Spore rozczarowanie i niekonwencjonalne pomysły wywołujące zdziwienie i salwy śmiechu. 4
Po sukcesie filmów z Godzillą i rosnącym zapotrzebowaniu na produkcje z gigantycznymi potworami wytwórnia Daiei zaczęła tworzyć własne monstra, wypuszczając co jakiś czas kolejne filmy z różnorakimi stworami. Najsłynniejszym z nich był właśnie Gamera, który jako jedyny doczekał się serii kontynuacji a nawet remake'u.
Zasadniczo film nie różni się niczym specjalnym od podobnych produkcji i jest do bólu przewidywalny. Akcja skupia się na gigantycznym, prehistorycznym żółwiu, który zostaje przebudzony ze swojego snu, przez działanie człowieka. Monstrum żywi się wszelkimi rodzajami energii, więc niszcząc wszystko na swojej drodze, przechodzi od punktu A do punktu B. Jak to zwykle bywa, do akcji wkracza wojsko i niezawodni japońscy naukowcy próbujący – w niezwykle karkołomnych planach – powstrzymać potwora.
„Gamera” to film z jednej strony czerpiący garściami z podobnych tytułów, by z drugiej zaskoczyć widza idiotycznymi pomysłami. To, że gigantyczny żółw chodzi sobie dziarsko na dwóch nóżkach, jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale przy scenie, gdy zaczyna latać, a z jego odnóży zieją płomienie, już nie do końca. Oczywiście jest to zabawne, ale nie taki był zamysł twórców. Równie bezmyślnie wypada wątek kilkuletniego chłopca, który zostaje uratowany przez potwora niszczącego wszystko inne.
Sporo uwag miałbym również do samego wyglądu stwora. Od początku wygląda on topornie i gumowo, co nijak się ma do współczesnych produkcji, ale wypada kiepsko nawet przy filmach podobnych rocznikowo. O niebo lepiej prezentują się scenografia – jak zwykle wykonane z należytą uwagą detale.
Jako fan tego typu produkcji spodziewałem się znacznie więcej po tak znanym potworze jak Gamera. Niestety, film nie tylko nie przetrwał próby czasu, ale jest po prostu kiepski. Marny scenariusz, przeciętna gra aktorów i mocno naciągany, gumowy potwór – to wszystko, co może nam zaoferować. Co gorsza braki funduszy sprawiły, że jest on dostępny jedynie w czarno-białej wersji.
Nie ma startu do 1 Godzilli, ani trochę grozy Gamera nie wywołuje, scen z nią samą też mało, do tego dzieciak strasznie irytujący, nie wiem na co jego rola.