tego typu produkcji – ważniejsi od efektów specjalnych są bohaterowie i choć prosta, to przemyślana i emocjonująca fabuła.

X-Men: Ostatni bastion (2006) - Hugh Jackman, Patrick Stewart (I), Halle Berry, Kelsey Grammer

Ostatnie ujęcie "X-Men 2", w którym pod powierzchnią Alkali Lake widać kształt Feniksa, dawało przedsmak tego, co miało nastąpić w trzeciej części. Niestety Bryan Singer i scenarzyści wycofali się z projektu, by nakręcić "Superman: Powrót". Jakby tego było mało, nowymi scenarzystami zostali Zak Penn i Simon Kinberg, których dotychczasowa twórczość, poza drobnymi wyjątkami, pozostawiała wiele do życzenia. Pech w dalszym ciągu nie opuszczał trzeciej części przygód mutantów i na kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć z reżyserii filmu zrezygnował Matthew Vaughn ("Gwiezdny pył"), którego ostatecznie zastąpił Brett Ratner (seria "Godziny szczytu").

Wszelkie moje obawy potwierdziły się; "X-Men: Ostatni bastion" okazał się być ogromnym rozczarowaniem i krokiem w tył w stosunku do poprzednich części. Co nie znaczy, że to zły film, bo określenie go takim byłoby niesprawiedliwe i krzywdzące. Nie zmienia to jednak faktu, że jako kontynuacja filmów Singera prezentuje się, delikatnie mówiąc, bardzo słabo.

X-Men: Ostatni bastion (2006) - Halle Berry, Patrick Stewart (I), Hugh Jackman, Ian McKellen

Aktorsko "Ostatni bastion" stoi na podobnym poziomie, co pierwsze dwie części. W końcu trudno, by aktorzy pokroju Jackmana, Berry czy McKellena nagle zaczęli gorzej grać swoje postacie, chociaż ogólne wrażenie psują upstrzone banałami dialogi, które przyszło im wypowiadać. Strona realizacyjna również jest bez zarzutu, chociaż nie ma tu ani jednej sceny, która choćby dorównywałaby tym z "X2", jak chociażby zamach na prezydenta, ucieczka Magneto z więzienia czy sekwencja z tornadami. Także sceny walk nie umywają się do pojedynków, które Wolverine stoczył z Mystique i Lady Deathstrike, co nie znaczy oczywiście, że jest źle. Film Ratnera prezentuje się o niebo lepiej od koszmarków pokroju "Fantastycznej Czwórki".

To, co najbardziej zawiodło w "X3", to scenariusz. Jak na finał trylogii, przedstawia się on wyjątkowo skromnie. W ogóle "Ostatni bastion" sprawia bardziej wrażenie autonomicznego filmu, aniżeli sequela kontynuującego wątki dwóch pierwszych filmów, który powinien być kulminacją i niejako podsumowaniem, niezależnie od tego czy miałyby powstać kolejne części. "X2" ciekawie i konsekwentnie rozwijał relacje między bohaterami, czego przykładem interesujące "coś" łączące Wolverine'a i Mystique, czy choćby drobne spięcie między Rogue a Magneto, nawiązujące do tego co wydarzyło się w pierwszej części. Tutaj tego nie uświadczymy, bo film Ratnera zdaje się ignorować wszystko to, co było wcześniej. Scenarzyści pamiętali tylko o Pyro, który zdradził drużynę Xaviera i przyłączył się do Magneto. Ale i z tego nie wynika nic poza efektownym, ale niezbyt emocjonującym pojedynkiem dawnych przyjaciół, zakończonym marnym one-linerem.

X-Men: Ostatni bastion (2006) - Hugh Jackman, Famke Janssen, Halle Berry

Także powrót Jean Grey rozczarowuje i stanowi kolejny dowód na to, z jaką dowolnością scenarzyści potraktowali filmy Singera. "X2" wyraźnie sugerował, że Jean Grey wkroczyła na kolejny poziom ewolucji, tymczasem Penn i Kinberg zaserwowali wyjątkowo głupi wątek rozdwojenia osobowości. Zabrakło również znanego wszystkim fanom ognistego Feniksa wokół Jean, którego widzieliśmy przecież w zakończeniu drugiej części. Filmowy Feniks tak naprawdę daje o sobie znać zaledwie w dwóch scenach i sprawia wrażenie drugoplanowego wątku, który zamiast być motorem fabuły, jest tylko potraktowanym po macoszemu dodatkiem do niej.

W "X3" pojawia się mnóstwo nowych postaci. Jednak scenarzyści nie dali widzom szansy, by dowiedzieli się o nich czegoś więcej poza tym jaką dysponują mocą. W tym miejscu po raz kolejny daje o sobie znać niedopracowanie i skrótowość scenariusza - chyba wszyscy fani czekali, by w końcu zobaczyć na ekranie Angela. I zobaczyli... w kilku krótkich scenach. Co prawda jego historia ściśle łączy się z wątkiem lekarstwa cofającego mutację, ale i to – znowu – potraktowano ledwie szkicowo. Za to z niewiadomych przyczyn zignorowano wprowadzonego w "X2", teleportującego się Nightcrawlera (świetny w tej roli Alan Cumming), zupełnie jakby go w ogóle nie było.

X-Men: Ostatni bastion (2006) - Halle Berry, Elliot Page, Shawn Ashmore

O kolejnych wadach "Ostatniego bastionu" wynikających z pisanego na kolanie scenariusza można by pisać jeszcze długo. Mimo wszystko "X3" sprawdza się jako efektowne kino rozrywkowe; miejscami nawet, głównie dzięki aktorom, na krótko daje się odczuć magię poprzednich części. Trudno mi jednak nie myśleć, jak wspaniały byłby to film, gdyby nie zmarnowano tkwiącego w nim potencjału.

3 z 4 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 50
Maciek_Przybyszewski 4

Najsłabsza część – Według mnie to najsłabsza część trylogii. Nie wciągnęła mnie jak dwie poprzednie, nie mówiąc już o Wolverine: Geneza, który to "trójkę" przerasta o dwie głowy.

pajki_filmaniak 7

jestem fanem serii i kolejny udany x men nie zawiodłem się 7/10

ZIOM68 8

X-Men: Ostatni Bastion – względem mnie jest lepszy od części pierwszej i jednocześnie drugiej. Film bardzo mnie wciągną w wir emocji i bardzo mnie zaciekawił, sporo kwestii właśnie tutaj zrozumiałem, choć są sytuacje – sceny, które jeszcze nie rozumiem. To jest bajkowa powieść komiksowa więc można powiedzieć, że wszystkie chwyty są tu dozwolone, efekty specjalne na bardzo wysokim poziomie wzbogacone dodatkowo dobrą grą aktorów. Jest tu pokazana bardzo potężna moc niektórych mutantów gdzie pomimo różnych mocy, chcą się zjednoczyć po śmierci profesora Charlesa Xaviera – czy wymieniony tu profesor i założyciel szkoły Mutantów – faktycznie zginął, czy może jego podświadomość znalazła inne ciało – bo przecież o tym na jednych z wykładów nauczał, (że być może jest to możliwe). Polecam ten film i jednocześnie pozdrawiam fanów tego rodzaju i gatunku filmowego.

Karina85 10

ekstra,ekstra polecam:) – rewelacja,uwielbiam x-mena wszystkie czesci poprostu trzeba kazda obejrzec:)

marcin_marcinek 10

X-Men: Ostatni bastion (2006) – Zarąbisty 10/10

Więcej informacji

Proszę czekać…