Peter Parker trenuje pod okiem Tony'ego Starka. Pewnego dnia musi użyć swoich umiejętności do pokonania Vulture'a, który zagraża jego bliskim.
Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Uniwersum Marvela znowu z dystansem do bohaterstwa i z łotrzykowatym charakterem. Sprawdzone i działające metody jeszcze czarują, ale zaczynają być powoli czkawką. 5

Jeżeli coś działa kilka razy, to po co zmieniać metody? Można śmiało stwierdzić, że to zdanie torowało drogę „artystyczną” dla autorów Spider-man:Homecoming. Mamy spuszczone powietrze, bohaterowie są z krwi i kości, no i mają przygotowany zestaw żartów, które mają rozrzedzać atmosferę. To takie bohaterstwo z pierwszym trądzikiem w manierze znanej nam z Marvelowskiego uniwersum. Jak zawsze taktyka – to co wcześniej byłoby wpadkami z planu, tutaj jest pokazywane widzom. To ograne, chwilami działające z charakterem i charyzmą, ale jednak lekko ospałe widowisko. Nikt nie wciska gazu do dechy i trochę za szybko wiemy, co zobaczymy.

Spider-Man: Homecoming (2017) - Tom Holland (X), Jacob Batalon, Marisa Tomei

Nasz bohater jest podopiecznym Tony’ego Starka, który sam wie, że najlepszym wzorcem do naśladowania nie jest. Dlatego każe Peterowi robić wszystko na odwrót, do tego co on sam robił w jego momencie życia. Już wiemy, że z takim opiekunem to będzie karuzela. Peter wie już o swoich nadludzkich mocach, oczywiście jest całkowicie nakręcony na to, by należeć do teamu Avengersów, ale ekipa nie traktuje go na poważnie. Jest młody, niedoświadczony, więc z nudów w swoim przebraniu łapie złodziei rowerów i tłumaczy staruszkom jak dotrzeć do danego miejsca. Zupełnie przypadkowo zostaje wmieszany w sytuacje handlu niebezpieczną bronią, za którą odpowiedzialny jest Vulture – gra go „Birdman” – Michael Keaton (wszyscy wiemy, że to doskonale przyciągające uwagę widza zagranie). Jednak zupełnie nieprzypadkowo Peter nie odpuszcza, chcąc się wykazać, wiele ryzykując, nie mając właściwego doświadczenia i nie wiedząc z jaką skalę zagrożenia się spotyka. Wykorzystuje brak zainteresowania swojego podopiecznego oraz nieatrakcyjne życie codzienne. Bez przebrania czuje się bez charakteru, więc buzuje w nim od chęci działania, co doprowadza do momentów, kiedy się wykaże odwagą, ale i głupotą.

Reżyser obchodzi się z naszym bohaterem bez osłonek – pokazuje jego wpadki w życiu zwykłego nastolatka, ale i kiedy lata po ścianach. Jest to oczywiście umyślnie lekceważące i luzackie, bo na takim dystansie jest zbudowana narracja całego uniwersum. Jest w tym na początku metoda, jednak opieranie na tej praktyce przekorności całego opowiadania i umyślna nieobyczajność traci temperaturę wrzenia chwilami i jest po prostu jednym z kolejnych ukłonów w stronę fanów uniwersum, a nie kreatywnym dziełem filmowym.

Spider-Man: Homecoming (2017) - Jon Favreau (I), Robert Downey Jr., Tom Holland (X)

Nie ma tutaj nic zaskakującego w budowaniu postaci Petera Parka, chociaż trzeba oddać twórcom że wybrali naprawdę ciekawie złożoną postać i w końcu adekwatną – niewygłaszającego wielkie mowy, gotowego do działania chłopaka, a bardziej takiego co udaje odważnego. To jeszcze nastolatek, który ma bardzo normalną codzienność, wręcz jest przezroczysty, jednak ludzie go dopiero zauważają kiedy ma na sobie kostium – jest to rozegrane inaczej, niż wcześniej. Chce wykrzyczeć całemu światu kim jest, ale nie może. Jego kumpel dowiaduje się, że ma przyjaciela Spidermana i też chce wszystkim powiedzieć. Spiderman to trochę sparowanie ze sobą, na lepszym poziomie humorystycznym serialu Degrassi: Nowe Pokolenie, w połączeniu z efektownym kinem akcji. Chociaż i ta dynamika, niechaotyczna, na szczęście nieefekciarska, nie wystrzeliwuje nas w kosmos.

Spider – Man: Homecoming to żaden nowy energetyk, ale też nie pigułka nasenna. To waga średnia, z wypracowanym już i oswojonym chuligańskim podejściem do superbohaterstwa wzbogacona o aspekt „tego nowicjusza”. Jednak to tylko w życiu Petera Parkiera jako Spidermana początek, dla nas tak naprawdę to same, znane chwyty.

Spider-Man: Homecoming (2017) - Laura Harrier, Tom Holland (X)

Bywa trochę wow, sporo haha, ale najczęściej jest no ok. Chociaż chciałoby się KO. Na deskach film nie leży, ale my też nie. Nowy Spiderman nie ma za bardzo czym nas do siebie nowym przykleić. A to co działało już wcześniej, dalej czaruje.

1 z 4 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 20
poeta777 5

Jak dla mnie pierwsza filmowa trylogia była najlepsza podobnie jak kreacja, którą stworzył Tobey Maguire

MegaTM poeta777 4

@poeta777 i z tym sie w miare zgodze, bo byla najblizsza komiksowemu pierwowzorowi… No ale Mary-Jane – czy Ci tworcy i castingowcy nie czytaja komiksu?

Asmodeusz 5

Jako wielki fan komiksowego Spider mana sądzę, że ten film niszczy cały obraz pajęczaka jaki przez lata nakreśliły jego papierowe przygody, wszędzie bije polityczna poprawność i niedługo pewnie w ogóle zabraknie białych aktorów, jest moc brakuje odpowiedzialności a humor robiony na siłę

Wafel88 Asmodeusz 7

@Asmodeusz Ale bądź co bądź jest to najlepsza adaptacja tej postaci :)

Asmodeusz Wafel88 5

@Wafel88 zależy dla kogo ja jakoś nie widzę w tym ani Petera parkera ani spider mana rozumiem, że to co stworzono w latach 60 nie ma obecnie racji bytu ale pójście na totalną łatwiznę byle by tylko amerykański niezbyt rozgarnięty nastolatek to przyjął

MegaTM Asmodeusz 4

@Asmodeusz zgadzam sie z autorem, tez mam te same odczucia, nic tu nie ma prawie z komiksu… Totalnie inny charakter postaci jest, inaczej rozpoczeta historia i wszystko na opak… Ledwo dalem 4… i mialem ochote wylaczyc przed koncem. Komiks zawsze górą ;-)

EpicKama_14 8

Polecam 😉

karojuu 5

Miał potencjał, gdyby poszli w kierunku pastiszu i komedii. Co prawda nie ma tutaj żenującego humoru, ale jest on infantylny. Holland mocno poprawia odbiór

LakiLou 9

Mimo mojego całego uwielbienia dla pajęczaka w wykonaniu Maquiera, muszę przyznać, że Tom Holland wypadł lepiej. Spider man w jego wykonaniu jest kapitalny :)

Więcej informacji

Proszę czekać…