Miłośnicy komiksów, Clive oraz Graeme, wybierają się na festiwal Comic-Con. Podczas podróży spotykają kosmitę Paula, któremu postanawiają pomóc dostać się na ojczystą planetę.
Simon Pegg i Nick Frost znowu w duecie, tym razem jako maniacy s-f, którzy wyruszają na pielgrzymkę do samego serca legend o amerykańskim UFO - Strefy 51. Tam właśnie natykają się na przemądrzałego kosmitę, Paula (w oryginale głos - Seth Rogen), który zabiera ich na szaloną wycieczkę. Kiedy bohaterowie borykają się z tym jak odesłać Paula do domu, mały zielony kosmita postanawia pomóc odludkom i zrobić z nich intergalaktycznych bohaterów. opis dystrybutora
Dla mnie mimo wszystko 8/10. Co prawda pozostaje w tyle za "Wysypem…" i "Hot Fuzz", ale zdecydowanie jest to jedna z lepszych komedii jakie widziałem ostatnimi czasy. Czasem bywa gorzej (żarty a propos orientacji chłopaków i przekleństw), czasem lepiej (gag z donutami, Jezus strzelający do Darwina), na dodatek sporo nawiązań do klasyki SF (nawet motyw z "Rocky Horror Picture Show" się załapał) i przede wszystkim bardzo dobre aktorstwo – przerysowane i komiksowe (w końcu to opowieść o nerdach). No i trudno nie polubić tego podejścia do kwestii fanów fantastyki (a właściwie to nerdów) – niby sypią się złośliwości, ale widać, że wszystko jest z przymrużeniem oka. Dla mnie bardzo dobra rzecz.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Proszę czekać…
8/10 – Może aż 8 na 10 to lekka przesada, ale naprawdę dobrze się bawiłem, chyba jestem zbyt wyrozumiały dla tria Pegg-Frost-Rogen. Zresztą ten ostatni kradnie całe show, wynagradza wszystkie nierówności czy powtórzone dowcipy (mam wrażenie, że każda z postaci odegrała gag o trzech cyckach) a kosmity w jego wykonaniu naprawdę ciężko nie polubić. To typ humoru charakterystyczny dla komedii z Rogenem dominuje w tym filmie, tym razem wielbiciele "Shaun of the Dead" i "Hot Fuzz" nie znajdą tu nic dla siebie.
Do tego mamy przyzwoity twist pod koniec, całą masę nawiązań do klasyki SF (świetna scena z Peggiem i Frostem odtwarzającymi najgorszą scenę walki w historii kina) i sympatyczne cameo Bardzo Znanego Reżysera.