Cukierkowa królowa 3
Czego zazwyczaj spodziewa się widz idąc na film, po tytule którego spodziewa się zobaczyć obraz historyczny? Co dodatkowo sobie obiecuje, widząc, że film ów został scharakteryzowany jako dramat i to w dodatku biograficzny? Przypuszczam, że 98 % widzów będzie oczekiwało rzetelnego przekazu prawdy o danej postaci historycznej, bez przekłamań w żadną stronę (upiększenia lub "czarnego zabarwienia"), czym powinny się charakteryzować filmy historyczne z prawdziwego zdarzenia.
Ostatnimi czasy modne jest, aby film historyczny był widowiskowy i zrealizowany z rozmachem. Jeżeli dodatkowo będzie wierny prawdzie historycznej, to nikt nie powinien mieć do nikogo pretensji i wielbiciele takiego gatunku, powinni wyjść z kina usatysfakcjonowani.
Film Maria Antonina zaczęłam oglądać z zainteresowaniem. To znaczy z zainteresowaniem obejrzałam plakat i usiadłam w kinie, bo kiedy usłyszałam pierwsze takty muzyki i zobaczyłam pierwsze ujęcia głównej bohaterki, zaczęłam się zastanawiać, czy nie trafiłam na tani obraz typu "amerykański film dla nastolatek". Nie obrażając takich filmów, jednak nie tego spodziewałam się po filmie historycznym. Muzyka w dużym stopniu bardzo uwspółcześniona, w dodatku niezbyt wysokich lotów, zupełnie nie pasuje do czasów, w których rozgrywa się akcja filmu. Oglądając scenę jednego z bali, ma się wrażenie, że weszło się na coś w stylu dyskoteki.
Zakładam, że głównym celem twórców filmu było przedstawienie Marii Antoniny jako osóbki beztroskiej i rozrzutnej, wciąż dalekiej od dorosłości, mimo upływu lat i obcowania z różnymi ludźmi. I owszem, widzimy piękne stroje i luksusy, zabawy, piękne miejsca, w których mogła odpoczywać młoda królowa. I właściwie scenografia ukazująca przepych dworu, jest dużym i chyba jedynym plusem filmu.
A o samej Marii Antoninie tylko i wyłącznie po obejrzeniu tego filmu można pomyśleć jako o głupiutkiej, rozrzutnej gąsce, a wręcz jak o typowej głupiutkiej blondynce, której mit został wykreowany dopiero w XX wieku. Nie należy być zdziwionym, jeśli na początku odniesie się wrażenie, że widzimy współczesna nastolatkę. Jeżeli ktoś nie zna dobrze historii, mógłby być zaskoczony, że Maria Antonina, mówiąc delikatnie, od samego początku nie spotykała się z życzliwością poddanych, którym brakuje na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Film pokazuje jedynie króla wysyłającego pieniądze na walki w Ameryce, zamiast na potrzeby swoich poddanych i osoba niezorientowana w rzeczywistych problemach finansowych Francji owych czasów, może pochopnie tylko jego obarczyć o to odpowiedzialnością.
Trudno wyczuć pointę tego filmu. Może jest w nim nieco parodii historii Marii Antoniny, ale chyba nie o to twórcom filmu chodziło. Akcja często jest ospała i nic innego nie wynagradza tego widzowi. Kiedy zaczynają się wystąpienia ludu, kolejne wydarzenia są pokazane "po łebkach", a to w końcu efekt m.in. rozrzutności królowej. To, co zostało przedstawione, można było przedstawić w czasie o połowie krótszym. O ile początkiem filmu jest dokładnie określone wydarzenie - decyzja o wysłaniu Marii Antoniny do Francji, tak koniec się jakoś rozmywa. Osoby przeciętnie znające historię, mogą zapytać "i co było dalej; jak długo jeszcze pożyją król i królowa"? Film kończy się mdło; zakończenie jest zawieszone w próżni i nie do końca zapowiada dramatyzm sytuacji królewskiej pary.
Podsumowując, twórcy chcąc przedstawić postać Marii Antoniny, najważniejsze wydarzenia z jej życia pokazali "po łebkach", a na sedno filmu składają się niewyraźne, rozmyte, banalne zdarzenia. Każdy dzień Marii Antoniny był podobny do drugiego - kupowanie nowych strojów, nowe fryzury, uczestnictwo w balach itd., a to właśnie na nich skupiono się w filmie. Po pewnym czasie owa cukierkowość życia królowej i jej dworu zaczyna mdlić.
Film dziwny, banalny, nietypowy - ale nie w tym pozytywnym sensie tego słowa. Jeśli zaskakuje, to raczej właśnie cechami wymienionymi powyżej. Czy warto obejrzeć? Na własną odpowiedzialność można, ale nie wpisałabym tego obrazu to kanonu obowiązkowych filmów do obejrzenia przez koneserów, ani zupełnie zwykłych wielbicieli tej sztuki.
7/10 – uwielbiam filmy kostiumowe, ten także mi sie podobał a do tego świetna muzyka, ogółem wg film ok