X-Men: Ekstraklasa 9
Oglądanie ekranizacji komiksów w polskich kinach ma swój specyficzny smaczek. Jest to smaczek zapewne porównywalny z tym jaki amerykański widz odczuwa oglądając skomplikowany albański dramat psychologiczny. Komiksowy film wyświetlany jest w najmniejszej sali w najciemniejszym zakątku multipleksu a zgromadzeni widzowie (jednak nie w ilości większej niż 15 osób) wymieniają między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Wszyscy wiedzą po co tu się zgromadzili, zdają sobie sprawę z dziwaczności odprawianego rytuału i z tego, że są postrzegani jak dzieci przez dorosłych skręcających właśnie na seans Kung Fu Pandy 2... Przy odrobinie szczęścia zobaczysz jak taki nerd jak Ty komiksowy widzu będzie wyglądał za 10 lat lub jaka będzie uroda twojej przyszłej żony. Do czasu aż zgasną światła a po kilku nieobchodzących nikogo reklamach wśród których jest zarówno Harry Potter, lek na potencję i pieprzna komedyjka z Anną Faris (w sumie można by to wszystko połączyć) pojawia się logo Marvela...
Wspominałem już, że miałem jednak nie iść na ten film? Ani zwiastuny ani plakaty przygotowane przez zagrożonych kiblowaniem z informatyki licealistów, ani logo wytwórni nie zapowiadały niczego dobrego. Podobnie jak doniesienia o kręconych w panice dokrętkach. Jednak jakimś cudem powstał fantastyczny film rozrywkowy, nie unikający także poważniejszych szlaków, które starał się wyznaczać Bryan Singer. Reżyser pierwszych dwóch filmów o komiksowych mutantach interpretował ich problemy społeczne poprzez inność i nie akceptację reszty społeczeństwa. Można było w tym być może słusznie doszukiwać się echa homoseksualnej orientacji reżysera jednak zostawmy te śliskie tematy bo znany ze swoich mniej lub bardziej skrajnie prawicowych poglądów Matthew Vaughn postawił na kompleksy wynikające z czystej fizyczności i również wygrał. Raven grana przez Jennifer Lawrence i Hank w interpretacji Nicholasa Houlta cierpią z powodu swojej fizycznej odmienności, chcieliby prowadzić normalne nastoletnie życie. Ktoś może powiedzieć, że jedno może kontrolować swój wygląd a u drugiego dziwaczne fizycznie są tylko jego stopy to jednak szczególnie Raven zazdrości Xavierowi pozornej normalności, to co spotyka potem Xaviera wydaje się jego własną "klątwą" niejako zgodnie z jej życzeniem nabywa on fizyczną ułomność. Chyba dopiero wtedy może on w pełni zrozumieć swoich podopiecznych.
Przytoczony Xavier to świetna rola Jamesa McAvoya, w jego interpretacji profesor jest charyzmatyczny, błyskotliwy, widać, że sam aktor bawi się rolą i łatwo uwierzyć w to, że młodzi mutanci poszli za jego głosem. Słowa uznania należą się też Kevinowi Baconowi który jest naprawdę znakomity jako elegancki nazistowski zbrodniarz Sebastian Shaw. Jednak całe show bez wątpienia kradnie Michael Fassbender, aż widz chciałby dać mu kategorię R i patrzeć jak wymyślnie oczyszcza świat z nazistowskich śmieci. Co ciekawe jego najlepsza scena znowu związana jest z piciem piwa. Sam film obfituje w wiele świetnych małych scen, jak na przykład wizyta Charlesa i Erica w klubie ze striptizem czy słynne już cameo które idealnie spełniło swoje zadanie na kinowej sali (na około 15 obecnych osób 14 się śmiało a jedna chrapała). Uważny widz dopatrzy się jeszcze dwóch gościnnych występów postaci znanych z innych filmów.
Oczywiście Pierwsza klasa to nie tylko świetne aktorstwo, socjologia w komiksowym świecie czy rozprawa z nazistami ale także a dla niektórych przede wszystkim efekty specjalne. Te są bardzo poprawne, bez wodotrysków ale i bez jakichś szczególnie zepsutych ujęć. Właściwie w oczy rzuciły mi się tylko wyjątkowo sztucznie niszczone CGI palmy, może też moce Sebastiana Shawa można było przedstawić ciekawiej.
Podsumowując może przesadą byłoby nazwanie nowych "X-Menów" Watchmenami Snydera w wersji light (chociaż kontekst historyczny bardzo zgrabnie ubarwiono fantastyką), ale na pewno poziom dobrego, niegłupiego rozrywkowego filmu został osiągnięty. Zresztą Michael Bay mógłby się uczyć od Vaughna jak błyskotliwie wprowadzać elementy humorystyczne do swoich filmów. Z chęcią zobaczyłbym sequel, z chęcią zobaczyłbym znowu Fassbendera pijącego piwo w Argentynie, ale niestety jak na razie doniesienia z amerykańskich kin nie napawają optymizmem. Czyżby wytwórnia Fox miała powrócić do swojej formuły superprodukcji którą niestety testowała już na mutantach w X-Men: Ostatni bastion i X-Men Geneza: Wolverine? Chyba każdy widz X-Men: Pierwsza klasa ma nadzieję, że tak się nie stanie.
Nie jestem fanem filmów utworzonych na tle komiksów a mimo to jednak polecam – super efekty specjalne a fabuła tego filmu jest ciekawa; jednocześnie zauważyłem w tej części filmu całkiem inną obsadę w stosunku do poprzednich odcinków. Prawdopodobnie oglądnę całą serię bo dobrze się ogląda – pozdrawiam fanów tego gatunku filmowego.