Wielkie dzieło Spielberga w krzywym zwierciadle, czyli jak kasę zarobić i się nie narobić 1
Gdybym chciał napisać to, co naprawdę myślę o tym filmie, to recenzję by natychmiast usunięto z portalu. Film komediowy, parodia "Parku Jurajskiego" w reżyserii Jerry'ego Calà, w rzeczywistości nie ma żadnego związku z komedią, bowiem nie ma w nim nic śmiesznego i nic, co by doprowadzało do śmiechu. Ja sam nie mam pojęcia, jak wytrzymałem te półtorej godziny, ale wiem, że cały czas się zastanawiałem: "Dlaczego ja jeszcze nie włączyłem przycisku STOP"?
Głównym bohaterem jest Vladimir, któremu ginie kura. Zrozpaczony rozpoczyna jej poszukiwanie i trafia na wyspę zwariowanego naukowca, który prowadzi badania na drobiem. Dzięki połączeniu DNA kur i dinozaurów(!), badacz stworzył gigantyczne kury, które, jak się domyślacie, uciekły i atakują ludzi. Jak wspomniałem, film jest parodią "Parku Jurajskiego", ale także wpleciono tu inne filmy jak: "Rodzina Addamsów", "Edward Nożycoręki", "King Kong", "Rambo" i "Drakula".
Gdyby nie fakt, że uwielbiam parodie, w życiu bym tego dzieła nie obejrzał. Cały czas wiało nudą, a mnie, jak już wspomniałem, korciło, by wcisnąć przycisk STOP. Przykro mi, ale jakbym chciał napisać wszystko, co było do bani w tym dziele, rozbolałyby mnie palce, tak więc skórce Wasze (i moje) cierpienia i wymienię tylko kilka rzeczy, które były złe: scenariusz - dialogi drętwe i co najważniejsze nieśmieszne; aktorstwo - reżyser, który grał także główną rolę, nie nadaje się ani na stanie za kamerą, ani przed nią, tak samo jak reszta aktorów - żal mi na biedaków pisać nieprzychylne im słowa; efekty specjalne, które robią tak kiepskie wrażenie, że mogą nawet rozśmieszyć widza, chodź i to wydaje się nieprawdopodobne.
"Park Jajcarski" odpycha sposobem, jaki został wykonany. Twórcy nie zważali na to, jak film będzie się prezentować, kiedy nie ma się funduszy, by zrobić dobre efekty gigantycznego drobiu. Ważne, że jest śmieszny scenariusz, reszta jakoś się sama zrobi. Niestety, nic nie jest tak jak sobie wymyślili. Mogę też wspomnąć, jak Calà próbował za wszelką cenę zerznąć coś od Brooksa i zrobić parodię na wzór tych, których pan Mel jest twórcą. Niestety, to też się nie powiodło. Najbardziej jednak cieszy mnie fakt, że dzieło pana Jerry'ego nie jest bardzo znane i obejrzy go mało osób.
Podsumowując, jest to film denny i bezsensowny, najgorszemu wrogowi nie życzę, by katował się tym chłamem. Przy tym filmie "Epic Movie" i "Meet the Spartans" to naprawdę genialne parodie. Jak to się mówi: "Omijać szerokim łukiem".
Jedno, wielkie gówno! – Film tragiczny, kompletnie bez sensu, tragiczne efekty specjalne, tragiczne aktorstwo i tragiczne żartobliwe odgłosy/powiedzenia/mimika* (*niepotrzebne skreślić) głównych bohaterów. Przy tym eee "filmie", to Wielkie kino i Komedia romantyczna są arcydziełami w dziejach kinematografii! Współczuję ludziom, którym to się podoba. Odradzam! Omijajcie ten film szerokim łukiem!
Amen.