Frida

7,2
Opowieść o burzliwym romansie słynnej malarki Fridy Kahlo z jej mentorem i kochankiem Diego Riverą. Fascynacja Fridą Kahlo rosła w miarę jak odkrywano jej złożoną osobowość. Jej walka, cierpienie, wiara, miłość, jej burzliwy związek z Riverą, rewolucyjne poglądy i niezwykły styl jej malarstwa, stworzyły podstawę prawdziwej legendy. Za swą bohaterkę ogłosił ją amerykański ruch feministyczny. Nawet świat mody nie oparł się tej fasynacji lansując modę na „piękną, aztecką dziewczynę”.

"Obraz tętniący kolorami". Niezwykła historia. Niezwykłe zdjęcia

Zarówno operator Rodrigo Prieto, jak również autor scenografii Felipe Fernandez i dyrektor artystyczny Bernardo Trujillo są zgodni co do tego, że praca z Julie Taymor i Salmą Hayek była zarówno pasjonującym zajęciem, jak i przeżyciem, które napawało ich dumą z dorobku kulturalnego rodzimego kraju.

"Opowiadamy historię dwojga artystów, postaci niezwykle ważnych dla Meksyku, o których wiedziałem od dziecka" – mówi Prieto, znany ze zdjęć do filmów Amores Perros i Grzeszna miłość. "Czuliśmy ciążącą na nas odpowiedzialność za to, by opowiedzieć ją dobrze, zrobić wszystko, na co nas stać. Oprócz przedstawienia wydarzeń z życia Fridy, chcieliśmy wniknąć w świat jej myśli i uczuć. Kiedy poznałem Julie Taymor i po raz pierwszy rozmawialiśmy o tym projekcie, byłem pod wielkim wrażeniem jej pomysłów na temat ruchu i prędkości kamery, barw i światła, środków wizualnych służących odmalowaniu tego, co dzieje się w ludzkiej duszy".

"Nigdy przedtem nie pracowaliśmy ze sobą, ale zgraliśmy się od pierwszych chwil" – opowiada Taymor o współpracy z Prieto. "Natychmiast dostrzegłam w nim artystę. Sporo dyskutowaliśmy o odwzorowaniu rzeczywistości tamtych czasów, o pokazaniu subiektywności widzenia obrazem filmowym, o tym, jak kamera ma patrzeć oczami Fridy".

"Miałem wcześniej w rękach książkę o twórczości Julie Taymor. Bardzo mi zależało na tym, by z nią pracować" – mówi Fernandez. "Miałem już okazję kręcić film z Salmą i od tego czasu się przyjaźnimy. Nie muszę dodawać, że jako artysta od dawna znam i bardzo lubię malarstwo Fridy Kahlo i Diego Rivery. Kiedy dowiedziałem się, że Salma i Julie realizują film na temat Fridy i Diego, przygotowałem prezentację, całe dossier niczym nowicjusz, tak bardzo pragnąłem wziąć w tym udział. Praca przy tym filmie była dla mnie świętem i zaszczytem, dlatego wraz z całym swoim działem dzień w dzień dawałem z siebie wszystko. Wszyscy jesteśmy dumni i szczęśliwi z uczestnictwa w tym niezwykłym przedsięwzięciu".

Taymor i Prieto przedstawili świat Fridy zdecydowanymi, pełnokrwistymi kadrami, stosując niefiltrowane światło słoneczne i żywe, rozjarzone kolory Meksyku. "Mówiliśmy o tym, że należy wykorzystać bogate, nasycone barwy z jej obrazów" – wyjaśnia Taymor. "W tym celu musieliśmy usytuować plenery w czystych okolicach, choćby dlatego, że w mniej zapylonym powietrzu lat 20 - tych kolory były na pewno ostrzejsze".

Prieto dodaje, że ta decyzja stylistyczna podyktowana była także lekturą jej listów i dzienników. "W swoich obrazach raczej nie stosowała mocnego światłocienia, ale wiemy o tym, że była bardzo wyczulona wizualnie na światło i siłę koloru. Wiele mówiła o tym, jak po wypadku, któremu uległa w młodości, zmieniła się je j percepcja kolorów. Wzięliśmy to pod uwagę w filmie".

"Frida opowiadała o tym później w wywiadach, opisała te wrażenia także w liście do Alejandro Gomeza Ariasa, chłopaka, z którym była wówczas związana. W momencie wypadku kolory nagle zgasły, kolory stały się ostrzejsze, a życie straciło swą tajemniczość: stało się blade, cienkie i prawie przezroczyste".

Aby oddać to wrażenie na taśmie filmowej, Prieto rozjaśnił światło i nasilił lśnienie bieli w scenach szpitalnych i następujących bezpośrednio potem. Taymor umiejętnie akcentowała cienie, o których Prieto mówi, że "budują tajemniczość wnętrz, w których zawsze są miejsca ciemne: nie wiesz, co tam jest, a to budzi twoją ciekawość".

"To nie jest film biograficzny". Julie Taymor koncepcja filmu

Reżyser Julie Taymor, otoczona powszechnym uznaniem krytyki i publiczności po wystawieniu na Broadwayu "Króla Lwa" i po swoim debiucie reżyserskim, jakim był Tytus Andronikus, zasłynęła ze swego talentu do opowiadania wizyjnych i sugestywnych, surrealistycznych historii. Ze swą śmiałą wyobraźnią i umiejętnością tkania barwnych, fascynujących narracji, Taymor była doskonałym kandydatem do roli reżysera Fridy.

"Julie Taymor jest szczególnie predysponowana do tego, by rozumieć do głębi niezwykły świat Fridy: z racji tego, że jest wybitną artystką i kobietą, z racji swego doświadczenia i wyobraźni" – mówi Salma Hayek. "Frida jako malarka patrzyła na rzeczywistość inaczej niż większość z nas, pojmowała go w bardziej graficznych kategoriach. Julie ma swój styl, potrafi przenieść go do medium, takim jest film. Wie, jak ukazać cierpienie Fridy, zna jej myśli i uczucia, jakie ogarniały ją w trakcie godzin spędzanych przy sztalugach ".

"Kiedy patrzy się na obrazy Fridy, czuje się ciężar ich znaczenia, zawarte w nich niemal histeryczne napięcie. Całkiem powszednie przedmioty bywają poprzestawiane i umieszczone w kontekstach, które powodują, że zza oczywistości świata przedstawionego przenika przedziwna tajemnica" – mówi Ashley Judd, która zagrała w filmie włoską artystkę -fotografika, Tinę Modotti. "Wydaje mi się, że Julie ma dar niezbędny do tego, by zaszczepić filmowi ten najwrażliwszy wymiar malarstwa Fridy. Potrafi ożywiać spektakl choreografią ruchu i choćby w ten sposób narzucać na rzeczywistość nadrealny czar, tak znamienny dla Fridy".

Jednak powód zainteresowania Julie Taymor reżyserią tego filmu był zupełnie inny: chodziło o złożoność jej stosunków z mężem. "Najbardziej pociągała mnie historia miłości Fridy i Diego" – wyjaśnia. "Jakże często w typowych romansach historia jest najprostsza z możliwych: chłopiec spotyka dziewczynę, zakochują się, są ze sobą i już. I pokazuje się, jak spędzają pięć dni lub pięć miesięcy. A tu mamy głęboką, piękną, bolesną i intrygującą historię".

Za wątek cierpienia w ich małżeństwie odpowiedzialny był głównie romans Diego z Cristiną, siostrą Fridy. Zdaniem Taymor, ten nietakt pozwolił wydobyć w filmie motyw relacji między wiernością a lojalnością. "Siłą historii ich związku jest to, że dzięki prawdziwej, głębokiej miłości potrafili przezwyciężać złamane obietnice, niezliczone niewierności z obu stron, burzliwe starcia, rozstania, wreszcie rozwód" – mówi Taymor. "Historia ta zamknęła się w ciągu czterech ostatnich lat życia Fridy, gdy coraz bardziej chora i przykuta do łóżka, uzależniona była od morfiny. Wtedy Diego wrócił i był przy niej do końca. Tak naprawdę, nie mogli bez siebie żyć".

Taymor bardzo zależało również na tym, by w twórczy i ciekawy sposób przedstawić zdarzenia i przeżycia leżące u źródeł najbardziej autobiograficznych obrazów Fridy. "Mówiła, że te obrazy były jej rzeczywistością, że mówią prawdę bezpośrednio, w sposób, którego sama doświadczała" – komentuje reżyser. "Nie chciałam poprzestać na zwykłym filmie biograficznym, chciałam się skupić na związkach artystki i jej sztuki. Frida nie tylko malowała pod wpływem wydarzeń ze swojego życia, co więcej, przenosiła na płótno własne emocje. Mój pomysł zakładał pokazanie nie tylko człowieka - artysty, lecz także procesu tworzenia".

"Przekładając moją koncepcję filmu na słowa, planowałam urozmaicanie epizodów realistycznych przez wplatanie obrazowania surrealistycznego, w rodzaju trójwymiarowych żywych obrazów" – wyjaśnia Taymor. "Fragmenty jej obrazów mają się rozwijać na waszych oczach tak, jak widziała je Frida w procesie tworzenia, zarówno w warstwie narracyjnej, jak i podświadomej". Przykładem zastosowania tego stylu przedstawiania jest epizod nowojorski. "Z pomocą Amoeba Proteus, studia specjalizującego się w efektach specjalnych, zaprojektowaliśmy sekwencję ich podróży przy użyciu środków minimalistycznych, a zarazem bardzo nietypowych. To rodzaj plakatu-collage’u w stylu charakterystycznym dla rosyjskiego konstruktywizmu tego okresu, ale ożywiony, przewijający się niczym ruchomy zwój, zestawiony z fragmentów dokumentalnych fotografii i klisz filmowych z epoki. W ten sposób staraliśmy się oddać bogactwo, rozmaitość i wyrywkowość wrażeń."

"Frida zastosowała podobną technikę collage'u w swoim obrazie, np. w Tam wisi moja suknia (Nowy Jork). Frida i Diego Riverowie (portret ślubny), Autoportret ze ściętymi włosami, Dwie Fridy, Złamana kolumna i Sen, to kolejne jej dzieła, które wybrałam jako pomocne przy opowiadaniu historii o niej. Każdego użyłam inaczej, w innym stylu; każdy pojawia się w filmie jako ślad innego emocjonalnego wydarzenia, które stało się jego katalizatorem".

Przedstawienie na ekranie długiej i złożonej historii artystki wymagało mocnego, dobrze skonstruowanego scenariusza, pozwalającego utrzymać uwagę widza przez cały tok narracji. Jak komentuje Julie Taymor: "Zdecydowałam się reżyserować ten film, wiedząc, że będzie się opierał na znakomitym szkicu scenariuszu pióra Rodrigo Garcii. Jednocześnie trzeba wspomnieć o ogromnej pracy, jaką włożył Edward Norton, dokonując korekt i poprawek, dzięki którym wszystko zagrało tak, jak powinno".

Kiedy Taymor przystąpiła do pracy, postawiła jeden warunek: prowadzeni przez nią aktorzy powinni dysponować wiedzą na temat sztuki malowania. Warunek, wydawałoby się, prosty, niełatwy jednak do spełnienia, bo w przeciwieństwie do niej ani Hayek, ani Molina w życiu nie wzięli do ręki pędzla. Reżyser była nieustępliwa: uznała, że lekcje malarstwa nie tylko pomogą im lepiej zrozumieć prawdę na temat odtwarzanych postaci, lecz także podniosą autentyczność filmu.

"Salma odkryła w sobie zdolności, których istnienia do tej pory nawet nie podejrzewała" – mówi Molina o ich wyprawie w świat sztuki.- "Stworzyła serię pięknych, wspaniałych obrazów, zarówno swoich własnych, jak i w stylu Fridy. Zupełnie, jak gdyby znalazła w ten sposób ujście dla tego przepełnienia jej postacią, którą chłonęła tak długo. Jest autorką serii interesujących obrazów – oceniając rzecz w kategorii sztuki. To samorodny talent".

"Ja nie odkryłem u siebie takiego daru" – kontynuuje Molina z żartobliwie rozpaczliwą miną. "Nie umiałbym namalować nic znośnego, choćby od tego zależało moje życie. Nie potrafię też rysować. Jednemu z moich nauczycieli powiedziałem: "Zrozum, jestem aktorem, moja praca polega na tworzeniu iluzji. Udawanie, imitowanie, to mój chleb powszedni. Umówmy się: pomóż mi udawać, że jestem malarzem, tak, by wyglądało to dobrze i wiarygodnie".

"W trakcie prób Salma pokazała mi niektóre swoje obrazy. W pierwszej chwili myślałam, że żartuje prezentując je jako swoje" – wspomina Geoffrey Rush, filmowy Trocki. "Miałem przed sobą pierwszorzędne dzieła. "Na pewno w dzieciństwie dużo malowałaś" – zareagowałem, gdy już uwierzyłem, że to Salma jest ich autorką. "Nic podobnego" – odparła. "W takim razie jesteśmy świadkiem czegoś nadzwyczajnego, bo atmosfera i nastrój tych obrazów są rewelacyjne". Nie zapomnę, jak podczas pracy nad filmem, zupełnie jako skutek uboczny, aktorka odkryła w sobie talent, którego nie była świadoma". Z kolei Molina miał szczęście: ani obrazy, ani malowidła ścienne wykorzystane w filmie nie wyszły spod pędzla aktorów. Nad rekonstrukcją znanych dzieł pracował zespół czterdziestu cieśli, trzydziestu pięciu malarzy scenograficznych i piętnastu malarzy kopiujących styl Diego i Fridy.

"To były dwie różne grupy" – mówi Felipe Fernandez, odpowiedzialny za scenografię. "Ci, którzy malowali obrazy Diego, nie brali się za prace Fridy i na odwrót. Uszanowaliśmy fakt, że mamy do czynienia z tak różnymi technikami i stylami". Grupa "Frida" odtworzyła prawie 50 obrazów artystki, m.in. Dwie Fridy (1939), Portret mojej siostry Cristiny (1928), Frida i Diego czyli portret ślubny (1931), Tam wisi moja suknia (1933), Autoportret dedykowany Lwu Trockiemu (1937), Samobójstwo Dorothy Hale (1938/39), Autoportret ze ściętymi włosami (1940), Złamana kolumna (1944) oraz Owoc życia (1953).

Sceny, w których widać, jak Diego maluje obraz ścienny, nakręcono w następujący sposób: ekipa rozpinała płótno na rusztowaniu, umieszczonym przed prawdziwym dziełem Rivery. Malarze scenograficzni narzucali ogólny schemat kompozycji i przygotowywali większą część imitacji fresku. Ponieważ obraz z kamery spłaszcza obiekty filmowane z większej odległości, płótno wtapiało się w prawdziwe malowidło, co dawało wrażenie obrazu w trakcie powstawania. Natomiast zbliżenia ruchów ręki malarza kręcono przy użyciu skopiowanych fragmentów malowideł ściennych (m.in. tego na elewacji gmachu Rockefeller Center) w Studiach Churubusco w stolicy Meksyku.

Frida Kahlo - ikona kobiety współczesnej

Frida, do połowy lat 80-tych właściwie nieznana poza Meksykiem, jest obecnie najbardziej podziwianą malarką na świecie, a jej obrazy stale biją rekordy cenowe na aukcjach. O niej i jej związku z Diego napisano po angielsku i hiszpańsku ponad 100 książek!

Ostatnio poczta Stanów Zjednoczonych wydała znaczek z Fridą Kahlo w ramach Pocztowego Programu Upamiętniania Sławnych Postaci. W ten sposób Frida została pierwszą kobietą latynoską uhonorowaną w ten sposób przez amerykańską pocztę (zdjęcie obok).

Tę nagłą eksplozję popularności artystki próbuje się tłumaczyć na wiele sposobów. Na ogół mówi się, że łączyła swą osobowość i tryb życia z działalnością twórczą i poglądami politycznymi w sposób tak organiczny i do brutalności szczery, że jej życie i sztuka stały się niepodzielną całością. W zachowaniach, słowach i czynach wyrazista niczym polityczna i kulturalna deklaracja, w powierzchowności dopracowana jak dzieło sztuki w swych indiańskich strojach, biżuterii i uczesaniu, przetapiała obawy, ból, obsesje i namiętności w dzieła zapadające w pamięć niczym objawienie. Skazana na życie w ułomnym, cierpiącym ciele, świadoma biologii i jej praw, traktowała swe somatyczne jestestwo w sposób pierwotny i surowy, jednocześnie tworząc poruszające, niejednokrotnie szokujące, nie dające spokoju swą dynamiką i natężeniem emocjonalnym obrazy, w których jeden z krytyków nie wahał się dostrzec "wcielenia odwiecznej historii Meksyku, podbojów, uciemiężenia i niezłomnej dumy tego kraju".

Jej obsesyjne uczucie do Diego znalazło wyraz w wielu obrazach, w których jest na różne sposoby obecny: jako jej trzecie oko, dziecko lub druga połowa. Mimo niezliczonych przeszkód, konfliktów, rozstań i braku wierności ich związek kobiety i mężczyzny, dwojga artystycznych dusz i prawdziwie rewolucyjnych postaci trwał przez całe dorosłe życie Fridy, od ich pierwszego spotkania w 1928 r. do jej śmierci. "To porażająca swą mocą historia uczucia" – mówi Alfred Molina, grający w filmie Diego Riverę. "Pobierali się dwa razy, żyli bliżej lub dalej od siebie, lecz było to życie pełne niezwykłej pasji, politycznego żaru, umiłowania sztuki i poczucia znaczenia tego, co robią. Ich styl życia łamał wszelkie konwencje, dzielili między siebie kochanków, szokowali i prowokowali sobie współczesnych".

Niektórych dzieje ich życia szokują także dzisiaj. Otwarta formuła ich małżeństwa, zasada wolnej miłości, jej biseksualność, paląca zazdrość, jaką oboje czuli o swoje inne związki, sprawiają, że trudno otrząsnąć się z wrażenia, jakie wywołuje długie i powikłane wspólne życie tej pary oraz ich, mimo wszystko, niespotykane wzajemne oddanie.

"Przedziwny to był związek; nie można go z niczym porównać" – mówi Salma Hayek, która wcieliła się w rolę Fridy. "Diego był bardzo trudny. Zawsze i wszędzie musiał być i czuć się wolny, a jednocześnie w każdej chwili, jak dziecko, potrzebował, by się nim opiekować, prowadzić za rękę. Frida kochała go bezwarunkowo, a jej zdolność do takiej miłości drążyła go i zmieniała, aż wreszcie, choć dopiero pod sam koniec, on także potrafił pokochać ją w sposób absolutny".

"Ich miłość trwała tak długo, bo była prawdziwa" – komentuje reżyser Julie Taymor. "Wszystko zaczęło się od wzajemnego szacunku dwojga artystów, od powinowactwa dusz, a później przerodziło się w głęboki związek intelektualny, artystyczny i długotrwałe przywiązanie erotyczne. Cechujące ją silne poczucie własnej niezależności i wolności odpowiadało jemu, on z kolei był dla niej źródłem wiary w siebie, odwagi i inspiracji. Bez względu na to, ile kryzysów i rozstań przeżyli, łączyła ich czysta, głęboka uczciwość i niezmierna miłość. Gdy Diego wraca do Fridy w chwili jej najgłębszej depresji, mówi po prostu: "Brakuje mi nas". Potrzebował jej. Potrzebowali się nawzajem. Razem tworzyli coś znacznie większego niż każde z nich osobno."

Zdaniem Salmy Hayek źródłem trwałości związku, ale i płodności artystycznej Diego i Fridy była ich "pasja do odkrywania, kim jest to drugie – i kim są oni sami. Frida, to kobieta obdarzona niezwykłą odwagą bycia tym, kim była i przyjmowania życia takim, na jakie trafiała. Przeżywanie każdej chwili, także czasu cierpienia, z pełną intensywnością - to naprawdę inspirujące. Czułam, jak udziela mi się jej pasja życia".

Na początku była książka. Historia powstania filmu

"Na książkę Haydena Herrery zwróciłam uwagę, gdy tylko się ukazała w 1983 r. Wiedziałam, że jest to materiał na film; obeszłam z nią wszystkie studia. Nikt się nią nie zainteresował. Dosłownie nikt" – mówi producent Nancy Hardin, wspominając długą drogę Fridy na ekrany kin. O postaci Fridy Kahlo napisano wiele książek, ale właśnie tę wyczerpującą, starannie udokumentowaną biografię, autorstwa Haydena Herrery, uważa się za najcelniejszy epicki portret artystki. Choć życie Fridy było tak barwne i fascynujące, Hardin nie natrafiła na ani jedno studio filmowe, gotowe podjąć produkcję filmu o praktycznie nieznanej latynoskiej malarce.

Sytuacja zmieniła się radykalnie na początku lat 90-tych: po kilkudziesięciu latach obojętności odchodzącej w zapomnienie postać Fridy doczekała się niezwykłej fali zainteresowania, a jej sztuka przeżyła w pełni zasłużony renesans. Hollywood zareagował na to po swojemu: projekt realizacji filmu opowiadającego o życiu tej uwielbianej pośmiertnie artystki znalazł się na czele planów we wszystkich studiach. Z dnia na dzień Frida stała się najmodniejszym imieniem.

"Pamiętam taki okres w 1993 r., gdy chodziłam po kolejnych wytwórniach i wszędzie słyszałam tę samą, tradycyjną odmowę. Gdy byłam w tych miejscach w kilka miesięcy później, dosłownie każdy miał jakiś scenariusz o Fridzie. To było nie do wiary. Wtedy nikt - teraz wszyscy" – wspomina Hardin.

Salma Hayek, od dawna wielbicielka Fridy Kahlo, dowiedziała się, że do nakręcenia jednego z tych filmów zaangażowany został reżyser Luis Valdez (znany m.in. z filmu La Bamba). Hayek, choć wówczas zupełnie nieznana w Stanach Zjednoczonych, nie rezygnowała z góry z myśli o zdobyciu tak pożądanej roli. Wysłała Valdezowi taśmę próbną, a potem uparcie dzwoniła do jego biura, aż otrzymała oficjalną odpowiedź. Gdy powiedziano jej, że jest za młoda do roli Fridy, zareagowała słowami: "Trudno. W takim razie musicie poczekać, aż do niej dorosnę".

Jej słowa okazały się prorocze. Film Valdeza (podobnie, jak większość naprędce szkicowanych projektów) nie doczekał się realizacji, a do czasu, gdy Hardin zaniosła książkę Herrery do studia Trimark Pictures w 1997 r., Hayek zdążyła już pokazać się jako aktorka zdolna do udźwignięcia głównej roli, nawet w filmie pretendującym do sukcesu kasowego. Miała już za sobą występy w takich przebojach filmowych, jak Desperado, czy Od zmierzchu do świtu. Skończyło się na tym, że wytwórnia Trimark zaangażowała ją i do roli tytułowej, i do współprodukcji Fridy.

Gdy Hayek, Hardin, Lizz Speed i Jay Polstein poznali się lepiej, zyskali dodatkową motywację do działania: zrozumieli, że wszystkich ich łączy wielkie uznanie dla osoby i dzieła Fridy Kahlo oraz pragnienie opowiedzenia jej historii w sposób uczciwy i godny, bez popadania w sensację lub skandal. Gdy okazało się, że nakręcenie takiego filmu przekracza siły małej, niezależnej wytwórni, Hayek otrzymała prawo sprzedania projektu innej firmie. Ani przez chwilę nie speszona tym przejściowym niepowodzeniem dążyła do celu z wiarą i uporem. Już od dawna przygotowywała się do swojej roli i zżyła się z postacią artystki tak, że stała się ona częścią jej życia. Także to mobilizowało ją do działania. "Nie umiałabym oddzielić tego, co robiłam pod wpływem fascynacji i zainteresowań, od konkretnych starań o urzeczywistnienie naszego projektu" – mówi Salma Hayek. "Wiele razy latałam do różnych miast tylko po to, by obejrzeć wystawę Fridy. Poznawałam i rozmawiałam z ludźmi, którzy ją znali, spędzili z nią jeden z okresów jej życia. Chłonęłam ich relacje i czułam się tak, jak gdybym to ja znała ich kiedyś w przeszłości. Frida i film o niej, to coś zupełnie innego niż zwykła praca aktorska, gdy człowiek odgrywa określoną rolę i idzie dalej. Ona naprawdę jest teraz częścią mnie".

Hayek gromadziła też elementy i rekwizyty niezbędne do realizacji filmu. Dowiedziała się, że Diego Rivera, przed śmiercią, w ostatniej woli przekazał prawa do dorobku twórczego swojego i Fridy narodowi meksykańskiemu, ustanawiając w tym celu fundację i powierzając opiekę nad nią swojej wieloletniej partnerce Dolores Olmedo (która zebrała w swoim muzeum w Meksyku 25 obrazów Fridy i 137 dzieł Diego). Hayek jako jedyna z osób przymierzających się do nakręcenia filmu o artystce skontaktowała się z panią Olmedo, omówiła z nią swoje plany i zdobyła pozwolenie na skopiowanie wielu obrazów dla potrzeb scenografii. Kurator praw, ujęta niezwykłym entuzjazmem i kompetencją aktorki, bez wahania udzieliła jej prawa wykonywania reprodukcji dzieł Fridy przez okres pięciu lat (Dolores Olmedo zmarła 27 lipca 2002 r.). Po zyskaniu aprobaty ze strony fundacji Hayek z nową energią przystąpiła do typowania obsady. Co do jednej osoby miała od początku pewność - on albo nikt: Diego Riverę musiał zagrać Alfred Molina. Do niego też zwróciła się w pierwszej kolejności.

"Salma wprost obezwładnia swoją energią, uporem, pasją i determinacją" – mówi Molina o tym, co zrobiło na nim największe wrażenie u przyszłej filmowej partnerki. "Jest nieprzeciętnie inteligentna i pracuje jak turbinka. To naprawdę imponujące. Po tym, ile osób na różnych etapach wycofywało się i traciło zapał do tego filmu, jestem pewien, że jego powstanie zawdzięczamy właśnie jej sile, zaangażowaniu i talentowi producenckiemu".

Po zebraniu swojej obsady marzeń Hayek uznała, że pora pozyskać grube ryby i przedstawiła projekt filmu Harveyowi Weinsteinowi ze studia Miramax. Weinstein, zaskoczony jakością scenariusza i poruszony uporem i przekonaniem Salmy, zgodził się sfinansować produkcję filmu i zaangażował Julie Taymor, kilkakrotną laureatkę nagród Tony, do roli reżysera. Jay Polstein wspomina: "Od początku zgadzaliśmy się z Salmą co do gatunku filmu: miał być tak artystyczny, jak uzasadnia to postać jego bohaterki. Łatwo to powiedzieć, ale nakręcić film z założenia artystyczny jest bardzo trudno. Julie Taymor była najlepiej dobraną osobą, by nam to zapewnić". Po wielu latach odmownych odpowiedzi i zamkniętych drzwi, wiosną 2001 r. rozpoczęło się kręcenie filmu "Frida". Głównym producentem została Sarah Green, znana m.in. z filmów Zbuntowana oraz Hollywood atakuje!.

Mimo wszystkich trudności, jakie musiała pokonać, Hayek mówi, że nie zmieniłaby ani jednego dnia swoich starań i zabiegów o zrealizowanie projektu. Nagrodą jest poczucie, że przyczyniła się do stworzenia dzieła będącego hołdem dla artystki i jej rzetelnym portretem, uczciwie, bez kompromisów ukazującym trudną i silną duszę. Aktorka zdaje sobie jednak sprawę z tego, że choć wszyscy wskazują jej już przysłowiową determinację, to sama czerpała energię do walki o film również z entuzjazmu swoich przyjaciół - współpracowników. "Miałam nadzieję na stworzenie filmu mówiącego o wybitnej kobiecie, wyrastającej ponad przeciętność, lecz także opowiadającego w sposób porywający o Meksyku. W rzeczywistości otrzymałam jeszcze więcej, piękny dar, na który nie liczyłam" – mówi Hayek. "Przekonałam się, ile znaczę dla moich bliskich, jak cenią mnie moi przyjaciele. Coś, co osobiście jest dla mnie jeszcze większą nagrodą niż sam film. Dostałam prawdziwy dowód przyjaźni – chyba niewielu ludzi może powiedzieć coś takiego. Traktuję to jako oznakę wdzięczności ze strony Fridy".

Niezwykli bohaterowie drugiego planu

"To potężna i pasjonująca opowieść o miłości - nie tylko historia życia Fridy – która dzieje się w niezwykłym kraju. Ten kraj to Meksyk ukazany w prawie nie znanym okresie swych dziejów" – mówi Taymor. "A były to bardzo ważne czasy, kiedy wszystko działo się szybko i było przepełnione intelektualnym i politycznym fermentem. Do tego pełne humoru, fantazji, nawet dziwactwa. Staraliśmy się mocno osadzić postacie w tym kontekście; zwracaliśmy uwagę na najważniejsze wydarzenia z ich życia, by powiązać je z tłem czasów".

Niektóre postacie z życia Fridy były nie mniej barwne i ekscytujące niż jej obrazy. Diego Rivera, Lew Trocki czy Tina Modotti to osobowości wyrastające ponad codzienne życie, pełne pasji, meteory rewolucji politycznej i artystycznej. Wiarygodne ukazanie tych wybitnych osobowości wymagało starannego dobrania międzynarodowej i wielokulturowej obsady.

"Ci ludzie mieli wtedy tyle odwagi i temperamentu" – mówi Taymor.- "Dzisiaj niektórym może się wydawać, że przesadzamy z ekspresją, a jednak tak było, tak wyglądało życie tego artystyczno-politycznego środowiska. Spotykały się tam niezwykłe indywidualności, ludzie żyjący intensywnie i zgodnie ze swymi mocnymi przekonaniami".

"Bardzo przemawia do mnie fakt, że w tym kręgu, oprócz Fridy i Diego znalazł się Francuz Breton i Rosjanin Trocki, że językiem, w jakim się porozumiewali, był łamany angielski" – mówi Rush. "Mieli na pewno problemy z wyrażaniem swoich myśli w języku, którym żadne z nich nie posługiwało się na co dzień."

Aktorzy wyrażają się o Taymor z wdzięcznością za jej znakomite przygotowanie: wiedzę o postaciach i rozumienie ich specyfiki. "Świetnie pracuje się z reżyserem, który ma dokładną wizję tego, co chce osiągnąć i wie, jak to zrobić" – mówi Molina. "Julie dała nam prawdziwe poczucie bezpieczeństwa, bo wiedzieliśmy, dokąd razem zmierzamy i że po prosto się rozumiemy". "Ona jest bardzo precyzyjna, wie, o co jej chodzi i ma bezbłędny gust" – dodaje Saffron Burrows, która zagrała kochankę obojga, Diego i Fridy. "Nad wszystkim panuje, od całości kompozycji po makijaż poszczególnych osób."

"Aktor grający postać rzeczywistą jest obciążony dodatkową odpowiedzialnością: nie może naginać prawdy tej postaci, bo historia go sprawdza. Musi się jej trzymać, czy mu się ta prawda podoba, czy nie" – wyjaśnia Molina, który musiał do swojej roli utyć o ponad piętnaście kilogramów i dodatkowo nosić ubrania wypchane specjalnymi poduszkami. Za największą trudność swojej roli uznaje uchwycenie równowagi między negatywnymi, a pozytywnymi cechami Rivery. "To był bardzo trudny człowiek. Niewierny, kapryśny, potworny egoista o chorobliwie przerośniętym ego" – mówi aktor. "A jednocześnie wielki artysta, dusza towarzystwa o niezwykłym darze opowiadania, człowiek szczery i wierny wobec wyznawanych poglądów politycznych, no i bardzo kochający swoją żonę. Musiałem pokazać w nim to dobro i zło. Sam nie miałem prawa osądzać".

Zdaniem Hayek Molina pasował do tej roli, bo "jest nie tylko świetnym aktorem, ale i człowiekiem dużego formatu, i to pod wieloma względami. I nie mam tu na myśli tylko jego rozmiarów fizycznych. Jest hojny duchowo, wszyscy dobrze się z nim czują".

Kolejną trudnością dla Moliny było opanowanie charakterystycznego sposobu malowania, prowadzenia pędzla, ruchów ręki malarza. "Rozmawiałem z jednym z artystów pracujących przy kopiowaniu obrazów ściennych dla potrzeb filmu. Mówiłem: "Nie umiem rysować ani malować, nie nauczę się tego, więc pomóż mi chociaż udawać to tak, by wyglądało wiarygodnie". A on odpowiedział: "Tak, masz rację. Pracujesz w filmie, w sztuce perfekcyjnego szachrajstwa". On mnie zrozumiał. To prawda, jeżeli jesteśmy dobrzy, jesteśmy mistrzami iluzji".

Valeria Golino tak określa graną przez siebie postać Lupe Marin: "ekscentryczna, silna, radykalna we wszystkim, głośna i zazdrosna o Diego. Miała z nim dwoje dzieci; później pozostała związana blisko i z nim i z Fridą. W Meksyku niektórzy nazywali ją wariatką. Ale z relacji wyłania się wielka postać. Słyszałam o niej setki anegdot, w filmie nie było oczywiście miejsca, by je wykorzystać, jednak dzięki nim znacznie lepiej zrozumiałam, kogo mam zagrać".

"Skupiłem się szczególnie na tym, jaki wpływ wywarł Trocki na wątku uczuciowym tej historii" – mówi Geoffrey Rush. "Pojawiam się w życiu Fridy, gdy ma zły okres, jest w depresji, ich małżeństwo jest bliskie rozpadu. Moja obecność łagodzi i inspiruje. Wiem, że Trocki był przede wszystkim wybitnym przywódcą politycznym, ja jednak widzę w nim po pierwsze artystę, postać grana przeze mnie jest niemal zanadto idealna".

"Geoffrey to fantastyczny aktor, potrafiący zagrać wszystko, odtworzyć każdą możliwą sytuację" – mówi Hayek. "Trocki musiał mieć w sobie ciężar, powagę, inteligencję politycznego idola, ale jednocześnie delikatność i pokorę człowieka złamanego po przeżytej klęsce, wygnańca w chwili życiowego upadku".

"Jego obecność odświeżyła nasze siły, dodała nam motywacji" – wspomina Molina. "Zjawił się na planie gdzieś w połowie zdjęć. Praca z nim to czysta radość: do swego rzemiosła podchodzi niezwykle poważnie; siebie samego traktuje całkowicie niepoważnie, z wielkim dystansem. To nieoceniona cecha u każdego, kto ją posiada. Jeszcze raz powtórzę: sama przyjemność i radość".

"W postaci Tiny Modotti najbardziej spodobało mi się to, że miała tak określone poglądy i głosiła je z tak nieskrępowaną odwagą, że z wielu krajów po prostu ją wyrzucono jako niepożądanego wywrotowca. Z kolei w Meksyku pewną siebie, wygadaną i wiedzącą, do czego dąży artystkę przyjęto bardzo dobrze" – mówi Ashley Judd. "Skończyło się na tym, że była jakby obywatelem świata bez ojczyzny, za to ze swoją walką o prawa człowieka, prawa ludzi pracy, ze swymi fotografiami, na których utrwalała to, czego była świadkiem".

Judd, od lat dobrze znająca Salmę Hayek, nie tylko zagrała ciekawą rolę, ale przy okazji pomogła przyjaciółce zrealizować jej marzenie. "Być może Salma uważa, że zrobiłam jej przysługę, gdy zupełnie przemeblowałam swój kalendarz zajęć, by wystąpić we Fridzie. Ja traktuję to inaczej: to wielkie szczęście znać ludzi wartych tego, by zrobić dla nich coś istotnego. Sama chyba powinnam poczekać z kręceniem filmów do czasu, gdy znajdę w sobie tyle energii i zaangażowania, co ona. Ileż duszy, życia, temperamentu ona wkłada w tę rolę. Jeżeli mamy robić filmy, powinniśmy czynić to z taką pasją, jaką ma Salma".

W pozostałych rolach oprócz Judd wystąpili we Fridzie także Edward Norton jako Nelson Rockefeller oraz Antonio Banderas jako słynny malarz David Siqueiros. Obydwaj są przyjaciółmi Salmy Hayek i miłośnikami twórczości Fridy i Diego Rivery.

Salma Hayek - drugie wcielenie Fridy Kahlo

"Odwiedzałyśmy niektórych żyjących do dziś uczniów Fridy, oglądałyśmy posiadane przez nich przedmioty, które kiedyś należały do niej" – opowiada aktorka Mia Maestro, grająca Cristinę, siostrę artystki, wspominając wizyty odbywane wspólnie z Salmą Hayek. "Ktoś miał dawne ubrania Fridy, dał Salmie do przymierzenia jej suknię. Pasowała jak szyta na miarę. To było coś niesamowitego".

"Gdy miałam ją włożyć, czułam się trochę jak Kopciuszek." – mówi Hayek.- "Pomyślałam: odwagi! To naprawdę jest mój strój. Leżała na mnie idealnie. Ależ byłam szczęśliwa!".

Przemienienie Salmy Hayek we Fridę Kahlo – jedną z najlepiej znanych twarzy kobiecych na świecie – wymagało pracy całego zespołu. Aktorka i artystka mają sporo wspólnych cech: drobną figurę, duże, ciemne oczy i długie, czarne włosy, ale dla zwiększenia ich podobieństwa na ekranie trzeba było sporo cierpliwej pracy kostiumologów i charakteryzatorów. By odtworzyć piękne warkocze i wyrafinowane fryzury Fridy, stylistka Beatrice De Alba łączyła prawdziwe włosy Salmy ze sztucznymi warkoczami, które zaplatała i dołączała do całości. Specjalistka od makijażu Judy Chin upodabniała brwi aktorki do celowo nie przycinanych brwi malarki, dodając pojedyncze włoski do obfitych łuków Salmy, by odebrać im nieco regularności. Projektantka kostiumów Julie Weiss studiowała książki o historii mody i biżuterii, a potem przeczesywała sklepy z ubraniami i meksykańskie bazary, by zebrać rekwizyty niezbędne do zestawienia zaskakujących strojów Fridy.

"Wykonane przez nią szkice były wręcz dzikie, a przez to wspaniałe" – mówi Taymor o pracy wykonanej przez Weiss. "Jej wyczulenie na detal jest bezbłędne. Dokonała niezwykłej rzeczy: mimo upływu lat zebrała całą kolekcję strojów i ozdób z tamtego czasu".

Weiss uważa, że było to możliwe tylko dzięki decyzji, by film powstał w Meksyku. Ułatwiło to pracę ekipy pod każdym względem. "Ludzie w Meksyku są nieprawdopodobnie czuli na punkcie dumy narodowej. Realizacja filmu o Fridzie i Diego w pełni odpowiada tym potrzebom. Ja byłam tu po raz pierwszy, ale natychmiast odczułam to nastawienie. Wszystkim zależało na tym, by ta opowieść powstała, pomagali nam, starali się dodać coś od siebie. Również dzięki temu udało się stworzyć tak udane filmowe stroje."

Weiss tworzyła swe szkice w oparciu o relacje i opisy czerpane od osób, które zetknęły się z Fridą. "Skontaktował się ze mną na przykład krawiec, który kilkadziesiąt lat temu spotkał Fridę w kościele. Był wtedy małym chłopcem, świetnie jednak pamiętał ten moment. Powiedział: widziałem ją, mogę pani pomóc. To wyglądało tak i tak". Innym razem zjawiła się pewna kobieta z papierowym zawiniątkiem – przyniosła stary, misterny szal, mówiąc: "To dla mnie zaszczyt, że mogę się przyczynić do tworzenia takiego dzieła". To właśnie manewry kamery wśród takich pamiątek i rekwizytów ożywiają opowiadaną historię".

Więcej informacji

Proszę czekać…