Jedyny z serii film, który nie opowiada o Michaelu Myersie. Firma Silver Shamrock produkuje popularne maski halloweenowe, które z chęcią rodzice kupują swoim dzieciom. W telewizji, puszczana jest reklama, której piosenka mówi by wszystkie dzieci w maskach zasiadły przed telewizorem o godzinie dwudziestej pierwszej. Tymczasem do Santa Mira - miasta gdzie mieści się Silver Shamrock - przyjeżdża Dan z przyjaciółką Ellie, próbujący wyjaśnić tajemniczą śmierć jej ojca. Jedyne co wiedzą, to że jej ojciec przed śmiercią odebrał maski od tej firmy i dowiedział się o czymś, czego wiedzieć nie powinien. Później odkrywa, że właściciel Conal Cochran, jest wyznawcą tajemniczej sekty, a podziemiach firmy mieści się kamień z kręgu Stonehenge. Popularne maski mają wypuścić śmiertelną substancję, która zamienia głowy dzieci w węże i inne obrzydliwe robale, a za tą metamorfozę winna będzie piosenka, przed którą zasiądą dzieci wieczorem.... Dan musi powstrzymać go i uratować przyszłość swoich i innych dzieci. Timothy
Na tle innych horrorów z lat 80’ wypado kiepsko. – Sam tytuł ma już dwie, poważne wady. Po pierwsze "Halloween 3", oprócz tego, że akcja dzieje na 8 dni do i w samo Święto Halloween i to, że w pubie widzimy zapowiedź "Halloween" w reżyserii Johna Carpentera, to tak naprawdę ta część więcej wspólnego nie ma z dwoma poprzednimi. Po drugie podtytuł "Sezon czarownic", skąd się on w ogóle wziął?, w filmie nie było żadnych czarownic, ani pokrewnych z nimi tematów. No, ale za tytuł filmu nie będę oceniał. Dobra muzyka Johna Carpentera i Alana Howartha, w szczególności ta z reklamówki telewizyjnej, nadała dość dobry klimat. Fabuła średnia, aczkolwiek z zamierzenia wydaje mi się, że miała być znacznie lepsza. Efekty słabe, aktorstwo poza Tomem Atkinsem także. Sceny które powinny być chociaż troszeczkę krwawe nie są, gdyż reżyser wolał, abyśmy oglądali tylko trzęsące się nogi ofiar. Ogólnie film wypada średnio, aczkolwiek warto go obejrzeć, bo jednak kilka (2-3) ciekawych scen można zobaczyć.
Przed chwilą spojrzałem na budżet – 2,5 mln dolarów. Na co oni te pieniądze wydali? Jedynce co mi na myśl przychodzi to scenografia, nic więcej. Jedynka kosztowała 325 tys. dolarów i powstało arcydzieło horroru. Dwójka tyle samo co trójka, a w dwójce jest lepszy klimat, lepsi aktorzy……
Dno!!!! – No tak film zupełnie nie związany z poprzednimi częściami cyklu. Wydaje mi się, że był to w swym rodzaju chwyt tym bardziej, że Halloween odnosił wtedy może nie aż takie sukcesy ale miał spore zainteresowanie. Poza tym bardzo słaba realizacja , pozbawiona logiki akcja przerywana makabrycznymi efektami. Ponoć film oparto na interesującym scenariuszu, jednak przeróbki dokonane przez producentów zmieniły całkowicie sens utworu. Autor pierwowzoru, Nigel Kneale wycofał swoje nazwisko z czołówki.
Pozostałe
Dobry film ale to nie ma nic wspólnego z serią o tajemniczym mordercy.