Polak potrafi. 7
Przyznam, że Klątwa doliny węży, był filmem totalnie mnie zaskakującym. Ta zapomniana już produkcja pokazuje, że nawet w Polsce można nakręcić coś na miarę kina amerykańskiego.
Podczas jednej ze swoich misji Bernard Traven, kradnie wietnamskim mnichom tajemniczą szkatułę. Wiele lat później Bernard zwraca się o pomoc do prof. Jana Tarnasa, by ten przetłumaczył mu stary manuskrypt. Podczas badań Jan odkrywa ukrytą w nim mapę i wkrótce obaj wyruszają do Wietnamu, odszukać miejsce do którego prowadzi. We wszystko wplątuje się młoda dziennikarka, wietrząca w ekspedycji szanse na doskonały materiał.
Marek Piestrak chciał stworzyć film mający być polskim Indiana Johnsem. Poniekąd mu się to udało, choć do hollywoodzkiego pierwowzoru brakuje kilku elementów. Na uwagę zasługuje fakt, że jest to jedna z niewielu Polskich produkcji sci-fi. W filmie doskonale połączono fantastykę z przygodą. Przede wszystkim mamy tu dobry scenariusz, może nie jest on specjalnie oryginalny, ale pozwala utrzymać widza w napięciu i ukrywa pewne szczegóły do samego końca.
Miłym zaskoczeniem jest na pewno obsada. Większość aktorów to uznane polskie gwiazdy, których kreacje są dobre i pozostają w pamięci.
Z zaciekawieniem czekałem na użyte przez ekipę efekty specjalne i o dziwo nie były tak złe jak się spodziewałem. Co prawda wiele się ich nie naoglądamy, ale to co jest prezentuje się nieźle. Dodajmy do tego jeszcze kilka ataków węży, które wyglądają realistycznie i ciekawie. Szkoda tylko, że również gady przedstawiono tu jedynie w kilkunastu ujęciach.
Przy oglądaniu Indiany Jonesa czujesz się jakbyś przełykał dobrą whisky, zaś przy seansie Klątwy ocet spirytusowy.