Wielodzietna rodzina Gallagherów to chodząca patologia: kradną, kłamią, piją, prowadzą nielegalne działalności... Ojciec (William H. Macy) wiecznie chodzi pijany po okolicy, szukając okazji do zdobycia łatwych pieniędzy, aby mieć się za co napić. W domu pojawia się głównie, kiedy przychodzi renta. Jego żona opuściła rodzinę bez słowa parę lat temu. Wszystkie obowiązki związane z wychowaniem pozostałych dzieci i utrzymaniu domu spadły na najstarszej Fionie (Emmy Rossum). Beznickowy
I to nie tylko moja opinia. Średnia ocen na wielu portalach filmowych przeważa na korzyść amerykańskiej wersji. Amerykańska wersja nie straciła ducha Gallagherów, czyli twórcy Paula Abbotta, który pracuje przy obu serialach. W wersji US wspomaga go stary wyga amerykańskich seriali, czyli John Wells. Ponadto musisz zobaczyć Joan Cusack w roli Sheilii, to po prostu wymiękniesz :D
↔ Ja jednak nie dałem skusić się reklamie, i nie żałuję.
↔ Przynajmniej póki co, jestem przy pierwszy sezonie ale jakoś strasznie ciężko mi to wchodzi.
↔ Angielska wersja (przynajmniej gdy obejrzana jako pierwsza) jest o niebo lepsza. Tamten Frank to inteligentne wcielenie zła, a nie zabawny przygłup. Sąsiedzi są o wiele fajniejsi i dzieci są o wiele bardziej ze sobą zgrane… Nie wiem jak z realizmem wersji amerykańskiej, bo tam mnie jeszcze nie było i nie mogę stwierdzić, ale Anglia jest taka jakbyś stał w ich ogródku.
Pozostałe
Świetna zabawa – Mimo że jest to remake (niemal kopia) brytyjskiego serialu, to jest o wiele lepiej zrobiony od pierwowzoru, dlatego bardziej amerykańską produkcję bym polecał na rozpoczęcie przygody z Gallagherami. Świetna rola Williama H. Macy. Za każdym razem, gdy go teraz widzę, to przypomina mi się jego "przepita morda". Poza nim znajdzie się tutaj jeszcze wiele zabawnych i ciekawych postaci oraz przezabawnych scen.
9/10