Dotknięta rodzinną tragedią młoda kobieta decyduje się na przeprowadzkę do swojego ukochanego, który mieszka w starej, zaniedbanej posiadłości, gdzie straszą niespokojne dusze zmarłych.

Gotyckie love story 5

„Duchy istnieją naprawdę”. Tego dowiadujemy się od Edith (Mia Wasikowska), która powtarza te słowa niczym mantrę, próbując oswoić się ze swoim darem, i przekleństwem jednocześnie. Widzenie zmarłych upominających się o sprawiedliwość i wyjawienie grzechów z przeszłości tylko od czasu do czasu przywodzi jej dreszczyku emocji i staje się inspiracją do rozwoju pisarskiego talentu. Młoda i ambitna z ogromnymi pokładami feminizmu wpada w sidła uczucia do tajemniczego europejczyka, który zachwyca dystyngowaniem oraz inżynierskim zapałem i wraz z nim przenosi się z Ameryki do Anglii. Guillermo del Toro opowiada miłosną historię podszytą mrocznymi tajemnicami i duszną atmosferą zakurzonego zamku, gdzie przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Crimson Peak. Wzgórze krwi misternie splata ze sobą nitki poszczególnych wątków i postaci. Plącze sieć powiązań, ludzkich relacji i zakazanych uczuć. Z dbałością buduje aurę tajemniczości, która nieco podbijana przez wyświechtane schematy, prowadzi przez kolejne punkty kulminacyjne. Del Toro skupia się na szczegółach (scenografia czy kostiumy), każde ujęcie czy rekwizyt niosą w sobie znaczenie i odgrywają rolę w mrocznych wydarzeniach, ale momentami uderzają nachalną łopatologią: ciężkie i duże suknie skrywają wątłe ciała, zniszczony zamek z prawdziwą „duszą” czy ćmy będące symbolem śmierci. Reżyser stopniowo rozrzuca tropy, mimochodem wrzuca wskazówki, aby doprowadzić do szaleńczego finału, który psuje cały efekt. Podskórny dreszcz emocji przeradza się w głośny krzyk i krwawą jatkę rodem z japońskich horrorów. Gdyby tego było mało, twórca Labiryntu Fauna przestaje wierzyć w bystre oko widza, a intencje czy myśli bohaterów podbija słownym wyjaśnieniem. Dosadnością zabija klimat, który pieczołowicie budował przez połowę filmu.

Crimson Peak. Wzgórze krwi (2015) - Tom Hiddleston, Mia Wasikowska

Uczuciowy trójkąt między Edith a rodzeństwem Sharpe (Tom Hiddleston i Jessica Chastain) pełen jest niedopowiedzeń i skrywanych emocji. Mroczna przeszłość Thomasa i Lucille wyznacza rytm opowieści, wędrując po dwuznaczności, zależności i złości. I choć są postaciami reprezentującymi ciemną stronę mocy, to ich zachowania podszyte są nieszczęściem i miłością. Równoznacznym elementem opowieści jest świat duchów, które niczym de mentorzy z serii o Harrym Potterze snują się po korytarzach zamku. Goście z zaświatów są przerażającym połączeniem lotnej tkaniny z mięsistym ciałem przypominającym ludzkie rzeźby z wystawy Gunthera von Hagensa. Dopracowanie szczegółów nie pozwala ani na chwilę oderwać uwagi. Zachwyca precyzją wykonania, ale sprawia, że del Toro wpada w pułapkę. Skupia się na poszczególnych elementach, zapominając o całości, przez co rażą scenariuszowe potknięcia i krwawe zakończenie historii.

W nadmiarze symboli i technicznej precyzji, zabrakło niebanalnej opowieści podszytej grozą. Reżyser buduje świat, w którym historia przejmuje kontrolę nad bohaterami. Aktorzy zatapiają się w powściągliwych konwenansach końca XIX w., ale spuszczeni z emocjonalnej smyczy, gubią mrok tajemnic z przeszłości, przez co ocierają się o śmieszność (źle obsadzona Chastain). Crimson Peak obiecuje zbyt wiele, gubi się w nadmiarze i nie przełamuje schematów. Nie wzbudza grozy, a jedynie koi opowieścią o zgubnej sile miłości, która nieodwzajemniona zawsze przynosi bolesne konsekwencje.

0 z 2 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 13
jacks 6

Nawiedzone Downton Abbey – Chyba największym problemem przy oglądaniu filmów del Toro (w moim przypadku) jest oczekiwanie na produkcję na skalę Labiryntu Fauna. Niestety kolejny raz dostałem coś innego… W przypadku Crimson Peak na uwagę na pewno zasługują kreacje kostiumowe oraz praca dekoratorów wnętrz, bo to na prawdę robi tutaj wrażenie. Poza tym świetnie dobrano główną trójkę bohaterów – każdy dobrze wciela się w swoją rolę nie odstając znacznie od reszty. Szkoda, że mamy mało duchów w filmie o takiej tematyce – ich udział mógł być bardziej znaczący. Podsumowując był to całkiem udany seans, jednak każdy kto spodziewa się więcej czy po fabule, reżyserze czy gatunku, może poczuć lekkie rozczarowanie. Stawiam 6/10.

Chemas 7

Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Cały Guillermo del Toro. Do tego niesamowite dopracowanie szczegółów kostiumowych, wystroju wnętrz i w ogóle całej scenerii. Bardzo dobrze dobrani aktorzy. Gdyby nie trochę rozwleczony i przewidywalny scenariusz, byłoby dużo więcej. Ale i tak warto obejrzeć.

The_Nomad 5

Niezbyt rozgarnięci ci bohaterowie. Dość przewidywalny. Zbyt szybko są odkrywane karty. Jak to zwykle u Del Toro bardzo fajny klimat i stylistyka.

PoppinTom 3

fajnie się zapowiada i wygląda i mamy miałki scenariusz i niby miało być super i ładne stroje zdjęcia i gówno to daje

TheMarley 5

Zaletą tego filmu nie jest ani fabuła, ani bohaterowie tylko estetyka, kolory i półcienie, które z każdej klatki tworzą ładne zdjęcia. Byłem w kinie, trochę się nudziłem. Film do obejrzenia i raczej zapomnienia, głównie przez przereklamowaną Mię Wasikowską.

Więcej informacji

Proszę czekać…