Życie złe aż do szpiku kości 8
W jednej ze scen Ree, główna bohaterka grana przez Jennifer Lawrence zostaje dotkliwie pobita, to jednak już nie pierwszy raz kiedy życie daje jej w kość. Ojciec jest miejscowym mało obrotnym dilerem, matka zbyt często próbowała tego co ojciec wyprodukował i myślami jest teraz w swoim własnym, lepszym świecie. W tym realnym, gorszym to Ree zajmuje się swoim rodzeństwem, domem i próbuje walczyć z biedą. Jakby tego było mało ojciec zastawia dom na poczet kaucji i znika bez śladu. Ree musi więc odnaleźć ojca aby skłonić go do stawienia się w sądzie i zapobiec komorniczej egzekucji. Będzie to wędrówka równie mroczna jak interesy i życie członków jej rodziny.
Brzmi to jak smętny, niezbyt zachęcający do obejrzenia dramat o zakamarkach Śląska? Prawdopodobnie tak, jednak na szczęście reżyserce udało się utrzymać zainteresowanie widza. Debra Granik łączy portret smutnego życia bez perspektyw z zagadką kryminalną i elementami kina drogi, dużo uwagi poświęca sportretowaniu kobiet w rodzinnych stronach Ree. To osoby silne, skore do przemocy, ale tak naprawdę całkowicie podporządkowane mężczyznom. Główna bohaterka próbuje uciec od tego schematu poprzez wstąpienie do armii, to wydaje jej się najlepszym sposobem na wyrwanie się od nieuchronnego losu (a w pewnym momencie filmu także najlepszym sposobem zarobienia potrzebnych pieniędzy). Ree jest w połowie drogi, znajduje się pomiędzy losem swoich sąsiadek a cichym marzeniem o wyrwaniu się z pustki. Film daje raczej jednoznaczną odpowiedź na pytanie którą ze ścieżek potoczy się jej życie...
Oczywiście najmocniejszą stroną "Winter's Bone" nie jest tempo i zaskakujące zwroty akcji, ale aktorstwo. Mamy tu świetną, mam nadzieję, że zauważoną przez oskarową akademię rolę Jennifer Lawrence. Jej postać to przedwcześnie dojrzała kobieta w ciele 17-latki, taka też jest jej rola, poważna, skupiona, jakby trochę niepasująca do tak młodej aktorki. Na przeciwnym biegunie kariery, ale na tym samym, wysokim poziomie aktorstwa znajduje się John Hawkes , doświadczony aktor epizodyczny, którego nazwisko kojarzy chyba niewielu. Jego uzależniony od amfetaminy Teardrop na początku tylko odpycha, potem zaczyna budzić sympatię, a pomaganie Ree staje się dla niego pewnego rodzaju odkupieniem za grzechy swoje i brata. Świetnym aktorskim popisem jest ostatnia scena filmu, Teardrop wie, że wiedza którą posiada to dla niego wyrok śmierci, on i Ree bez słów zdają sobie sprawę, że to ich ostatnie pożegnanie.
Warto zobaczyć ten film, dzięki wysiłkom reżyserki i aktorów ucieka on od taniego dramatu o szarej prowincji w stronę najważniejszych filmowych nagród.
8/10 – Świetny film o małej zamkniętej społeczności rządzącej się swoimi własnymi prawami.Obraz jakże innej Ameryki od tego co przeważnie oglądamy.Tu nie ma lukru i plastyku tylko twarda walka o przeżycie i obowiązki jakie spadły na barki nastoletniej dziewczyny.Naprawdę warto obejrzeć choćby nawet po to aby zobaczyć tą inną Amerykę.