Człowiek pozbawiony wyboru między dobrem a złem staje się maszyną 8
Bohaterem i narratorem Mechanicznej pomarańczy jest Alex DeLarge. Poznajemy go w chwili, gdy władczym wzrokiem wpatruje się w kamerę. Kamera oddala się powoli, jakby ze strachem, ukazując nam całą sylwetkę bohatera.
Tak zaczyna się ta historia.
Alex nie jest bohaterem pozytywnym – wręcz przeciwnie. Chwilę po tym, jak go poznajemy, jesteśmy świadkami napaści jego bandy na pijanego staruszka, który radośnie podśpiewywał pod mostem. W ruch idą pałki, nie szczędzą też nóg. Zaraz potem wsiadają do samochodu i jadą przed siebie, nie zwracając uwagi na fakt, że powodują liczne wypadki. Wręcz przeciwnie – cieszą się z tego!
Jednak w skutek zdrady braci Alex trafia do więzienia, gdzie przesiaduje dwa lata. Po tym czasie poddaje się nowatorskiej terapii, dzięki której ma wyjść na wolność już za dwa tygodnie. Terapia okazuje się zgubna, mimo że przynosi oczekiwane efekty…
Świat, który stworzył Stanley Kubrick w tym filmie, zadziwia, zaskakuje. Pomieszczenia wyglądają tu futurystycznie: zmienione kształty foteli, jaskrawe kolory ścian, dziwaczne rzeźby. Liczne bezużyteczne ozdoby. Idealnie kontrastują z tym ludzie i ich styl życia: cylindry, laski, meloniki nasunięte na oczy itd. Ich mowa i sposób wyrażania się jest wręcz poetycki, a tym samym komiczny. A na tym humor się nie kończy – scena, gdy Alex kopie, gwałci i demoluje pomieszczenie, podśpiewując „Deszczową piosenkę” spowodowała, że się szczerze uśmiechnąłem! Muzyka staje się w tym filmie czymś ważnym, w tle słychać muzykę Beethovena (sam bohater go uwielbia), która buduje klimacik tego filmu…
Tak jest w pierwszej części filmu. Dalej to wszystko się zmienia. Bohater poddany terapii zmienia się. Czy na lepsze? Na to nie ma jednoznacznej i łatwej odpowiedzi. Alex zostaje zmuszony czynić dobro. I tylko dobro. Pojęcie seksu i bicia budzą w nim lęk i przerażenie. Bohater staje się zgodny z biblijnym przykazaniem, wybacza wszystko, jednak czy ktoś w to uwierzy? Nie będąc w stanie odpowiedzieć „oko za oko”, staje się łatwym celem dla tych, którym w przeszłości czynił krzywdę…
Kubrick zadaje tutaj bardzo ważne pytanie: czy człowiek, który jest pozbawiony wyboru, który czyni dobro z przymusu, jest dobry? Alex nie jest w stanie czynić nic innego – w końcu widz jest w stanie nawet mu współczuć. Podczas leczenia dochodzi do jeszcze innego incydentu – podczas leczenia bohater dostaje awersji na muzykę… Beethovena. Nie mogąc jej wytrzymać, rzuca się przez okno…
Gdzieś tam w tle można dostrzec wątki polityczne, które umiejętnie mistrz Kubrick wplata w wątki fabuły. Tak samo przemoc i ironię. To wszystko ma tu miejsce i logiczne uzasadnienie. Mechaniczna pomarańcza to film o wyborach i o tym, że coraz rzadziej człowiek jest w stanie podejmować ten wybór. Wyboru nie tylko między dobrem a złem, ale i celem w życiu. A może kwestia wyboru to ułuda? Może pojęcie wyboru nie istnieje?
Snobistyczny zwyrodniały dzieciak po praniu mózgu dostaje zasłużone bęcki od swoich ofiar – że niby powinienem mu współczuć?