Dziwaczne morderstwo splata losy trojga policjantów i biznesmena-kryminalisty w przesiąkniętym korupcją kalifornijskim mieście Vinci.
Zaczęło się – Niewątpliwie dużo osób będzie oceniać ten sezon poprzez pryzmat poprzedniego, ale póki co jest całkiem dobrze. Oczywiście brakuje rewelacyjnych kreacji, ale też w sumie scenariusz póki co na niewiele pozwala aktorom. Bo o ile Pizzolatto w pierwszym sezonie całą swoją uwagę koncentrował na postaciach, a sama intryga była tylko tłem, o tyle tutaj odwrotnie – pierwszy odcinek skupił się na zawiązywaniu intrygi.
Można psioczyć, że brakuje McConaugheya i Harrelsona, ale nowy tercet nie jest zły. Największą bolączką, czego obawiałem się od samego początku, jest brak Fukunagi za kamerą. Justin Lin to reżyser bez polotu – tak jak kucharzem nie jest ten, który ugotuje coś według przepisu, tak samo twórcą nie jest ten, kto kręci filmy według prawideł podanych w pierwszej lepszej książce o filmowaniu.
I dodam tylko jeszcze, że piosenka wybrana do czołówki jest okropna.
> Beznickowy o 2015-06-22 21:21 napisał:
> I dodam tylko jeszcze, że piosenka wybrana do czołówki jest okropna.
Obejrzałem na razie samą czołówkę i niestety… muszę się zgodzić. Choć lubię twórczość Leonarda Cohena to obecne intro nie ma już tej magnetyczności, tajemniczości co opening z sezonu pierwszego. Nie jest źle, ale chyba przy następnych odcinkach będę przewijał pierwsze półtora minuty.
Tym bardziej mnie to dziwi, że specjalnie dla serialu stworzono świetną piosenkę:
http://www.youtube.com/watch?v=mjg43nzSYck
Spokojnie nadawałaby się do czołówki.
Ja przyznam, że po pierwszym odcinku spodziewałem się czegoś więcej, a na razie było tylko OK. Jeśli zaś chodzi o piosenkę z czołówki to muszę przyznać, że nie wybrali najlepiej, ale mi do gustu bardziej przypadł utwór wykonywany pod koniec odcinka podczas spotkania Farella i Vaughna w barze.
zgadzam się z tym co piszecie.
pierwszy odcinek jest tylko ok. brak magii z sezonu 1. i takich osobowości.
niestety potwierdziło się, że obsada po prostu dobrana jest słabo.
czołówka muzycznie okropna, piosenka w barze bardzo dobra.
tak to wszystko wyglądało jakby miało coś zaskoczyć ale się nie udało.
najbardziej niepokojący jest fakt fabuły, która jak dla mnie może okazać się klapą. główny wątek – czyli zabójstwo starszego gościa i zostawienie go na autostradzie – z całym szacunkiem – po tysiacach obejrzanych filmów – who cares?
No właśnie ferhin2, że to nie jest zwykły starszy gość, tylko Ben Caspere. I tu nie tylko chodzi, że został zamordowany, ale także kim był.
Tu nie o współczucie chodzi. To nowa historia i nowy sposób narracji w Detektywie. Zauważmy, ilu antagonistów zostało pokazanych w pierwszym odcinku tego sezonu. Powtarzam, pierwszy odcinek zawiązał intrygę – wprowadził nas do świata, z którego da się wyczuć, że ciemne interesy są codziennością. Sezon 1 nie ukazywał czarnych postaci – tam antybohater był nieznany, a cała historia skupiała się głównie na relacji partnerów. W sezonie drugim Pizzolatto na przemian ukazuje obie strony.
Zgadzam się właściwie ze wszystkim, co napisaliście. Pierwszy odcinek był niestety tylko średni. Brakuje tego magnetyzmu postaci z pierwszego sezonu, teraz w sumie tylko Colin Farell ma namiastkę tego w sobie. Jego wątek najbardziej mnie zaciekawił.
Natomiast Rachel McAdams jako "twardzielka" moim zdaniem jest sztuczna i groteskowa. W scenie, gdy jest wyprowadzana z pubu nie mogłem powstrzymać śmiechu.
A co do czołówkowej piosenki to coś w sobie ma, ale średnio pasuje mi do klimatu jakiego oczekuje po "Detektywie".
Całość to takie 6/10.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Proszę czekać…
Valar morghulis [9/10] |||
Moim zdaniem druga seria wcale nie jest gorsza od pierwszej. Jest po prostu inna. Pierwsza stała klimatem oraz charyzmą i grą McConaugheya i Harrelsona. Sama zagadka kryminalna nie była specjalnie pasjonująca z beznadziejną końcówką położoną poprzez zbyt szybkie ujawnienie złola.
Tymczasem druga seria stoi właśnie kryminalną intrygą – jest ona bardziej wymagająca, konieczne jest skupienie, żeby nie zgubić się w gąszczu postaci i ich wzajemnych powiązań. Ta odrobina wysiłku zostaje zrekompensowana z nawiązką, bo fabuła jest z odcinka na odcinek coraz ciekawsza i coraz bardziej trzyma w napięciu. I tym razem zakończenie jest rewelacyjne. Podobnie bohaterowie – początkowo niezbyt się nimi przejmujemy, ale z czasem zaczynamy im kibicować. Gra aktorska również jest bardzo dobra. No i muzyka – cały czas na tym samym kosmicznie dobrym poziomie.