Cztery uczennice college'u aby oderwać się od codzienności wyruszają na Florydę, by tam spędzić przerwę wiosenną. Dziewczyny, by zdobyć fundusze, dokonują napadu na restaurację, jednak nie wszystko idzie po ich myśli i zostają aresztowane przez policję. Niespodziewanie kaucje za nie wpłaca nieznajomy, który trudni się sprzedażą narkotyków i broni. Teraz dziewczyny będą musiały dla niego wykonać pewną brudną robotę... ferhin2
5/10 – Ten film to jedna wielka satyra na zepsucie w teledyskowej formie. Można odnieść wrażenie, że "Spring Breakers", poza wyglądem bohaterów i miejscem akcji, niewiele różni się od "Skrawków" – w obu filmach mamy kompletny upadek moralności. Sam temat, w którym specjalizuje się Korine nie pociągnął tych obu filmów, a niestety nie zrobiły tego też szczątkowe scenariusze, ani mało złożone, wręcz papierowe postaci.
W dużej mierze "Spring Breakers" budują świetne zdjęcia połączone z soundtrackiem złożonym z utworów Skrillexa czy Britney Spears.
Dużo się nasłuchałem o rewelacyjnej grze Jamesa Franco, ale moim zdaniem jest ona po prostu bardzo solidna, aktorsko nie tak źle wypadły też Hudgens i Benson ale one akurat błyszczą innymi atutami (w sumie to też mały plus filmu :p)
Prawdopodobnie efekt końcowy jest taki, jaki miał być i dlatego nie chcę się za bardzo przyczepiać do tej produkcji, ale to jeszcze nie znaczy, że jest to dobry film. Do twórczości Harmony’ego Korine mam bardzo ambiwalentny stosunek. Z jednej strony nie mogę się do niej w pełni przekonać, ale z drugiej szanuję go bardzo za to, że jego filmy są czymś zupełnie nowym i ciekawym i jednocześnie mają pełną świadomość tego czym są.
Pozostałe
Krytyka bezmyślnej gównażerii i falującej jak cyce na plaży degrengolady. Wulgarne ociekanie seksem na wierzchu, głebiej alegorie biblijne. Trochę cudak.